RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Godzina Chwały Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 20:12, 06 Sie 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Witam ponownie w tym nieco zaniedbanym dziale i obiecując gorąco wolę poprawy pozwolę sobie na małe podsumowanko, tudzież analizę Waszych deklaracji.

Max i Anna są pod wieżą kontrolną lądowiska, wybierają się sprawdzić kwatery zaginionych w podejrzany sposób miejscowych pilotów, po drodze zaś zamierzają zerknąć na stan techniczny pozostałych dwóch wahadłowców (że dwa są uszkodzone w stopniu uniemożliwiającym start, już wiecie, jednego sprawdził sam Max, drugiego splądrował na początku akcji ratunkowej Mikael).

Nath wciąż uziemiony w sektorze korporacyjnym, prowadzi obserwację intruzów czekając na dogodny moment do działania.

Frank musi podjąć decyzję, co robić w obliczu katastrofy ivendońskiego statku, który właśnie się rozbił kilkadziesiąt metrów od naszego bohatera - mamy tu dwie opcje: bieg na miejsce kraksy lub dalsze poszukiwania alternatywnego dojścia do podstacji energetycznej w kompleksie Palladium.

John pozostaje na razie na orbicie, starając się ochłonąć po pełnych emocji chwilach z fantomami oraz poprzedzającą je detonacją głowicy EMP.

Czy moje założenie co do tych deklaracji sa poprawne?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:56, 06 Sie 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Krótka deklaracja: opcja numer 2: dalsze poszukiwania w hucie
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 6:33, 07 Sie 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Założenia są poprawne. Nath niestety ciągle uziemiony, choć z mojego punktu widzenia to wygodne, bo chwilowo nie narzekam na nadmiar czasu. Ale oczywiście Nath jest silny, zwarty i gotowy do działanie, jeśli tylko nadarzy się okazja.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 7:44, 07 Sie 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Hehe waszmość sobie o innych sesjach przypomniał :p

Prosze o status Aurory
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 8:45, 07 Sie 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Krisu napisał:
Hehe waszmość sobie o innych sesjach przypomniał :p

Dla Twojej informacji, Krisu: nigdy nie zapomniałem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 22:37, 07 Sie 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Ale mój drogi to było do naszego MG. :]


Ostatnio zmieniony przez Krisu dnia Pią 22:38, 07 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 7:23, 08 Sie 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Uderz w stół a nożyce się odezwą.
Cóż, Nathaniel ostatnio nie był zbyt aktywny, ale z niecierpliwością czekam na rozwój wydarzeń.
Krisu, zwracam honor.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 8:12, 08 Sie 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Przed pójściem prosimy Garreta o jakieś podstawowe rzeczy (painkillery, amunicja, etc). Od tego co nam da zależy, czy pójdziemy do wahadłowców. Pytamy, czy jakiejś ekipy nie ma do pomocy dla nas i przypominamy, żeby w pierwszej kolejności tam skierował wojskowych.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:53, 10 Sie 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.43, kompleks Palladium

Frank Murray stał przez chwilę jak wryty, próbując bezskutecznie przebić wzrokiem zasłonę pylistych drobinek, które przesłaniały mu całkowicie widok na miejsce katastrofy. Mężczyzna podejrzewał, że doszło do jakiegoś tragicznego błędu w pilotażu albo co gorsza, prom padł ofiarą zestrzelenia za pomocą rakiety odpalonej przez Franka chwilę wcześniej. Perspektywa ta zmroziła go na chwilę na wskroś, ale zaraz otrząsnął się z przerażających myśli, przedkładając zdecydowane działanie ponad jałowe dywagacje.

