Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
8 lutego 2309, godz. 12.13, kosmoport Oculus City
Widząc uzbrojonego i najwyraźniej zamierzającego skorzystać z automatu mężczyznę Nathaniel nie zastanawiał się już dłużej, tylko przycisnął mocniej do barku Tsunami i nacisnął na spust peemu. Broń zawibrowała mu delikatnie w rękach, bo bezłuskowa amunicja nie generowała w otoczeniu o obniżonej grawitacji praktycznie żadnego odrzutu, lufę Tsunami opuściło sześć pocisków kalibru 6,88mm stanowiącego jeden z federalnych standardów dla broni dopuszczonej do użytku cywilnego.
Wszystkie trafiły w cel w tej samej sekundzie, kiedy mężczyzna noszący ivendoński skafander ściągał język spustowy swojej broni. Ugodzony w klatkę piersiową, brzuch i jedno ramię targnął się spazmatycznie w bok, tracąc równowagę i posyłając na oślep krótką serię, która zrykoszetowała z cichym wizgiem od grubego pancerza Bluebirda. Max wstrzymał na ułamek chwili oddech spodziewając się podświadomie perforacji kadłuba maszyny, zaraz jednak uświadomił sobie jak nieuzasadnione były te obawy – zewnętrzna warstwa poszycia promu wykonana była ze spieków ceramicznych całkowicie odpornych na ostrzał z broni małokalibrowej.
Postrzelony przez Robinsona zamachowiec przewrócił się w zwolnionym tempie, co w innych okolicznościach mogło sprawiać śmieszne wrażenie, teraz jednak nie bawiło nikogo. Kombinezon mężczyzny skurczył się w ułamku chwili, przyległ ciaśniej do ciała ofiary dowodząc całkowitej dehermetyzacji odzienia. Nim jeszcze martwy terrorysta dotknął plecami zapylonej płyty lądowiska, Nath i Max już biegli w jego stronę, z gotową do strzału bronią w rękach i czujnie rozglądając się na boki.
Na wysokości otwartego szeroko bocznego luku maszyny Robinson zwolnił, przycisnął się do kadłuba Bluebirda, potem bardzo ostrożnie zajrzał do ciemnego wnętrza wahadłowca. Jego wzrok przesunął się po skąpanym w bladym świetle awaryjnych lamp przedziale pasażerskim, nie natrafiając na ślad kogokolwiek innego na pokładzie.
- Wygląda na czysto – mruknął do hełmowego interkomu próbując jednocześnie zajrzeć do kokpitu, jednakże uniemożliwiały mu to rzędy foteli w przedziale pasażerskim – Sprawdź klienta, Max.
- No, ten nam już kłopotów nie narobi – odpowiedział Blunt kucając obok nieruchomego ciała – Załatwiłeś go na cacy, Nath. Nie mogłeś mu tylko giwery z ręki odstrzelić, co? Takiś jest magik od spluw, a od razu go kropnąć musiałeś?
Mechanik narzekał pozornie zrzędliwym tonem, ale Robinson nie reagował na te doskonale sobie znane zaczepki, zbyt długo pracował bowiem ramię w ramię z Maxem, aby brać je na poważnie. Nic nie mówiąc wspiął się po schodkach wiodących do wnętrza maszyny, wślizgnął się pomiędzy fotele idąc w stronę kokpitu z Tsunami wymierzonym w kabinę pilotów.
- Kokpit czysty – powiedział po kilkunastu sekundach – Był tylko jeden.
- Duże zniszczenia w środku? – zapytał Blunt podnosząc się z klęczek obok trupa i podnosząc porzucony przez denata pistolet maszynowy.
- Jeden z paneli szyby poszedł w drobny mak – oznajmił Nath przyglądając się kanciastej dziurze wyrwanej w grubym pancernym szkle – Instrumenty wyglądają na nienaruszone, facet chyba spanikował na widok bomby.
- Da się nadal wystartować? – w głosie Maxa pojawiła się nagle silna nutka nadziei, górująca ponad innymi emocjami.
Nathaniel omiótł wzrokiem kokpit i uśmiechnął się znienacka pod osłoną hełmu, dostrzegając tkwiący w gnieździe czipowym elektroniczny klucz TransStellaru, umożliwiający wyłączenie blokady sterów maszyny.
- Raczej bez problemu – stwierdził – Napęd nadal pracuje, a dehermetyzacja nie powinna nam przeszkodzić podczas startu. Dranie byli przygotowani do ucieczki, od samego początku musieli mieć taki plan.
- No nie wiem... – mruknął Max, wciąż pozostając na zewnątrz Bluebirda – Skąd mogli mieć gwarancję, że trzęsienie ziemi nie rozwali lądowiska? Przecież niektóre promy szlag trafił!
- Może nie przewidzieli, że wywołają aż taki kataklizm, a dopisało im szczęście? – zastanowił się na głos Robinson, wycofując się tyłem z kokpitu Bluebirda.
- Te, Nath – rozbrzmiewający w eterze głos Blunta przybrał nagle alarmującego tonu – Chyba mamy kłopot. Jakiś pociąg tu jedzie i biedny Maksiu chyba już wie, kto w nim siedzi... |
|