RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Traveller -> TR - Godzina Chwały Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 32, 33, 34  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 17:06, 18 Maj 2009
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Goddamn, ale dawno mnie tu nie było. Sory za moją nieobecność, częścicowo spowodowaną uczelnią, a częściowo również dalej padniętym kompem, który stoi jeszcze w naprawie. Z tego co widzę,moja interwencja w aktualne wydarzenia (tj. poczynania ekipy ratunkowej) nie była niezbędna, więc w sumie dobrze te moja nieobecność wyszła w czasie. Jak tylko zdobędę więcej czasu (czyt.: środa) postaram się jak najszybciej odrobić wszystkie zaległości. Na obecną chwilę przyjmuję stanowisko większości,jeśli chodzi o jakiekolwiek decyzje związane z aktualną sytuacją.


Ostatnio zmieniony przez Urbik dnia Pon 17:09, 18 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 18:44, 18 Maj 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





namakemono napisał:
Póki co jeszcze nikt nie wylądował. Samo oczyszczanie z pyłu też trochę potrwa. A promy czekają tylko na pilota.
Wiesz ile wysiłku i w jakich warunkach przyszło nam lądować. Chcesz wysłać w tym kisielu wypchany ludźmi sprzęt? Jeden rozbity prom to mało?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:19, 18 Maj 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Krisu, a nie sądzisz, że o wiele łatwiej jest wystartować niż wylądować?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 9:25, 19 Maj 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Krisu napisał:
namakemono napisał:
Póki co jeszcze nikt nie wylądował. Samo oczyszczanie z pyłu też trochę potrwa. A promy czekają tylko na pilota.
Wiesz ile wysiłku i w jakich warunkach przyszło nam lądować. Chcesz wysłać w tym kisielu wypchany ludźmi sprzęt? Jeden rozbity prom to mało?


Popieram Krisa. Nie mamy pewności czy prom będzie w 100% sprawny, nie będziemy znać umiejętności pilot, ale mamy pewność, ze wszystko wokoło nie wygląda jak na mapniku. My się o coś otarliśmy lądując. Nawet jeśli start jest łatwiejszy, to jaka pewność, ze oni się w to nie wbiją? Albo w coś innego? I nie ma pewności, czy nas wtedy nie oskarża o śmierć senatora. Już wole pozwolić mu umrzeć i przed sądem się zasłaniać, ze był najmniej potrzebującym, niż odpowiadać za wysłanie go z niekompetentnym pilotem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:10, 19 Maj 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Nie zgadzam się z Wami, ale cóż, jestem w mniejszości. Tak czy inaczej róbmy coś, bo akcja jakby utknęła nieco.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 22:27, 19 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Ostatnia wymiana postów miała nieco emocjonalny przebieg, dlatego czekałem dłuższą chwilę chcąc dać Wam jeszcze nieco czasu na dopracowanie planu - ponieważ jednak przygoda musi się toczyć dalej, najwyższa pora skompilować i ostatecznie zatwierdzić Wasze posunięcia.

Jest 10.50, a to oznacza, że obydwa frachtowce Astral Mining właśnie znalazły się na orbicie parkingowej Mariposy. Ratunkowe promy z Ivendo dotrą na orbitę za około kwadrans, a ich piloci po przeanalizowaniu danych nadawanych przez Waszą sondę przystąpią zapewne do procedury lądowania w kraterze.

Max zamierza zejść pod lądowisko, aby odpalić kompensatory grawitacyjne w celu oczyszczenia środka krateru z pylnej zawiesiny, która przy obecnej sile przyciągania opada bardzo powoli na ziemię. Da to korzyści w postaci oczyszczonej atmosfery, pełnej widoczności oraz znacznie ułatwionej komunikacji radiowej (no i łatwiej się będzie poruszać piechotką). Przy odrobinie szczęścia (czyt. jeśli Max ruszy wreszcie tyłek), zdąży to nastąpić tuż przed lądowaniem pierwszych wahadłowców ratunkowych.