Jego myśli zaprzątały wciąż trzy setki nieszczęsnych Mariposańczyków zamarzających szybko w zablokowanej zawałem głównej stacji metra. Na pokładzie wahadłowca, który właśnie spadł mogło być góra kilkadziesiąt osób, więc ofiary w podziemnym terminalu miały w opinii Murraya priorytet, jeśli o ratunek chodziło. Mężczyzna oderwał wzrok od zapylonej do granic możliwości przestrzeni i pobiegł z powrotem do wnętrza kompleksu, otwierając każde napotkane drzwi i przestrząsając każde pomieszczenie w poszukiwaniu narzędzi mogących pomóc w sforsowaniu zablokowanego wejścia do centrum sterowania energią.

Prawie dziesięć minut później, spocony jak mysz w gorącym wnętrzu skafandra i sfrustrowany niemalże do granic możliwości, Frank wydał z siebie niekontrolowany wrzask radości. W kącie przeszukiwanego pośpiesznie warsztatu mężczyzna natrafił na coś, co wydało mu się cudem samym w sobie – był to niewielki laserowy palnik z plecakowym zasilaczem, nadający się w sam raz na odcięcie zawiasów drzwi oraz przepalenie wprasowanych w nie elementów futryny. Murray zarzucił sobie urządzenie na plecy dociągając starannie paski uprzęży, sprawdził miniaturowy panel kontrolny upewniając się, że wszystkie podzespoły palnika działały poprawnie.

A potem potruchtał tak szybko jak tylko potrafił w kierunku zatarasowanego przejścia do generarium, w jednej dłoni ściskając uchwyt palnika, w drugiej zaś odbezpieczony i gotowy do użycia pistolet.


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Pon 19:55, 10 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:55, 10 Sie 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.43, kokpit FCS Aurora

Fantomy znikły w jednej chwili, niemalże symultanicznie, pozostawiając po sobie pustkę na wyświetlaczu radaru. John zmełł w ustach przekleństwo próbując zebrać do kupy myśli i zdobyć jakieś racjonalne wyjaśnienie dla wydarzeń, które miały miejsce w przeciągu ostatnich pięciu minut. Ktoś wystrzelił z powierzchni Mariposy dwie specjalistyczne rakiety, niemal na sto procent pochodzenia wojskowego. Pierwsza z nich wyemitowała impuls elektromagnetyczny, który mniej lub bardziej poważnie uszkodził prawie wszystkie ivendońskie maszyny Obrony Cywilnej, dwie zaś zmusił do przymusowego lądowania, którego rezultatów przez wzgląd na zasłonę pyłu i brak bezpośredniej łączności nie sposób było sprawdzić. Frachtowce Astral Mining, wojskowe promy i sama Aurora nie odniosły w wyniku tego ataku uszkodzeń dzięki odpowiedniej izolacji oraz ekranowaniu tarczami cząsteczkowymi wielkich frachtowców.

Druga rakieta nie spowodowała żadnych bezpośrednich szkód, ale dała bez wątpienia wiele do myślenia zarówno majorowi Lawrence’owi jak i dyspozytorom Kontroli Lotów Ivendo. Fantomy prawdopodobnie znikły przedwcześnie, nie zdążyły się bowiem oddalić na odległość, która umożliwiłaby ukrytemu pośród nich prawdziwemu statkowi na odskok od ewentualnego pościgu i wyścig z czasem w stronę punktu skokowego.

Tak, analizując raz jeszcze odczyty Simplexa nawigator utrwalił się w przekonaniu, że wśród widm nie było żadnego prawdziwego obiektu, korzystającego z ich przykrywki do zamaskowania swej pozycji. Fantomy znikły co do jednego, a to oznaczało, że gdyby był wśród nich materialny obiekt, musiałby w tym samym momencie wyłączyć wszystkie systemy energetyczne i przejść w dryf. John nie wierzył w taką ewentualność, ponieważ maskujący się tak desperackim sposobem uciekinier pozostawałby zbyt blisko federalnych jednostek i ryzykował albo katastrofalne w skutkach zderzenie albo wizualny kontakt z krążącymi wszędzie wokół pilotami Hammerheadów.

