Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
8 lutego 2309, godz. 12.12, wieża kontroli lotów Oculus City
Stłumiony, ale wciąż wyraźnie słyszalny huk detonacji przedarł się przez gęstą kurzawę, przeniknął do wnętrza hełmów. Anna Zarros drgnęła mimowolnie, wciąż ściskając kurczowo M1A41, ale nie odrywała wzroku od grupki ośmiu odwzajemniających jej spojrzenie i zastygłych w pozornym bezruchu ivendońskich ratowników.
- Max, Nath, co to za wybuch? - w komunikatorze rozległ się ponaglający głos Garreta - Co tam się stało?
Anna nic nie odpowiedziała, miała w głowie szalony mętlik. Czarna rozpacz zrodzona ze świadomości śmierci brata ponownie obejmowała we władanie jej oszołomiony brutalnością ostatnich godzin umysł, wygaszając kipiącą gdzieś w podświadomości wściekłość.
- To chyba na płycie lądowiska - odezwał się ostrożnie jeden z ratowników, wciąż przezornie nie ruszając się z miejsca. Żaden z mężczyzn najwyraźniej nie zamierzał prowokować do czegokolwiek kobiety z bronią maszynową w rękach, zdolnej w ich opinii do każdego czynu: było nie było, mieli okazję ujrzeć ją na własne oczy w akcji, kiedy strzelała do zupełnie zaskoczonego Gordona Coreya - Może granat?
- Anno, posłuchaj mnie - odezwał się ponownie Garret, tym razem znacznie spokojniej, chociaż w jego tonie wciąż pobrzmiewały nutki zdenerwowania - Taką postawą tylko pogarszasz swoją sytuację. Jeśli odłożysz broń, sąd na pewno uzna to jako okoliczność łagodzącą. Nie wiem, dlaczego strzelałaś do Gordona, nie wiem, dlaczego on zastrzelił twojego brata, ale teraz nie czas na roztrząsanie takich kwestii. Wiem, że cierpisz, ale nie pozwól, żeby ból cię zaślepił. Oddaj broń tym ludziom pod wieżą, to ratownicy z Obrony Cywilnej. Lada chwila będzie tutaj wojsko, a oni raczej nie negocjują z uzbrojonymi obcymi.
Dziewczyna milczała jak zaklęta, zaciskając ukryte pod hełmem usta tak mocno, że tworzyły niemal równą bezkrwistą kreskę. Walczyła z naporem zalewających jej umysł emocji, nie potrafiąc nawet do końca ich nazwać.
- Anno, powiedz coś - powiedział Garret - Jesteś tam?
- Jest - potwierdził któryś z ratowników - Ciągle tu jest.
Kobieta drgnęła ponownie, tym razem nieco silniej, jej ruch powielili mimowolnie trzymani na muszce karabinu mężczyźni.
Od strony lądowiska dobiegł ich dźwięk długiej serii wystrzelonej z broni automatycznej. |
|