Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
8 lutego 2309, godz. 8.20, wysoka orbita Ivendo na wysokości Mariposy
- Kontrola Lotów Ivendo, tu FCS Aurora – rzucił w eter John – Zmieniamy kurs na Oculus City, przy maksymalnej prędkości będziemy tam za godzinę i czterdzieści trzy minuty. Nie odbieramy żadnych sygnałów radiolatarni, a dno krateru pozostaje niewidoczne. Możemy podjąc próbę lądowania manualnego, ale zastrzegamy sobie możliwość zrezygnowania z tego manewru, jeśli w trakcie wykonywania okaże się, że jest to zbyt niebezpieczne. Mamy na pokładzie pasażerów, nie możemy ich narażać.
- Zrozumiałem, FCS Aurora – odpowiedział kontroler lotów – Nie czujcie się zmuszeni do robienia czegoś, co was narazi na niebezpieczeństwo. Powodzenia. FCS Coleman, jaki jest was status?
- Nie mamy możliwości bezpośredniego lądowania, zbyt duże rozmiary – padła rozczarowująca odpowiedź kapitana frachtowca – Możemy zaoferować asystę na niskiej orbicie Mariposy. Jeśli Aurora zdoła podjąć na pokład rozbitków, możemy ich przejąć do siebie.
- Potwierdzam, dziękuję. FCS Khorat, FCS Coleman, przejdźcie na orbitę parkingową nad Oculus City i czekajcie na dalsze instrukcje.
John ściszył nieco głośność komunikatora, wprowadził kilka zmian do komputera astronawigacyjnego, potem przełączył bieżacy program na zdalny pulpit stacji Blunta.
- Max, przyśpieszamy na pełną moc – rzucił do interkomu – Zamierzam wycisnąć z maszyn każdą cząstkę energii, bo panowie z Kontroli Lotów pokładają ogromną ufność w naszych kompetencjach.
W ostatnie słowa nawigatora wkradł się ewidentny sarkazm, niemniej jednak Kowalski zwiększył moc obu turbin do stu procent. Towarowiec przyśpieszył zauważalnie, wyrzucając z dysz silników snopy niebieskich płomieni. Pulsujące zielenią sygnatury korporacyjnych frachtowców zaczęły się poruszać na ekranie Simplexa, rozpoczynając ociężałą pogoń za Arrowem.
- Pasażerowie w swych kabinach, czekają na rozwój sytuacji. Strasznie się palą do pomocy, zwłaszcza Murray i ta mała – oznajmił Oliver wskakując do kokpitu i zajmując miejsce we własnym fotelu – Max, dawaj do kokpitu, mamy sprawę do obgadania.
Kiedy chwilę później inżynier znalazł się w na swoim miejscu, Oliver oderwał wzrok od rosnącej powolutku w oczach Mariposy.
- Plan jest następujący. Schodzimy na niską orbitę nad Oculus City i próbujemy wywołać kolonię. Jeśli nikt się nie odezwie, a przy okazji nie zarejestrujemy wybuchów wtórnych, spróbujemy lądować na ślepo, na manualu. Kontrola Lotów zostawiła nam pole manewru, więc jeśli uznamy, że to zbyt niebezpieczne, zawsze możemy się wycofać. Max, chcę, żebyś przygotował broń i skafandry, na wypadek, gdyby trzeba było wyjść na zewnątrz. Nie mam pojęcia, co spowodowało ten kataklizm, więc dobrze przygotować się na wszystko. Po lądowaniu zostawimy Johna w kokpicie, a jeśli sytuacja pozwoli, my wybierzemy się na zewnątrz. Nath, pomożesz mu z bronią?
- Spoko – kiwnął głową oficer ochrony, ciesząc się skrycie z przekładanej ciągle na potem możliwości otwarcia skrzynek zawierających dwa nowiutkie lasery.
- To lećcie – kiwnął głową Oliver – My z Johnem popilnujemy maszyny.
Mknąc z pełną mocą Arrow sunął poprzez próżnię w kierunku szarej tarczy księżyca. |
|