Bez odpowiedzi pozostawały rzecz jasna motywy takiego ataku. Po pierwsze, John nie miał najmniejszego pojęcia, komu przypisać wystrzelenie rakiet, bo aż do chwili ich pojawienia się nigdy by nie podejrzewał, że za katastrofą sejsmiczną na Mariposie mogły stać siły inne niż kaprys natury. Po drugie, mężczyzna nie widział w tej taktyce żadnego większego sensu. Porażenie impulsem elektromagnetycznym wprowadziło zamęt wśród ivendońskich ratowników, ale nie zaszkodziło wojskowym, bo do trwałego uszkodzenia ich elektroniki potrzebna była zmasowana salwa kilku lub kilkunastu głowic, na pewno nie zaś pojedynczej sztuki. Uruchomienie projektora fantomów też wydawało się bezsensowne, skoro fortel ten niczemu nie posłużył – w końcu pod jego osłoną nikt nie próbował uciekać!

John potrząsnął głową nie potrafiąc znaleźć wspólnego mianownika dla swoich wątpliwości, czując zaś coraz większy niepokój o zdrowie i życie pozostawionych w kraterze przyjaciół. Brak łączności budził w nawigatorze rosnącą frustrację i złość...

Na ekranie Simplexa pojawiła się znienacka nowa sygnatura, zidentyfikowana natychmiast jako FAS Orfeo. Maszyna znajdowała się w chwili detonacji głowicy EMP poniżej całunu mineralnego pyłu, toteż została uchroniona przed niszczycielskim działaniem impulsu. Podniesiony głos pilota słychać było na wszystkich pasmach awaryjnych.

- Na dole strzelanina! Są zabici! Napadnięto na nas zaraz po wypuszczeniu na zewnątrz ekipy ratunkowej! Powtarzam, ktoś zaczął strzelać z broni krótkiej do ratowników!

- FAS Orfeo, mówi major Lawrence! Wytrać prędkość, przejdź w tryb stacjonarny za dziesięć sekund!

- Kto strzelał, do cholery?! – w eterze rozległ się zdezorientowany okrzyk ivendońskiego kontrolera lotów – Kto tam strzelał?!

- Major Lawrence do wszystkich! Na mocy moich uprawnień przejmuję całkowitą kontrolę nad dalszą operacją! Wszystkie jednostki cywilne zostają podporządkowane marynarce! W mojej opinii kolonia na Mariposie padła ofiarą ataku terrorystycznego! Wszystkie statki z wyjątkiem wojskowych mają rozpocząć wycofywanie się poza wysoką orbitę księżyca, z prędkością jednej dziesiątej minuty świetlnej według wektora, który za kilka minut prześlemy do wszystkich załóg. FAS Orfeo, przejdźcie na ekranowane połączenie bezpośrednie, natychmiast!

John Kowalski zaklął ponownie, tym razem wkładając w owo przekleństwo całe swe serce. Jego najczarniejsze podejrzenia przeistoczyły się znienacka w niezbite fakty. Na dole działo się coś kurewsko niedobrego, a on nie mógł zrobić praktycznie niczego, by pomóc swym kumplom. I na domiar złego, jakby tego było mało, Lawrence wydał wiążący wszystkich rozkaz wycofania się poza wysoką orbitę księżyca!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:56, 10 Sie 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.43, lądowisko Oculus City

Max Blunt starał się truchtać tak szybko jak to tylko było możliwe przy ograniczonej widoczności, wąskiej przestrzeni pasa kolejki i zranionej nodze, która dawała się mu we znaki pomimo mnóstwa zażytych środków przeciwbólowych. Anna trzymała się tuż za inżynierem, milcząca, wstrząśnięta, zrozpaczona, ściskająca pistolet z nie wróżącą niczego dobrego miną. Max też nic nie mówił, analizując w myślach raz jeszcze polecenia wydane Garretowi i łudząc się nadzieją, że tajemniczy zamachowcy nie planują również ataku na wieżę kontroli lotów.

