Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
8 lutego 2309, godz. 11.47, lądowisko Oculus City
Ściskając w rękach karabin Max truchtał pod kadłubem Bluebirda tam i z powrotem, rozważając w myślach możliwość uszkodzenia któregoś z zewnętrznych elementów hydrauliki maszyny. Anna śledziła go wzrokiem trzymając jednocześnie oburącz pistolet, gotowa zacząć strzelać na widok pierwszego wyskakującego z maszyny człowieka.
Wciąż utrzymywali ciszę radiową, ponieważ Blunt autentycznie obawiał się podsłuchu na ich standardowym paśmie komunikacyjnym, zamiast tego porozumiewali się znakami migowymi, od biedy jakoś tam interpretowanymi i przez Max i przez Annę.
Mechanik macał się co chwila po hełmie pocierając palcami otwory wlotowy i wylotowy kuli, nie wierząc jeszcze do końca w swe cudowne ocalenie i mamrocząc pod nosem modlitwy wyuczone pod surowym nadzorem rodziców, oddanych starochrześcijańskiej wierze wyniesionej z Ziemi.
Po kilkudziesięciu sekundach modlitwy poszły w niepamięć zastąpione wyjątkowo nieprzyjemnymi inwektywami. Maszyny typu Bluebird były Bluntowi znane w teorii, ale praktyka przyniosła mechanikowi sporo rozczarowań. Wloty dysz paliwowych okazały się hermetycznie zamknięte od wewnątrz, zablokowane mechanizmem zabezpieczającym zwalnianym z poziomu kokpitu. Wyjątkowo to Maxa rozeźliło, bo mężczyzna zdążył już wpaść na genialny w jego opinii pomysł otwarcia wlotów baków i zasypania ich zalegającym grubo pod nogami księżycowym pyłem. Blunt pewien był sukcesu tego planu, bo wiedział, że zbyt duża dawka mineralnych drobin całkowicie zatka filtry paliwowe układu napędowego i pozbawi Bluebirda mocy niezbędnej do startu.
Pokrywy zamykające szczelnie baki były jednak wykonane z ceramicznego spieku o doskonałych właściwościach izotermicznych i Max szczerze powątpiewał, by zdołał je spenetrować nawet z pomocą ręcznego palnika.
- Myśl, Maksiu, myśl! - mężczyzna pozwolił sobie na pełne frustracji syknięcie - Jak ci dranie wystartują, wymkną nam się z rąk!
I wtedy do uszu mechanika dotarł dźwięk, który zmroził mu krew w żyłach.
Kadłub Bluebirda zadrżał leciutko w rytm zainicjowanego zapłonu sekcji napędowej. Turbiny bliźniaczych silników jonowych Senseo H-200 wciąż jeszcze pozostawały zamknięte, ale Max wiedział, że pilot mógł odsunąć ich klapy w każdej sekundzie, uzyskując pełną gotowość do startu. Blunt poderwał głowę w górę, wyczuwając soniczne fale wieszczące coraz szybsze obroty mechanizmów napędowych.
Piloci wahadłowca rozgrzewali silniki maszyny.
Mechanik nie wiedział, czy było to bezpośrednią reakcją na jego pojawienie się we włazie promu czy też załoga Bluebirda zaplanowała start już wcześniej na tę właśnie chwilę - i w zasadzie nie zależało mu specjalnie na odpowiedzi. W głowie mężczyzny zapłonęła zupełnie inna alarmowa lampka.
Dopóki w momencie startu Max i Anna pozostawali dokładnie pod kadłubem maszyny, niewiele im groziło, ale po obu bokach Bluebirda umiejscowione były silne silniki korekcyjne, które lada chwila mogły rzygnąć snopami rozpalonego gazu... a człowiek pochwycony w snop takiego żaru nie miał szans na przeżycie nawet w specjalnie izolowanym termicznie kombinezonie. |
|