Mikael został początkowo skierowany do pozostałych Bluebirdów porzuconych na płytach lądowiska, z nakazem ich splądrowania pod kątem sprawnych skafandrów próżniowych, potem jednak pojawiła się koncepcja wysłania go z kimś do senatora lub szkoły - sprecyzujcie zatem ten plan, bo na razie nie macie rezerwowego skafandra dla Otmeyera (pomysł Kariny zakłada przerzucenie kłopotliwego senatora na pokład Aurory, gdzie przyjdzie mu poczekać na ciąg dalszy ewakuacji).

Co do Franka, sprawa jest jasna - musi popędzić do generarium pod hutą, by dokonać restartu sekcji energetycznej i transferu energii do kopuły kolejki magnetycznej, gdzie właśnie zamarza i dusi się trzysta osób. Pytanie brzmi: ktoś z nim idzie? (a jeśli tak, to kto?).

W centrum kontroli rafinerii Boraslis jest na pewno komputer sterujący systemem zraszaczy w tunelach pod kompleksem, a więc działka Anny, ale tu pojawia się ponownie pytanie: idzie sama, a jeśli nie, to z kim.

Na koniec mamy trzy perełki: senator we własnej osobie, dzieciaki w szkole oraz (przypominam) wykolejony pociąg.

Chciałbym Wam uświadomić, że określając swe priorytety i rozdzielając siły dokonacie pewnych wyborów, które bardzo konkretnie przełożą się na dalszy bieg fabuły, dlatego prosiłbym jeszcze raz przeanalizować powyższe informacje i udzielić mi odpowiedzi na brakujące pytania.

Krisu, zakładam, że gorąca kłótnia pod brzuchem towarowca trwa pięć minut. Zapas tlenu w skafandrze wystarczy na dwugodzinną aktywność. Pierwsi ratownicy powinni się pojawić w kraterze do pół godziny, ale precyzyjny czas ich lądowania jest w pewnym sensie powiązany z Waszymi działaniami. Z Palladium do szkoły można się dostać w kwadrans.

Freeks - stojące na lądowisku wahadłowce są obsługiwane przez profesjonalnych pilotów TransStellaru, którzy od lat pracują w Oculus City, więc raczej nie musisz się obawiać o ich kompetencje. Tyle, że nie wiecie jeszcze, gdzie teraz przebywają i czy w ogóle żyją...

Dodatkowo chciałbym wiedzieć jak ponownie rozdzielacie cały swój ekwipunek. Dla przypomnienia: cztery pakiety medyczne, w tym dwa z autodokami, dwie latarki, dwa komplety gogli noktowizyjnych, dwa karabinki automatyczne, dwa lasery, shotgun, trzy pistolety, taser (broń wydaje się tutaj akurat najmniej istotna, ale z drugiej strony, kto wie, czy gdzieś w podziemiach nie wyskoczy na Was jakiś zmutowany kret?).

Oczekuję niecierpliwie Waszych odpowiedzi Wink


Ostatnio zmieniony przez Keth dnia Wto 22:29, 19 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 7:34, 20 Maj 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Hmm jeśli ratownicy dotrą do nas w ciągu 30 minut, a dotarcie gdziekolwiek to około 20minut zostaje małe okno czasowe.

Tak czy siak mamy na zewnątrz 6 osób, a podział na grupy mniejsze niż dwu osobowe uważam za zbyt niebezpieczny (niech no się któryś zablokuje gdzieś i dupa).

Skoro juz to ustalilismy:
Max do kompensatorów (tu chyba jednak poradzi sobie sam?), Mikael w drodze do senatora przeczesuje promy za skafandrami (w czymś ten senator musi do nas się dostać) a w tym czasie ktoś już do senatora zapieprza naprawić system podtrzymywania, Frank - generatorium. Pozostała dwójka suport dla tej pierwszej lub jeśli jednak uważacie że dacie radę udaje się do innych zajęć.