Nigdzie wokół nie było widać śladu ratowników, którzy uciekli na widok strzelającej do rzekomego Coreya Anny. Max rozglądał się za nimi przez całą drogę na platformę lądowiska, ale Ivendończycy przepadli bez śladu gdzieś pośród zrujnowanej infrastruktury na niższych poziomach kosmoportu, zapewne czekając na wsparcie. Mechanik zżymał się w myślach na wspomnienie tego nieszczęsnego incydentu, bo bardzo by mu się przydała pomoc doświadczonej w akcjach ratunkowych ekipy, a przy tym nie zdążył nikogo z przybyszów uprzedzić o grasujących w kolonii zabójcach.

Pozostawało mieć nadzieję, że prędzej czy później któryś z ratowników zakradnie się w pobliże wieży kontrolnej i nawiąże kontakt z Garretem, a dowódca zmiany został drobiazgowo przez Maxa poinstruowany w kwestii niezbędnych ostrzeżeń.

Z kłębów wirującego migotliwie pyłu wychynął ostatni nieskontrolowany jeszcze wahadłowiec, również Bluebird w barwach korporacji przewozowej TransStellar. Stawiając ostrożnie kroki Max obszedł stojącą na masywnych łapach maszynę, nie dostrzegając ku swemu zadowoleniu żadnych śladów uszkodzeń. Kadłub promu wydawał się nienaruszony w żadnym miejscu, podobnie jak stateczniki, turbiny i szyby kokpitu. Mechanik odszukał dźwignię awaryjną pozwalającą otworzyć boczny właz maszyny, odsunął w bok metalową klapkę obudowy i zatrzymał wyciągniętą ku uchwytowi rękę.

Dźwignie awaryjnego otwierania wyposażone były standardowo w niewielkie plomby jednorazowego użytku, skrupulatnie kontrolowane podczas każdego przeglądu. Anna Zarros mogła tego nie wiedzieć i przeoczyć tak błahy szczegół, ale Max miał za sobą zbyt długi staż we flocie cywilnej, aby nie zwrócić na ów detal uwagi. Dźwignie plombowano, ponieważ przepisy dopuszczały ich użycie wyłącznie w wyjątkowych sytuacjach i każdy taki przypadek starannie protokołowano.

Plomba na tej akurat dźwigni była zerwana.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:58, 10 Sie 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 11.44, Drugi Sektor Korporacyjny

Tragarze wychynęli zza progu rezydentury znienacka, ale Nathaniel wiedział o ich nadejściu już kilka sekund wcześniej, obserwując tracących rozluźnione pozy strażników przy wejściu. Skrzynie znowu znalazły się na ulicy, ale tym razem nikt nie kładł je na ziemi. W zamian wszyscy ratownicy ruszyli szybkim krokiem w stronę najbliższej stacji podziemnej kolejki, umieszczając pośrodku swego szyku tragarzy właśnie oraz nadal wleczonego pod ręce więźnia, na szpicy i w tyle grupy wystawiając zaś uzbrojonych w pistolety maszynowe szperaczy.

Cała złowieszcza gromadka zniknęła w jednej chwili z pola widzenia Robinsona, więc oficer ochrony Aurory odczekał jeszcze chwilę, a potem ostrożnie ruszył śladem tajemniczych terrorystów, zastanawiając się jednocześnie nad powodami coraz bardziej wydłużającej się nieobecności Mikaela Zarrosa.

