Freeks |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 04 Sty 2009 |
Posty: 679 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Wrocław/Świdnica |
|
|
 |
 |
 |
|
...cena biletów, plus cztery paczki po 50 kt sztuka, do tego w porywach 10% marzy z eloktronikajlów... przy czym trzeba założyć, że jeden towar pójdzie po kosztach prawie z marżą 1-3%. Drugi przy dobrych wiatrach 7-8%, bo znów będzie jak z ogniwami - całkiem zgrabniutka ta nowa - detaliści przez małe "d"...
- Sygnał alarmowy na głównej częstotliwości! - wyrzucił z siebie Nath
...czyli uśredniając 4,5-5,5% zysku. Cholerne zezwolenia, leki by szły jak świeże bułeczki. I to z masełkiem i posypane maczkiem. Z 5.200 to by było 234-276 kredytek. Tylko czemu ona tak brata się trzyma? Nie stój! 234-266 kredytek. Czyli niewesoło. Potrzebujemy czekoś dodatkowego na pokrycie kosztów...
-Max chodź tu! Oderwany z monotonnego, wręcz mechanicznego szukania przepięć w maszynowni urozmaicanego małymi rekalkulacjami lotu inżynier wgramolił się do kokpitu. Przechodząc zajżał nad ramieniem Natha na komunikat S.o.S u usiadł na fotelu.
- Sygnał nadają automatyczne boje umieszczone na niskiej orbicie księżyca - wyjaśnił studiujący odczyty sensorów Robinson.
Hmm... Na Wanabim zrobiliśmy 50 kafli, Na Rigelli i wywiadzie cztery... Prawda, po małych perturbacjach uzyskaliśmy fundusze, ale praktycznie za nic! Albo raczej przy okazji, za robienie co trzeba było. Możej jej brat strzeze cnoty siostry? Tak! Tego nam potrzeba, pierwsi niosący pomoc - może kolejny wywiad pójdzie? Może tamtejsi się odwdzięcza..?
- Wyłącznie automatyczne przekazy? - spytał Max.
- Tak i chyba wiem, dlaczego - odpowiedział Nath
szlag - lepiej jakby nadawaliby to ludzie spragnieni pomocy i potrafiący się odwdzięczyć
- Te chmury pyłu sugerują wybuch - stwierdził Max - Coś tam musiało nieźle walnąć.
...Nieźle walnąć - górnicze miasteczko - potrzebują naprawić - mamy na pokładzie elektronikę wydobywczą - $$$ - nawet jej brat by nie przeszkadzał. Hehehe, jak dobrze się zagada, to nie marne 5,5 procenta pójdzie, ale 15%! Dwie godziny lotu, dwie powrotu i godzina na zapas. Paliwo po 6 kredytek, czyli wyjdzie 30 kredytek za opróżnienie ładowni i przyjęcie wdzięczności tubylców. Może jakies tanie minerały się im zostały by dalej obrócić gotówką?
-...Powtarzam, nakazujemy wstrzymać wszelki ruch w strefie zagrożenia ...
k**a! wszystko muszą pokrzyżować..
-Max, miałeś już może okazję przywitać się osobiście z naszą pasażerką?
-Jeśli nie, to właśnie ją dostałeś. Poinformuj naszych gości o ewentualnym opóźnieniu. Ewentualnym...jakby nie patrzeć, to już powinniśmy stanąć w miejscu. Nath, wyłącz silniki, tylko delikatnie. Nie chcę, żeby nasi klienci mieli zawczasu powody do zdenerwowania.
-Szykuje się dłuższy postój. Zanim dotrą tu jakiekolwiek statki federacji, minie z pewnością kilka ładnych godzin. Oprowadzę w tym czasie pasażerów po pokładzie. Nath, śledź na bierząco wszystkie komunikaty o sytuacji na księżycu. John, możesz iść dalej odpoczywać, ale bądź przygotowany na to, że będziemy mogli potrzebować Twojej pomocy. Max, wiesz co robić. Później możesz wracać maszynowni. Wygląda na to, że będziesz tam musiał przesiadywać coraz częściej - ta łupa chyba zaczyna się powoli sypać...
-Dobra, dobra driver, już nie rób ze mnie takiego psa na baby. Prawda, całkiem wpadają w moje gusta jej śliczne rude włoski, duże oczka a wszystko okraszone uroczym uśmieszkiem. Może i małego wzrostu, ale za to mało jej nie ma tam gdzie powinna być. Po za tym... Max rozejrzał się po kokpicie natrafiając tylko wyszczerzone zębiska towarzyszy w sarkastycznych uśmieszkach.
-Okej, nic już nie mówcie. Po prostu poinformuje pasażerów i wrócę do dłubania w maszynowni..
**************
*Stuk* *Puk* *Puk*
-Panie Murray, można na chwilkę prosić? Mamy pewien komunikat do przekazania naszym pasażerom. - Gdy Frank człapał do drzwi, Max powtórzył procedurę z sąsiednią kajutą. Jak już wszyscy zainteresowani wyszli na ciasny korytarz na tyle, by widzieć wzywającego, Blunt zaczął mówić.
-Dzień dobry państwu. W pierwszej kolejności chcę państwa przeprosić za zakłócanie państwa spokoju w trakcie podróży. Nazywam Się Max Blunt i jestem pokładowym inżynierem od napędów kosmicznych i elektrotechnikiem na jednostce FCS Aurora. Jestem też nieoficjalnym doradcą spółki w sprawach finansowo-marketingowych. Wstęp przydługi, aczkolwiek wiedza o członkach naszej załogi może się państwu przydać. Zapowiada się , że spędzimy razem więcej czasu, niż pierwotnie zakładał plan lotu. Mianowicie otrzymaliśmy sygnał S.O.S. z pobliskiego miasta górniczego Oculus City na Mariposa. Wygląda na to, że doszło do erupcji, czy potężnego wybuchu tam - cały rejon zasłaniają pyły uniemożliwiające bliższe zbadanie sytuacji bez lądowania na księżycu. A tego uczynić nam nie wolno. - Max niby przez przypadek złapał wzrokiem Annę kontynuując przemówienie - Otrzymaliśmy komunikat z Kontroli Lotów Ivendo. Ogłoszono stan wyjątkowy i zażądano od wszelkich jednostek w tym rejonie o wstrzymanie ruchu do czasu przyjścia następnych instrukcji. Rozporządzenie objęło również i nas. - tu mechanik się skrzywił nieznacznie i przeniósł wzrok na brata Anny, tym razem dokładniej przyglądając się mężczyźnie niż ostatnio. Nadal nie wiadomo jakie mieli relacje.
- To potrwa i to trochę sporo. Dwie godziny na samo przebijanie się przez atmosferę Ivendońskich jednostek, dwie-trzy na dotarcie do Mariposa i kolejne kilka na rozeznanie się w sytuacji... Przez ten czas raczej nic nie będzie się działo. Mogę tylko zachęcić do korzystania z naszego zaplecza gastronomicznego - boże, aż wstyd się przyznawać, ze tylko durny prepak i automat do kawy jest na stanie. No i cztery puszki piwa jeszcze z poprzedniego kursu, które Max kupił, ale sakkranie nie dali wypić. - Za chwilę powinien przyjść do Państwa kapitan. Zaproponuje szersze zapoznanie się z naszym statkiem - łącznie z kokpitem.
-Mają państwo jakieś pytania? - Młody mechanik wypowiadając ostatnie zdanie znów przeniósł wzrok na jedyna kobietę w gronie. |
|