I coby być trochę samowolnym, niezależnie jaką decyzje podejmiecie trzeba dbać o pozory ;p


John powrócił do przerwanej konferencji.
- Przepraszam Pana za tą przerwę - rzekł spokojnie - Ekipa naprawcza już wyruszyła usunąć awarię systemów podtrzymywania życia w Państwa kopule. Jak tylko sie z tym uporają podeślemy po Pana ratownika ze skafandrem i przetransportujemy na nasz statek.


Ostatnio zmieniony przez Krisu dnia Śro 9:09, 20 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 11:30, 20 Maj 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica






Max - sam do kompensatorów. Noktowizor/latarka (lepiej nokto by mnie nie było widać), Laser i narzędzia mile widziane. Do tego broń krótka (pistolet/tasser - zależy co woli Anna). Medipack i tak mu nie pomorze, co najwyżej kulke-dwie do cerowania.

Frank - wiadomo.

Mikael - on zapieprza do senatora z medipakiem (dwoma lub więcej). Za nim Oli/Nath latają po promach i szukają skafandra. On chyba poradzi sobie z włączaniem aparatury najlepiej?

Anna - pożar. I nikt mi nie wmówi, że nic nie potrafimy tu zrobić. Dajcie jej asystę Natha/Oliego z laserem, do tego medipak-dwa.

I mamy piękne cztery grupy. Następny priorytet dzieciaki i tunel. John będzie widział, czy generator i kompensator zostały włączone? Proponuje, by Max/Frank po wykonaniu zadania wpięli sie w kabel i właśnie o to wypytali Johna. Jeśli będą problemy z którejkolwiek strony, to idziemy sobie na odsiecz (ja Frankowi/Frank Maxowi). Jeśli nie, to do dzieciaków przywrócić im cokolwiek. I nie wiem, czy nie ustanowić punktu zbiorczego w szkole. Choc przydałaby się informacja, która grupa gdzie będzie miała najbliżej. Już wiemy, że z pallatinum do dzieciaków najbliżej. A od senatora i innych szybciej będzie do tunelu czy szkoły?

I Max już pędzi do kompensatora, nie poganiajcie go tak ;]

P.S. Senatora bierzcie na szantaż emocjonalny, jeśli będą problemy. I nie jego emocji, ale opinii publicznej, która albo usłyszy, jak senator prosił, by najpierw ratować innych, albo że zwiał z tonącego okrętu. Po trupach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 14:08, 20 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 10.50, kokpit FCS Aurora

Chcąc nieco ochłonąć i oderwać się chociaż na chwilę od zagorzałej dyskusji między ratownikami, John przełączył swój komunikator na pasmo ogólne, przywracając jednocześnie zawieszoną w trybie oczekiwania videokonferencję z senatorem Otmeyerem.

Kiedy na ekranie pojawił się obraz biura, polityk pogrążony był właśnie w gorączkowej rozmowie ze swoimi współpracownikami, ale na dźwięk sygnalizatora przerwał dyskusję pochylając się nad komputerem.

- Nareszcie! – oznajmił z nieskrywaną irytacją – Zaczynałem się już obawiać, czy aby nie doszło do trwałego przerwania łączności. Jak postępy w mojej sprawie?

- Przepraszam pana za tę przerwę – odpowiedział spokojnym tonem John – Ekipa naprawcza już wyruszyła awarię systemów podtrzymywania życia w państwa kopule. Jak tylko się z tym uporają, podeślemy po pana ratownika ze skafandrem i przetransportujemy na nasz statek.

- Doskonale! – na patrycjuszowskiej twarzy senatora pojawił się pełen zadowolenia uśmiech – Jak się pan nazywa?

- John Kowalsky, nawigator i wspólnik Manath Jover – przedstawił się ostrożnie John.