Mijając bezszelestnie kolorową tablicę informacyjną Nath przesunął spojrzeniem po schemacie najbliższych segmentów kolonii, przyglądając się ze szczególną uwagą opisowi linii kolejki. Z naniesionych na plan informacji wynikało, że pobliska linia metra biegła w jedną stronę ku kompleksowi Palladium i położonym poza nim zakładom chemicznym, w drugim zaś kierunku zahaczała o trzeci sektor korporacyjny, dystrykt komercjalny – na zarysie którego wprawne oko Robinsona wychwyciło ikonę symbolizującą rezydenturę TransStellaru – i dobiegała do kosmoportu, wydostając się tuż przed lądowiskami ponad powierzchnię ziemi i wspinając się po stromym torze na wysokie kompozytowe wsporniki obiegające płyty lądowisk.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:28, 10 Sie 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





No to po ptakach. John ma związane ręce i raczej nie podejmie sprzecznych z rozkazami działań bo to najprostsza droga do uznania go za jednego z terrorystów. Pozostaje zwiesić uszy i niecierpliwie czekać na dalszy rozwój wydarzeń...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:19, 10 Sie 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Max podniósł rękę w ostrzegawczym tonie, by ostrzec Annę. Odwrócił sie do niej i przyłożył palec do szybki hełmu, jakby przyciskał go do ust i szeptał "Ciii". Jednak nie wydał dźwięku - tam ktoś mógł być. W końcu jeśli na stacji metra słyszał urywki wypowiedzi zamachowców, to oni musieliby słyszeć Annę i jego jak na dłoni, bo nie mieli żadnych koderów przy sobie.

Blunt wskazał palcem na siebie, następnie na broń i na otwarte wejście. Następnie pokazał na broń Anny, siebie i wykonał dłonią jakiś dziwny gest jakby rozglądania się. Miał nadzieje, że całkiem ponętna informatyczka zrozumie co chce przekazać, że on idzie pierwszy zbadać statek, a ona za nim go osłania. Na chwile się zamyślił. Jeśli się nie pomylił, to przed chwilą, z przestrzeloną noga, w sytuacji bliskiej zagrożenia życia pomyślał o stojącej obok dziewczynie jako o całkiem ładnej kobiecie... Eh, Max, tylko jedno Ci w głowie. Skup się, albo następna kulka w łeb Ci strzeli, a nie stopę! Zginiesz kiedyś przez te krągł... kobiety...Po woli, ze względu na ranę i zachowanie względnej Ciszy zaczął kuśtykać do wejścia.

Trzeba zobaczyć czy nikogo nie ma na statku. Ostrożnie, cicho i powoli przejrzeć wszystkie pomieszczenia. Jak nikogo się nie znajdzie, to zamknąć właz za sobą i spróbować uszkodzić jakoś statek, by nie było to widoczne. Może zawirusować ich pokładowego windowsa, pozamieniać kabelki pod kokpitem, czy w maszynowni coś z silnikami zmajstrować. Tak, by na pierwszy rzut oka wyglądało ok, ale by nie mogli ruszyć. Lub by np po dwóch trzech minutach zasilanie padło.

Następnie przeszukać prom (delikatnie, by nic nie poprzestawiać) w poszukiwaniu jakichś broni, materiałów wybuchowych,, apteczek i innych przydatnych rzeczy.. I chyba iśc dalej. Jakieś inne propozycje Anno? Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:51, 10 Sie 2009
Karina
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 02 Kwi 2009
Posty: 130
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kresh'ta
Płeć: Kobieta





Rzuciła mu zdziwione spojrzenie. Zrozumiała, że ma być cicho, ale nie miała pojęcia, dlaczego. Co dostrzegł Max? Nie wiedziała. Wiedziała, że ma się nie odzywać. To było proste. Za to gesty, które wykonał później, były już bardziej skomplikowane. Patrzyła na niego, marszcząc brwi. Po chwili uśmiechnęła się i otworzyła usta, chcąc coś powiedzieć, ale zamknęła je, przypominając sobie o prośbie chłopaka. Pokiwała tylko głową. O ile dobrze zrozumiała, ma go osłaniać... Nie była pewna, ale chyba o to mu chodziło.

Żadnych, zgadzam się z Tobą. Wink
Zobacz profil autora
TR - Godzina Chwały
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 23 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin