Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
8 lutego 2309, godz. 11.15, rafineria Borsalis
Gordon Corey – a przynajmniej podający się za niego mężczyzna – przyjął do wiadomości polecenie wydane przez dziewczynę, potwierdził je kiwnięciem głowy. Wciąż pozostając na muszce tasera odwrócił ostrożnie fotel, nie chcąc Anny widać w żaden sposób prowokować do jakiegoś agresywnego i potencjalnie niebezpiecznego w skutkach posunięcia.
Jego ukryte w rękawicach dłonie zawisły wyczekująco nad klawiaturą.
- Otwórz menu diagnostyczne, w górnym lewym rogu ekranu – poleciła po sekundzie namysłu Anna, próbując skutecznie dzielić swą uwagę pomiędzy więźnia i monitor stacji roboczej – Na początek chcę widzieć parametry systemu. Wrzuć na ekran wszystkie sygnalizowane błędy.
Corey zaczął stukać nieporadnie w klawiaturę, demonstrując tempo zdradzające małe obycie z komputerowymi terminalami albo nadmierne przywiązanie do ekranów dotykowych. Anna ćwiczyła przez wiele godzin zarówno z terminalami dotykowymi jak i hologramami, ale największy sentyment zawodowy czuła właśnie do antycznej, coraz powszechniej wypieranej z użytku klawiatury.
- Dobrze, kliknij w okienko dotyczące zakłóceń w transmisji danych modułowych – poleciła po błyskawicznej lekturze zawartości ekranu – Dobrze, teraz cofnij się ekran wyżej i wejdź w ustawienia systemu. Kliknij w preferencje użytkownika, nie tam, niżej. Dobrze, teraz wstukaj w wolne pole kod APM i zatwierdź Enterem.
- Co to, jakis kod dostępu? – zainteresował się milczący dotąd operator – Znasz nasze oprogramowanie?
- Klasyczna komenda, powtarzająca się w wielu modułach narzędziowych Microsoftu – odpowiedziała dziewczyna – APM to skrót od komendy Akceptacja poleceń Manualnych. Dzięki temu ustawieniu będę mogła uzyskać wyższy stopień ważności od komend wydawanych automatycznie przez system. Przejdź teraz do menu sterowania układami zabezpieczającymi.
Anna przesunęła się nieco w bok, by móc śledzić wzrokiem zarówno ekran komputera jak i profil Coreya. Mężczyzna wydawał się być skupiony na swej pracy, ale spostrzegła, że zerkał na nią co chwila w błyskawiczny sposób, natychmiast odwracając wzrok.
- Świetnie, teraz wybierz opcję zraszaczy, jest trzecia od dołu na liście. Które musimy włączyć?
- Wszystkie od poziomu D4 w dół – odpowiedział mężczyzna.
- Jeśli najedziesz na okienko zraszaczy, rozwinie ci się nowe menu. O, właśnie. Kliknij w aktywację. Zaznacz odpowiednie poziomy za pomocą myszy. Świetnie. Teraz jeszcze raz okienko aktywacji, wystarczy raz kliknąć.
Na ekranie komputera zaczęły wyskakiwać kolejne okienka komunikatów systemowych, nakładające się na siebie. Anna zaczęła je śpiesznie czytać, machnięciami tasera dając Coreyowi znać, kiedy ma zamknąć każde w kolejności.
- I po robocie! – wyrzuciła z siebie, kiedy mężczyzna zamknął ostatni komunikat – Wszystkie zraszacze z wyjątkiem poziomu E3-18 działają. Przy okazji system zaczął tłoczyć do tuneli gaz tłumiący płomienie. Mam nadzieję, że ci biedacy na dole mają maski tlenowe, inaczej mogą się potruć, ale nie było innego wyjścia. Albo by się żywcem spalili albo udusili.
- Wszyscy mają aparaty tlenowe na standardowym wyposażeniu – uspokoił ją Corey, siedzący nieruchomo z rękami opartymi o klawiaturę – Doskonała robota, nieznajoma ekspertko. Skoro już tutaj jesteś i znasz się na tej robocie, wyjaśnij mi jeszcze znaczenie tego wydruku, leży tam na drukarce.
Był cholernie szybki i cholernie sprytny. Odwróciła głowę tylko na ułamek chwili, cały w dodatku czas celując do niego z tasera. Kiedy jej spojrzenie spoczęło na pustej kartce papieru, zrozumiała całą istotę podstępu.
Miał zaledwie sekundę na działanie, ale w zupełności mu to wystarczyło. Obracając się z niebywałą szybkością w fotelu podbił jej uzbrojoną rękę w górę, zaś ciosem nogi podciął dziewczynę w miejscu przewracając ją na blat terminala. Jęknęła głucho, kiedy impet zderzenia z meblem pozbawił ją na chwilę tchu. Corey wykręcił rękę dziewczyny wytrącając jej taser z palców, a potem zręcznym ruchem przerzucił sobie ofiarę przez ramię ciskając ją na podłogę pomieszczenia.
Grzmotnęła w posadzkę niczym odcięta od linek marionetka, jęknąła ponownie czując promieniujący w okolicach krzyża ból, sygnalizujący silne stłuczenie. Kiedy podniosła głowę tocząc wokół oszołomionym wzrokiem, napotkała wymierzoną między oczy lufę pistoletu.
- Koniec tych gierek – wycedził przez zęby Gordon Corey – Kim ty jesteś? |
|