- Proszę odnotować personalia tego oficera – Otmeyer spojrzał władczo na najbliższego asystenta, młodego człowieka o krótko przyciętych włosach i pucołowatej twarzy – Przejawia zdecydowanie i słusznie dokonuje wyboru priorytetów. Panie Kowalsky, jeśli akcja ratunkowa przebiegnie po mojej myśli, może się pan spodziewać odpowiedniego rewanżu z mojej strony.

- Dziękuję, sir – chrząknął w odpowiedzi nawigator – Muszę zakończyć naszą rozmowę. Proszę pozostać na miejscu i nie podejmować żadnych działań ratunkowych na własną rękę, dopóki nie dotrą do was moi współpracownicy.

- Oczywiście. Niecierpliwie oczekuję naszego spotkania na pokładzie, panie Kowalsky. Bez odbioru.

Nawigator przerwał videokonferencję, przełączył się na moment na częstotliwość grupy ratunkowej.

- ...bądź razie ja spadam – dotarł do niego głos Maxa – Mikael, dawaj jedne gogle, będę ich potrzebował, latarka też się przyda. Jak odpalę kompensatory, wrócę biegiem na lądowisko. Może pył opadnie do tego czasu na tyle mocno, że wywołam was od razu drogą radiową, bo pod ziemią radio raczej nie będzie działało...

Podsłuchawszy kilka zdań John przełączył komunikator na pasmo alarmowe, wywołując z marszu dyspozytornię Oculus City. W eterze wciąż krzyżowały się chaotyczne i pełne paniki komunikaty uwięzionych pod powierzchnią Mariposy kolonistów, ale słysząc sygnał wywoławczy Aurory dyspozytornia natychmiast przekierunkowała połączenie na kanał ekranowany.

- Z tej strony Garret – odezwał się natychmiast jeden z kontrolerów lotu – Serdeczne dzięki za odpalenie naszego generatora, mało brakowało, a byłoby po nas. Wisimy wam parę porządnych flaszek jak już uprzątniemy ten cały bajzel.

- Trzymam za słowo – roześmiał się John – Chciałem wam dać cynk, że za piętnaście do dwudziestu minut powinny tu lądować pierwsze promy z Ivendo. Chcemy zawczasu uruchomić kompensatory grawitacyjne pod lądowiskiem, żeby zwiększyć widoczność, bo wciąż istnieje spore ryzyko kraksy.

- Zgadzam się, ryzyko jest cholernie wysokie – odpowiedział natychmiast dyspozytor – Na czterech z sześciu platform stoją wahadłowce TransStellaru. Jeśli ci z góry będą siadać na oślep, mogą wpaść prosto na nie albo i nas was samych! Mieliście niesamowite szczęście, że trafiliście po omacku na jedną z dwóch pustych płyt!

- Wystrzeliliśmy przed chwilą na orbitę kapsułę kurierską, z wszystkimi danymi na temat katastrofy zgranymi z sieci miejskiej – John pokręcił głową uświadamiając sobie, że zarówno on sam jak i jego towarzysze przeoczyli tak istotny fakt: jeśli na lądowiskach faktycznie wciąż stały zaparkowane Bluebirdy, zderzenie lądującego ivendońskiego promu z parkującą na płycie maszyną mogło się zakończyć w niszczycielski sposób – Miejmy nadzieję, że zaczekają z podchodzeniem do lądowania, dopóki nie uruchomimy kompensatorów albo nie przekażemy im informacji o dogodnych miejscach do lądowania.

- Sądząc po wskazaniach lokalizatora komunikacyjnego siedzicie na trzeciej płycie – stwierdził Garret; John słyszał w tle gwar głosów pozostałych kontrolerów, prowadzących desperackie rozmowy z ofiarami katastrofy – Wolna pozostaje tylko piątka, jedynka, dwójka, czwórka i szóstka są zajęte przez maszyny TransStellaru.

