Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
8 lutego 2309, godz. 11.43, kokpit FCS Aurora
Fantomy znikły w jednej chwili, niemalże symultanicznie, pozostawiając po sobie pustkę na wyświetlaczu radaru. John zmełł w ustach przekleństwo próbując zebrać do kupy myśli i zdobyć jakieś racjonalne wyjaśnienie dla wydarzeń, które miały miejsce w przeciągu ostatnich pięciu minut. Ktoś wystrzelił z powierzchni Mariposy dwie specjalistyczne rakiety, niemal na sto procent pochodzenia wojskowego. Pierwsza z nich wyemitowała impuls elektromagnetyczny, który mniej lub bardziej poważnie uszkodził prawie wszystkie ivendońskie maszyny Obrony Cywilnej, dwie zaś zmusił do przymusowego lądowania, którego rezultatów przez wzgląd na zasłonę pyłu i brak bezpośredniej łączności nie sposób było sprawdzić. Frachtowce Astral Mining, wojskowe promy i sama Aurora nie odniosły w wyniku tego ataku uszkodzeń dzięki odpowiedniej izolacji oraz ekranowaniu tarczami cząsteczkowymi wielkich frachtowców.
Druga rakieta nie spowodowała żadnych bezpośrednich szkód, ale dała bez wątpienia wiele do myślenia zarówno majorowi Lawrence’owi jak i dyspozytorom Kontroli Lotów Ivendo. Fantomy prawdopodobnie znikły przedwcześnie, nie zdążyły się bowiem oddalić na odległość, która umożliwiłaby ukrytemu pośród nich prawdziwemu statkowi na odskok od ewentualnego pościgu i wyścig z czasem w stronę punktu skokowego.
Tak, analizując raz jeszcze odczyty Simplexa nawigator utrwalił się w przekonaniu, że wśród widm nie było żadnego prawdziwego obiektu, korzystającego z ich przykrywki do zamaskowania swej pozycji. Fantomy znikły co do jednego, a to oznaczało, że gdyby był wśród nich materialny obiekt, musiałby w tym samym momencie wyłączyć wszystkie systemy energetyczne i przejść w dryf. John nie wierzył w taką ewentualność, ponieważ maskujący się tak desperackim sposobem uciekinier pozostawałby zbyt blisko federalnych jednostek i ryzykował albo katastrofalne w skutkach zderzenie albo wizualny kontakt z krążącymi wszędzie wokół pilotami Hammerheadów.
Bez odpowiedzi pozostawały rzecz jasna motywy takiego ataku. Po pierwsze, John nie miał najmniejszego pojęcia, komu przypisać wystrzelenie rakiet, bo aż do chwili ich pojawienia się nigdy by nie podejrzewał, że za katastrofą sejsmiczną na Mariposie mogły stać siły inne niż kaprys natury. Po drugie, mężczyzna nie widział w tej taktyce żadnego większego sensu. Porażenie impulsem elektromagnetycznym wprowadziło zamęt wśród ivendońskich ratowników, ale nie zaszkodziło wojskowym, bo do trwałego uszkodzenia ich elektroniki potrzebna była zmasowana salwa kilku lub kilkunastu głowic, na pewno nie zaś pojedynczej sztuki. Uruchomienie projektora fantomów też wydawało się bezsensowne, skoro fortel ten niczemu nie posłużył – w końcu pod jego osłoną nikt nie próbował uciekać!
John potrząsnął głową nie potrafiąc znaleźć wspólnego mianownika dla swoich wątpliwości, czując zaś coraz większy niepokój o zdrowie i życie pozostawionych w kraterze przyjaciół. Brak łączności budził w nawigatorze rosnącą frustrację i złość...
Na ekranie Simplexa pojawiła się znienacka nowa sygnatura, zidentyfikowana natychmiast jako FAS Orfeo. Maszyna znajdowała się w chwili detonacji głowicy EMP poniżej całunu mineralnego pyłu, toteż została uchroniona przed niszczycielskim działaniem impulsu. Podniesiony głos pilota słychać było na wszystkich pasmach awaryjnych.
- Na dole strzelanina! Są zabici! Napadnięto na nas zaraz po wypuszczeniu na zewnątrz ekipy ratunkowej! Powtarzam, ktoś zaczął strzelać z broni krótkiej do ratowników!
- FAS Orfeo, mówi major Lawrence! Wytrać prędkość, przejdź w tryb stacjonarny za dziesięć sekund!
- Kto strzelał, do cholery?! – w eterze rozległ się zdezorientowany okrzyk ivendońskiego kontrolera lotów – Kto tam strzelał?!
- Major Lawrence do wszystkich! Na mocy moich uprawnień przejmuję całkowitą kontrolę nad dalszą operacją! Wszystkie jednostki cywilne zostają podporządkowane marynarce! W mojej opinii kolonia na Mariposie padła ofiarą ataku terrorystycznego! Wszystkie statki z wyjątkiem wojskowych mają rozpocząć wycofywanie się poza wysoką orbitę księżyca, z prędkością jednej dziesiątej minuty świetlnej według wektora, który za kilka minut prześlemy do wszystkich załóg. FAS Orfeo, przejdźcie na ekranowane połączenie bezpośrednie, natychmiast!
John Kowalski zaklął ponownie, tym razem wkładając w owo przekleństwo całe swe serce. Jego najczarniejsze podejrzenia przeistoczyły się znienacka w niezbite fakty. Na dole działo się coś kurewsko niedobrego, a on nie mógł zrobić praktycznie niczego, by pomóc swym kumplom. I na domiar złego, jakby tego było mało, Lawrence wydał wiążący wszystkich rozkaz wycofania się poza wysoką orbitę księżyca! |
|