Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
8 lutego 2309, godz. 11.17, kokpit FCS Aurora
Zakładając, że procedura startu jest z definicji bezpieczniejsza od lądowania, John zwiększył od razu moc silników korekcyjnych, pchających Aurorę pionowym wektorem w górę, cały czas w stanie zawisu nad platformą lądowiska. Ustawiony na maksymalnym zbliżeniu Simplex popiskiwał szaleńczo wyłapując w ogłupiającej czujniki chmurze pyłu coraz to nowe sygnały, zdradzające obecność wiszących na niskiej orbicie masywnych obiektów.
Świadom realnego ryzyka zderzenia, nawigator rzucał ustawicznie w eter ostrzeżenie o swym starcie, łudząc się nadzieją, że jednostki ratowników znajdowały się ponad górnymi warstwami księżycowego pyłu.
Wznoszący się na słupach niebieskich gazów napędowych Arrow wypadł znienacka w lodowatą, bezkresną i krystalicznie czystą czerń kosmosu. Wnętrze kokpitu wypełnił natychmiast terkot alarmu zbliżeniowego. John palnął otwartą dłonią w jego wyłącznik, zmniejszył ciąg napędu.
- FCS Aurora, mamy cię na wizualu! - w komunikatorze rozległ się podekscytowany głos jakiegoś mężczyzny - Wytrać prędkość, znajdujesz się w ekstremalnie kolizyjnej strefie!
Rzut okiem na ekran radaru potwierdził ostrzeżenie rozmówcy. John ujrzał pulsujące wszędzie wkoło sygnatury blisko dwudziestu statków, wiszących ponad kraterem Oculus City. Za prawym oknem kokpitu ujrzał majestatycznie wielką burtę Khorata, drugi frachtowiec Astral Mining znajdował się co prawda poza polem widzenia nawigatora, ale John bynajmniej nie przeoczył jego wielkiej sygnatury rysującej się w pełnej krasie na wyświetlaczu Simplexa. Liczne ikony transponderów identyfikowały kilkanaście statków ivendońskiej Obrony Cywilnej. Były to maszyny różnego typu, od lekkich wahadłowców typu Bluebird po ciężkie promy towarowe załadowane specjalistycznymi robotami ratunkowymi.
- Centrum kryzysowe, mamy Aurorę! Wyszła ponad pył!
- FCS Aurora, zgłoście się! Mówi Kontrola Lotów Ivendo! FCS Aurora, zgłoście się!
John zatrzymał towarowiec w bezruchu, westchnął z autentyczną ulgą, potem zaś złapał za mikrofon modułu łączności.
- Mówi John Kowalsky, oficer nawigacyjny - powiedział artykułując wyraźnie słowa - Mam na pokładzie zgraną z miejskiej sieci kompilację danych na temat uszkodzeń kolonii. Przystępuję do emisji przekazu za pomocą nadajników radiowych.
- Świetnie, John, doskonała robota! - w głosie kontrolera zabrzmiała dzika radość i ekscytacja - Kontrola Lotów do wszystkich! Rejestrujcie dane, które za moment zacznie emitować Aurora! John, jak wygląda sytuacja na dole? Co się stało?
- Wypadek promu towarowego. Doszło do eksplozji, a ta wywołała wstrząsy sejsmiczne. Kontrola, to katastrofa na ogromną skalę, musicie ściągnąć znacznie więcej maszyn i specjalistów. Nawiązaliśmy łączność z obsadą wieży w kosmodromie, oni przekazali nam szczegółowe informacje o zniszczeniach. Liczba ofiar może iść w setki.
- Dobry Boże - odpowiedział po chwili dyspozytor przestrzeni systemowej - Dzięki za ostrzeżenie, wojskowi z Basaana będą tu do dwudziestu minut, mają ciężki sprzęt.
John zerknął na ekran Simplexa, odnotował w pamięci sygnatury blisko trzydziestu federalnych transportowców i statków medycznych zmierzających w perfekcyjnym szyku ku Mariposie.
- FCS Aurora, to FAS Orfeo - w eterze odezwał się znajomy głos pilota, który omal nie wylądował Johnowi na głowie - Jak możemy tam wylądować?
- W chwili obecnej tylko pojedynczo, maszyna po maszynie - odpowiedział nawigator - Zaprogramujcie sobie w komputerach manewrowych pionowy wektor podejścia wyśrodkowany na moim statku. Przemieszczając się wzdłuż niego traficie na nieuszkodzoną platformę startową. Mam na dole swoich ludzi, którzy próbują odpalić kompensatory grawitacyjne w kosmoporcie, ale na razie pył wciąż się utrzymuje. My sami omal nie rozwaliliśmy statku podczas lądowania, bo trzęsienie ziemi przesunęło niektóre konstrukcje.
- John, dziękuję za sugestię - ton koordynatora operacji znów przybrał opanowanego profesjonalnego wyrazu, zniknęły z niego okazane chwilę wcześniej emocje - Do wszystkich jednostek ratunkowych, przejąć raport sytuacyjny z Aurory i rozpocząć procedurę pojedynczego wyładunku ekip ratunkowych na wskazanym przez oficera Kowalskiego lądowisku. Za sześćdziesiąt sekund otrzymacie zaktualizowane zestawy poleceń oraz listę kolejności lądowania.
John spojrzał na swoje dłonie i dopiero wtedy uświadomił sobie, że leciutko drgały. Od chwili lądowania na Mariposie do ponownego wyjścia w próżnię nawigator znajdował się w stanie silnego stresu, a teraz jego organizm zaczynał na ów stan skrajnego napięcia reagować.
- Cholera, za stary już na to jestem - mruknął do siebie samego pogłaśniając jednocześnie komunikator i odpinając uprząż antyurazową. Wstał nieco chwiejnie z fotela, a potem poczłapał w stronę korytarzyka, by napić się zasłużonej kawy.
Jego myśli wciąż krążyły wokół pozostawionych na dnie krateru wspólników i pasażerów. |
|