namakemono |
Gracz Roku 2009 |
|
|
Dołączył: 19 Paź 2008 |
Posty: 838 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Robison trzymał lufę broni opuszczoną, lecz sposób w jaki ściskał laserowy karabinek nie pozwalał zapomnieć, że jest uzbrojony i w każdej chwili gotowy do otwarcia ognia.
– Garret, nie mam zamiaru dyskutować na temat winy czy niewinności Anny. Za dużo dzisiaj przeżyłem, żeby jeszcze mieć ochotę na słowne przepychanki. Zdajesz sobie sprawę, co tu się dzieje? Wokół wciąż biega nieznana liczba terrorystów a liczba cywilów przebywających na planecie z minuty na minutę maleje za ich sprawą. Mamy tutaj do dokończenia robotę i mam tu na myśli zmniejszenie liczby tych pierwszych i utrzymanie na jak najwyższym poziomie liczby tych drugich. Powiem wam, co teraz zrobimy: zajmiemy się dokończeniem tego, co zaczęliśmy i zrobimy to z waszą pomocą lub bez niej. Ja, Nathaniel Robinson oraz obecny tu Max Blunt, oficerowie na statku Aurora oraz udziałowcy spółki Manath Jover jesteśmy skłonni poręczyć za obecną tu Annę Zarros. Po zakończeniu całej tej zabawy osobiście złożę naszą broń w twoje ręce Garret, wtedy będziesz mógł z nami wszystkimi zrobić co tylko będziesz chciał. Ale póki po planecie biega choć jeden terrorysta, żadne z nas, z Anną włącznie, dobrowolnie nie odda broni ani tobie, ani nikomu innemu. A więc sprawa wygląda następująco: albo idziesz z nami, albo zostajesz tutaj, ale to Anna dopilnuje, żebyście nie przeszkadzali. Dla ułatwienia dodam, że terroryści będą tu lada chwila i lepiej nie tracić zbyt dużo czasu na zastanowienie. – Wypowiedziawszy ostatnie słowa Nath rzuca Garretowi jeden z nadajników. |
|