- Najlepiej byłoby je wypieprzyć w kosmos, dosłownie! – zastanawiał się gorączkowo John – Puste czy pełne, wszysko jedno. Macie kontakt z ich pilotami?

- Nie, łącze komunikacyjne z rezydenturą TransStellaru chyba zostało zerwane. Próbowaliśmy ich kilka razy wywołać, zero odpowiedzi. Przypuszczam, że zostali uwięzieni w swoich kwaterach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 15:06, 20 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





8 lutego 2309, godz. 10.50, przy luku towarowym Aurory

Max uniósł ręce w pojednawczym geście, dając do zrozumienia, że przyjmuje do wiadomości obiekcje Nathaniela. Podział zdań wśród wspólników zatrzymał w miejscu akcję ratunkową, ale wszyscy byli doskonale świadomi uciekającego w dramatycznym tempie czasu.

- Moje zdanie znacie. Zrobicie z senatorem jak zechcecie, w każdym bądź razie ja spadam – oświadczył zdecydwoanym tonem inżynier – Mikael, dawaj jedne gogle, będę ich potrzebował, latarka też się przyda. Jak odpalę kompensatory, wrócę biegiem na lądowisko. Może pył opadnie do tego czasu na tyle mocno, że wywołam was od razu drogą radiową, bo pod ziemią radio raczej nie będzie działało, za dużo interferencji.

- Skąd wiesz, dokąd iść? – zapytał Mikael podając Bluntowi gogle.

- Widziałem tablicę informacyjną w drodze do wieży kontroli – odparł inżynier zakładając uprzęż gogli na swój hełm – Trzymajcie się i nie pogubcie w tej zupie. Do zobaczenia.

Zarzuciwszy laser na ramię Max machnął na pożegnanie grupce towarzyszy, po czym odwrócił się do nich plecami i potruchtał ku krawędzi lądowiska, wprawnie odszukując wśród chmur pyłu zejście na poziom techniczny rozciągający się pod kosmoportem. W eterze słyszał przerywane coraz silniejszymi trzaskami głosy pozostałych ratowników, rozdzielających pomiędzy siebie inne zadania, dlatego ściszył regulator komunikatora chcąc lepiej skoncentrować się na własnej misji.

Szeroki betonowy podest zaprowadził go na położoną niżej rampę załadunkową, gdzie gruba warstwa pyłu pokrywała dwa ciężkie samobieżne dźwigi załadunkowe: masywne maszyny kroczące obsługiwane przez siedzącego wewnątrz operatora, stojące teraz z wyłączonymi napędami.

Rampa doprowadziła go do osadzonej w grubych fundamentach śluzy towarowej, umieszczonej kilkanaście metrów poniżej płyty lądowiska. Inżynier przygotowany był do poszukiwań jakiegoś zapasowego włazu serwisowego o ręcznym ryglu, ale ku jego pełnemu zadowolenia zaskoczeniu system zasilający wieżę kontrolną obsługiwał też poszczególne śluzy na terenie kosmoportu.

