Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
8 lutego 2309, godz. 11.41, lądowisko Oculus City
W komunikatorze panowała przez chwilę grobowa cisza, jakby dyspozytor za nic w świecie nie chciał uwierzyć w słowa Maxa.
- Jezu, chłopie, co ty gadasz? - wykrztusił w końcu Garret, ewidentnie zszokowany - Jacy mordercy? Jakie akty sabotażu?
Blunt obejrzał się szybko przez ramię, chcąc się upewnić, że nikt nie zachodzi go od tyłu. Rampa kolejki okazała się pusta, zresztą obserwowała ją przez cały czas milcząca Anna.
- Garret, ludzie w strojach ratowników próbowali mnie wykończyć, jednego z nich zabiłem w akcie samoobrony! Elementy układu sterującego kompensatorami antygrawitacyjnymi zostały z premedytacją zniszczone! Chwilę temu gość z plakietką Coreya zastrzelił jednego z moich kumpli! To jakiś zakrojony na szeroką skalę napad, podobno chodzi tu o zgarnięcie wypłat dla górników!
- Boże, to nie może być prawda! - jęknął Garret - Jeszcze niedawno rozmawiałem z Gordonem, to był on we własnej osobie, poznałem go po głosie! Ktoś go zabił i podszył się pod jego identyfikator?
Max zmieszał się nieznacznie słysząc pytanie kontrolera, ale nie miał zamiaru podążać dalej tym akurat wątkiem konwersacji.
- Wiem, że na orbicie są już wojskowi, przynajmniej powinni byli być - powiedział podniesionym głosem - Trzeba ich ostrzec i ściągnąć w pierwszej kolejności, jak najszybciej. Kręci się też tutaj pierwsza grupa ratowników, tych prawdziwych. Na lądowisku doszło do strzelaniny, rozproszyli się w panice, ale prędzej czy później pewnie się do was zgłoszą. Ich też musisz ostrzec, rozumiesz?
Inżynier niemalże przyłożył osłonę hełmu do obudowy komunikatora, jakby chciał mieć pewność, że Garret usłyszy każde jego słowo.
- Rozumiem - odpowiedział grobowym tonem dyspozytor.
- Teraz bardzo ważna sprawa! Czy istnieje możliwość ukrycia gdzieś tutaj jakiegoś statku zdolnego do podróży poza orbitę? Nie wiem, jakiegoś wahadłowca albo małego śmiga o zasięgu wewnątrzsystemowym?
- Teoretycznie tak - odparł ostrożnie Garret - Ale w praktyce to niemożliwe. Monitorujemy przestrzeń do wysokiej orbity włącznie przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, ktoś musiałby ten wahadłowiec przeszmuglować w częściach i złożyć na miejscu, żebyśmy o nim nie wiedzieli!
- A w momencie wybuchu tego Bluebirda, który się rozbił? - dociekał desperacko Max, przekonany, że organizatorzy zbrodniczej operacji musieli zawczasu przygotować sobie jakiś środek transportu umożliwiający ucieczkę poza Mariposę.
- Praktycznie niemożliwe - wyprowadził go z błędu Garret - Musieliby lądować w momencie trzęsienia ziemi, a to niewykonalne dla nikogo oprócz garstki elitarnych wojskowych pilotów.
Max zmełł w ustach przekleństwo, analizując w myślach inne alternatywy. Mężczyzna był świadkiem realizacji złożonego planu i nie wierzył, by jego autorzy nie mieli w zanadrzu żadnej opcji ucieczki. Musiało istnieć coś, co sam Blunt jak dotąd przeoczył - ale mechanik pewien był, że przestępcy mieli od początku jakiś sprytny pomysł na rozwiązanie swego problemu. |
|