Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
8 lutego 2309, godz. 8.10, wysoka orbita Ivendo na wysokości Mariposy
Wyrwany z ponownej drzemki John i Nath ignorowali dobiegające zza progu kokpitu fragmenty rozmowy pomiędzy kapitanem i pasażerami, skupiając się w zamian na odczytach płynących z sensorów szerokopasmowych. Aurora tkwiła w bezruchu w próżni godzinę lotu od Oculus City, na podobieństwo metalowego wieloryba unoszącego się leniwie w otchłani czarnego oceanu.
- Kontrola Lotów Ivendo do FCS Aurora, czy odbieracie jakiekolwiek sygnały świadczące o obecności żywych osób na Mariposie? - komunikator odezwał się twardym głosem kontrolera sztabu kryzysowego.
- Nie mamy specjalistycznych czujników - odpowiedział natychmiast Nath - Nasze urządzenia rejestrują wyłącznie zapętlony komunikat nadawany przez automatyczne przekaźniki na niskiej orbicie księżyca. Ale chyba znamy powód ograniczonej komunikacji.
- Proszę o szczegóły - zainteresował się błyskawicznie kontroler.
- Nad kraterem Oculusa unosi się bardzo gęsta chmura pyłu, najpewniej wzbita w rzadką atmosferę Mariposy silnym wybuchem. Szacujemy, że opadnie za kilka do kilkunastu godzin - wyjaśnił Nathaniel - Jeśli zawiera drobiny minerałów, może ekranować systemy łącznościowe.
- FCS Aurora, znajdujecie się najbliżej Oculusa. Prowadźcie ciągły nasłuch oraz obserwację wizualną. Jeśli cokolwiek zarejestrujecie, informujcie nas natychmiast.
- Zrozumiałem, bez odbioru - potwierdził John.
- Kontrola Lotów Ivendo do FCS Coleman - kontroler używał ogólnie dostępnej częstotliwości alarmowej, toteż John i Nath mogli się bez przeszkód przysłuchiwać rozmowie pomiędzy sztabem kryzysowym i jednym z frachtowców Astral Mining - Odnotowaliście jakiekolwiek dziwne odczyty podczas przelotu na wysokości Mariposy?
- Kontrola Lotów, zaprzeczam - padła odpowiedź korporacyjnego kapitana - Nie zauważyliśmy niczego podejrzanego, ale mieliśmy wizual na wzmacniaczu optycznym i wyraźnie było widać światła na dnie krateru. Jeśli to faktycznie był wybuch, to musiał nastąpić w przeciągu ostatnich trzydziestu minut.
- Kontrola Lotów, tu FCS Khorat - zgłosił się drugi kapitan Astral Mining, nadający z lecącego przodem kontenerowca - Potwierdzam zgodność odczytów. Czy przewidujecie udział naszych jednostek w akcji ratowniczej czy tylko blokujecie nasz lot?
- Decyzja nie została jeszcze podjęta, czekajcie na dalsze instrukcje - oznajmił kontroler przerywając połączenie.
John stuknął palcem w ekran radaru zwracając uwagę Nathaniela na coraz liczniejsze zielone punkciki pojawiające się na skraju podziałki urządzenia, wskazujące na obecność startujących z powierzchni Ivendo promów ratunkowych.
- Ile czasu potrzebują, żeby dotrzeć do Oculusa? - spytał Nath.
- Około trzech godzin - odpowiedział John sprawdziwszy wpierw odczyty - Od strony orbitali na dziennej stronie też nadlatują rządowi, będą może z pół godziny później.
Krótki pisk radia obwieścił otwarcie połączenia radiowego z centrum kryzysowym.
- Kontrola Lotów Ivendo do FCS Aurora, FCS Coleman, FCS Khorat. Czy wasze jednostki posiadają technicznie możliwość lądowania na Mariposie? Czy możecie podjąć w trybie natychmiastowym operację ratunkową?
- Kontrola Lotów, tu FCS Khorat. Nie mamy układu lądowników powierzchniowych, statek jest przystosowany wyłącznie do korzystania z orbitali parkingowych. Przykro mi, ale możemy zaoferować jedynie przestrzeń pasażerską i pomoc medyczną dla ofiar.
- Khorat, dziękujemy za propozycję, każda pomoc może się przydać. Zmieńcie kurs, idźcie najkrótszą trajektorią na niską orbitę parkingową Mariposy. Wasza sekcja napędowa powinna bez trudu kompensować oddziaływanie grawitacyjne księżyca przez co najmniej dziesięć godzin. FCS Coleman, FCS Aurora?
John i Nath wymienili ostrożne spojrzenia. Ich Arrow nie był przystosowany do latania w normalnej atmosferze planetarnej, ale w przypadku niemal pozbawionej atmosfery Mariposy nie miało to żadnego znaczenia, a niewielkie rozmiary towarowca pozwalały mu bez trudu usiąść na dnie krateru.
Tyle tylko, że lądowanie musiało się odbyć w trybie ręcznym, bez udziału sygnalizatorów naprowadzających, bez radiolatarni, z bardzo ograniczoną widocznością i na prawdopodobnie zniszczonym wskutek nieznanego jeszcze kataklizmu terenie.
- Co robimy? - zapytał cicho Nathaniel. |
|