Migoczące na konsolecie panelu sterującego diody świadczyły o pełnej funkcjonalności śluzy. Max uderzył rękawicą w przycisk otwierający właz, a kiedy ten rozsunął się z mechanicznym wizgiem słyszalnym nawet wewnątrz skafandra, wszedł bez wahania w ciemność tunelu wiodącego do podziemnej części kompleksu.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 7:46, 21 Maj 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Miszczu to teraz zadam takie dość drastyczne pytanie. Czy jeśli oczyścimy widoczność to będę w stanie naszym Arrowem tak sobie 'polatać nad lądowiskami żeby postrącać z ich płyt TransStellarówki? Lub czy przy płytach lądowiska są jakieś wyciągarki lub dźwigi coby to zrobić ręcznie z ziemi?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 10:11, 21 Maj 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Krisu, proponujesz faktycznie bardzo drastyczne rozwiązanie. Cóż, zepchnięcie Bluebirdów z płyt lądowiska jest jak najbardziej możliwe, ale narażasz Wasz statek na ryzyko ciężkich uszkodzeń. Siedząc za sterami Arrowa bardzo trudno wyczuć, z jaką siłą uderzysz w zaparkowany prom, który przecież też waży swoje. Dodatkowo nigdy nie będziesz miał pewności, czy w wyniku tego zepchnięcia nie dojdzie do wybuchu choćby zbiorników paliwa. No i każdy Bluebird kosztuje jakieś osiemdziesiąt do stu tysięcy, więc nawet po pełnym sukcesie akcji ratunkowej ktoś może się przyczepić (nie musi, ale może) o zwrot odszkodowania (i sprawy pewnie nie wygra, ale będzie się trzeba ciągać po sądach). Żeby jednak nie było, że Cię specjalnie zniechęcam, odpowiem raz jeszcze: jest możliwe zepchnięcie wahadłowców z lądowisk kadłubem Arrowa (kurczę, a czy ja dodałem, że Wy nie macie żadnego AC?). Z drugiej strony, jesli Max włączy kompensatory i pylna zasłona nad kraterem przestanie istnieć, piloci promów ratunkowych będą przecież mogli wybierać gołym okiem wolną przestrzeń do lądowania: na płaskich dachach niektórych kompleksów, na placach załadunkowych czy wprost na powierzchniowych arteriach komunikacyjnych – tak więc po eliminacji pyłu lądowiska zyskają raczej status drugorzędny. Byłbym zapomniał – możesz też spróbować zepchnąć Bluebirdy za pomocą tych załadunkowych machin kroczących, które parkują na rampach poniżej lądowisk (praktycznie każdy potrafi toto obsłużyć, tyle, że Ty nie masz akurat skafandra, żeby wyjść na zewnątrz).

Inna kwestia – moi kochani, bazując na deklaracjach Krisu i Freeksa już uruchomiłem dla nich wątki poboczne. Czekam wciąż na Wasze definitywne decyzje odnośnie działań reszty grupy, bo mam w zanadrzu parę niespodzianek, które najwyższy czas wyciagnąć z rękawa, ale nie mogę tego zrobić nie wiedząc jak się dzielicie, które zadania realizujecie i jaki sprzęt zabieracie.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 11:32, 21 Maj 2009
Freeks
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 04 Sty 2009
Posty: 679
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław/Świdnica





Ja chciałem albo latarkę albo noktowizor, nie oba na raz Razz A reszta niech się decyduje szybko - macie dwie grupy dwie osobowe i franka. Chyba, że jedna grupa złoży się w trzy osoby i pozwalamy komuś umrzeć. Zdanie Maxa znacie wiec szybko, bo MG kolejne 5 minut nam obetnie za kłótnie ;p

Co do zatłoczonego lądowiska - jak ratownicy będą lądować, to niech John krzyczy w eter by uważali gdzie lądują - w końcu usłyszą i zrozumieją.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 12:37, 21 Maj 2009
Krisu
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 423
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Swoją drogą w etre puszczam zapętlone info o zajętych lądowiskach. Przy obecnym szumie informacyjnych jeden wiecej sygnał nie zaszkodzi :]

Miszczu przekonałeś mnie - nie będę taranował Niebieskich Ptaków.


Ostatnio zmieniony przez Krisu dnia Czw 17:52, 21 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 12:39, 21 Maj 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Nath przede wszystkim do bluebirdów po skafandry, potem po senatora. Broń osobista przy pasie jest cały czas, natomiast profilaktycznie można by zabrać karabinek laserowy no i oczywiście ze dwa medipaki. Z tego, co zrozumiałem, w ten sposób Nath po prostu asystuje Mikaelowi.
Zobacz profil autora
TR - Godzina Chwały
Forum RPG online Strona Główna -> Traveller
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 13 z 34  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 32, 33, 34  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin