RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sprawy rodzinne Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Śro 15:29, 01 Kwi 2009
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





Poszukiwania w towarzystwie Trzęsikęska są jak najbardziej aktualne.

Kamien88, przecież każdy wie, że "pierwszopoziomowi bohaterowie" nie mają najmniejszych szans z "nieumarłą fretką chaosu".
A tak nawiasem jak sobie wyobrarzasz "nieumarłą fretkę chaosu". Laughing
Jest straszna, straszna, że aż przerażająca, niezniszczalna i ma supermoce, przynajmniej cztery? Laughing


No pewnie, że co najmniej cztery! - to taki pomniejszy Pokemon, te większe zamieszkują puszcze na zachód od Ostrogaru!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 9:46, 02 Kwi 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Tak naprawdę nikt nie wyobraża sobie NFCH, dlatego że każdy ktoy ją zobaczył nie mógł opisu jej wyglądu przekazać nikomu, ewentualnie samej fretce ale ta ponoć nie patrzy na wygląd zewnętrzny dla niej liczy się wnętrze! Najlepiej lepkie, ciepłe i lekko słonawe wnętrze.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 12:45, 02 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Obejrzawszy sobie wpierw nad wyraz dokładnie fasadę faktorii Michelona, rybacy wtopili się migiem w rozgadany wielobarwny tłum przelewający się ulicami Placu Karczemnego. Szybko się ucząc, Buratarczycy stąpali przeważnie pod ścianami murowanych budynków, uchodząc poza zasięg łokci uzbrojonych po zęby, rozbawionych i często podpitych mimo wczesnej pory rębajłów wszelakiego rodzaju, zarówno miejscowych wojaków i zbirów oraz osmundzkich najemników jak i odzianych w łuskowe zbroje orków o ciemnej pomarszczonej skórze i sterczących zza grubych warg kłach. Te dwie nacje – ludzie i orkowie - przeważały, aczkolwiek bystre oczy wieśniaków szybko wypatrzyły w tłumie kilka krasnoludów i gnomów. Ku swemu zdziwieniu Trzęsikęsek odnotował w pamięci spory odsetek mieszańców krwi, w rodzimej wiosce rybaków będących ewenementem, gdyż miejscowy elejat, posępny, mało wyrozumiały i wyjątkowo rasistowski ork Murrh, zabraniał mieszania krwi między swymi ziomkami i ludźmi. Na ulicach Ostrogaru mieszańcy byli jednak czymś zupełnie normalnym, dowodząc przy okazji niezbicie znanej już wszystkim innym rasom jurności orkowego gatunku.

Myśliwy sprzedał swe skórki po długiej i zaciętej walce o cenę, zwyzywany na sam koniec przez rozzeźlonego kupca od parchatych naciągaczy i oparszywiałych kmiotów. Wyzwiska wyzwiskami, ale napchany srebrnymi monetami mieszek wspaniale ciążył mężczyźnie w dłoni, toteż chowając go skrupulatnie pod kapotę Trzęsikęsek posłał kupcowi szeroki uśmiech i pomachał mu na pożegnanie ręką.

- Dwadzieścia pięć srebrników! – żachnął się Pchełek – Toż to... to sił! Pomyślałbyś kiedyś, że staniesz się taki bogaty? Przecie za to można z tuzin kur kupić albo nawet dwa koźlątka! Albo owcę!

- To jest miasto! – odpowiedział rozanielony myśliwy, klepiąc się ponownie po sakiewce – To jest życie! Ale z nas kmioty, żeśmy nigdy wcześniej nie pomiarkowali, coby samemu tutaj przypłynąć. Tu srebro leży na ulicach, toć sami widzita! Nic, tylko kuny a wiewiórki trzebić, a futerka zwozić! A może nawet spróbować się na gronostaje zasadzić?

- Ale Męczyworowi to nie w smak będzie – ostrzegł natychmiast Gusłek – On przecie nie pozwala się od wioski oddalać, nie dalej jak na pięć z łuku strzelań.

- Staremu powoli rozumu odejmuje – zaryzykował śmiałą uwagę Zager – Widać by nas najchętniej zewsząd opalikował i w wiosce do starości zamknął, a mnie to nie po myśli. Tylko niech się żaden dziadowi nie wygada, co myślę, bo pożałuje.

- Patrz, gdzie leziesz, parchu jeden! – ryknął jakiś konny w kolczudze i błękitnym płaszczu spływającym z ramion, torując sobie rumakiem drogę poprzez tłum pieszych – Precz, bo cię nahajką smagnę!

Hogur zrobił krok w bok kryjąc kąśliwe wyzwisko w cieniu swego kaptura, odprowadził jeźdźca złowrogim spojrzeniem.

- Słońce jeszcze ani w pół drogi do południa – zauważył Trzęsikęsek wyłapując wzrokiem kawałek jaskrawej tarczy wyzierający spoza przesłaniających niebo budynków – Zajdźmy tutaj, do tej oberży. Z zapachu miarkuję, że ktoś tam jakoweś mięsiwo piecze, a mnie już trochę skręca jak o tej paskudnej rzepie i kalarepie myślę. Posiedzimy trochę z boku, spróbujemy dla Łamignata chętnego w konkury znaleźć do siłowania, to może i co więcej zarobimy. Trza języki rozpuścić, o Sękacza i Krzesimira dobrze wypytać, chociaż tak sobie miarkuję, że nic nam to nie da. Widzita wy, ilu tu człeków, a inszych nieludziów się pałęta? Takie dwa ziomy jak oni to tutaj kamień w wodzie, iście kamień w wodzie.

- Idźcie beze mnie – odezwał się nagle Zager – Mam sprawę do załatwienia, jeno mnie wiadomą, sam muszę. Wiem, gdzie was szukać, a jak nie znajdę, będę stało przed zmierzchem przed faktorią Michelona.

- Ciekawem wielce, co to masz za sprawy? – Pchełek ujął się pod pachy, spojrzał na hogura pytającym wzrokiem – Pierwsześ raz tutaj bywały, a już samemu cichaczem sprawy idziesz załatwiać?

- Dowiesz się później – odparł nie znoszącym sprzeciwu tonem Zager – Dowiesz się... albo i nie. Bywajcie.

Hogur pożegnał swych kompanów beznamiętnym spojrzeniem, po czym zniknął w tłumie.

- Czasami ciarki mi po grzbiecie latają jak go widzę – powiedział Gusłek – Jedno jest wszakże pewnikiem: lepiej go mieć po swojej stronie niźli mu naprzeciw stawać. Dalej, wiara, ładujmy się do środka tej karczmy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 18:10, 02 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Wnętrze położonej nieco poniżej ulicy karczmy było kamienne, ale zastawiono je rozlicznymi drewnianymi meblami, które w połączeniu z wielkim kominkiem i rożnem nadawały piwnicznemu pomieszczeniu cieplejszego wyrazu. Czwórka zstępujących po schodkach rybaków powitana została znudzoną miną pachołka stojącego za kontuarem, natomiast kilku jedzących śpiesznie śniadanie gości nie zwróciło na przybyszów żadnej uwagi. W kącie debatowało nad czymś z cichym ożywieniem dwóch zbrojnych o rysach mieszańców krwi, ci zerknęli na rybaków króciutko, zaśmiali się do siebie i wrócili do rozmowy.

- Pustawo tu jakoś... – mruknął Trzęsikęsek – Widać pora jeszcze zbyt wczesna, by gawiedź swawoliła.

Jakby w odpowiedzi na jego słowa osadzone w górze schodków drzwi otworzyły się z trzaskiem i do karczmy wpadło kilku zziajanych rzemieślników w pobrudzonych zaprawą fartuchach murarzy. Rybacy usunęli im się z drogi przysiadając na najbliższych ławach i zwracając na siebie uwagę innego z parobków, przetaczającego za pobliskimi drzwiami składzika duże beczki.

- Czym mogę służyć... waszmościom? – zapytał z lekkim przekąsem młodzian, spoglądając z iście wielkopańską wyższością na łatane kapoty i stare łapcie gości – Piwo po pięć kopperów od małego kufla, śniadanie od srebrnika w górę. Co podać?

Gusłek z miejsca pojął, że pod mianem kopperów pachołek rozumiał miedziaki, toteż sięgnął niepewnie po swą sakiewkę, żałośnie lekką, bo wartą zaledwie mały kufel piwa – jakże nieporównywalną z nabitym monetami trzosem Trzęsikęska.

- To może na początek małe piwo i jeszcze cztery puste kufle do tego? – zaproponował nieśmiało – Rozlejemy każdemu po równo, co?

Grupa mularczyków rozsiadła się przy stole obok, głośno i pośród śmiechów wzywając obsługę, by ta nie zwlekała z wydaniem zamówionej dzień wcześniej przez majstra strawy. Na dębowy blat stołu wjechały momentalnie parujące jeszcze półmiski z kaszą okraszoną skwarkami, do tego kilka pachnących bochenków chleba i smażone ryby. Na widok ten czwórka rybaków poczuła, że zjedzone przed świtem skąpe śniadanie przeszło już do wspomnień, a kurczące się żołądki wzywały, by je ponownie nakarmić.

- To nie pensja, tu się po darmemu nie wysiadywuje – oznajmił nieco zniecierpliwionym tonem pachołek – Macie wy aby pieniądze czy tylko miejsca szukacie, żeby sobie przysiąść?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:32, 02 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





– Dobry człowieku, jam jest kapłan i wybrał żem tą zacną oberżę aby zgotować skromne dziękczynienie ku czci Piana – Gusłek ze wszystkich sił starał się naśladować swego mistrza. Cała jego postać tryskała dostojeństwem i kapłańskim autorytetem. Tak mu się przynajmniej wydawało. Niestety, chyba tylko jemu. – Jeno nim decyzyję podejmiem, ja i moi pomocnicy, skosztować zacnych trunkowych wykwinuałów tej karczmy musim. Coby przedwcześnie ceremoniji nie inicjalizować – tu kapłanowi zaczynało brakować mądrych słów zasłyszanych u mistrza, więc nieporadnie zaczął drapać się po głowie – prosim o podanie małego piwka i tyle kuflów ile nas tu przyszło, uf... – zakończył zadowolony, jak uczoną mowę udało mu się wygłosić. Spojrzał wymownie na kompanów, jego spojrzenie mówiło "Ha! Taki jestem cwaniak! Zazdrościcie mi?" Był przekonany, że takie tajemne, nieznane słowa na pewno wywołają oczekiwany efekt i spowodują, że zostaną obsłużeni z odpowiednim szacunkiem. Chyba...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 11:04, 03 Kwi 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





-Kęsek, potrząsnij no sakwom i wysupłaj na napitek dla bratków. Dyć widzisz, że zanim zdążymy się kogo o co spytać, dostaniem kopa w rzyć i na zbitą gębe wylądujemy na bruk, jak ongiś wujcio Mendek, co się zgniłych wiśni obżarł, we łbie mu się zakołowało i wszychne cztery zemby na ścianie stodoły zostawił.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 15:59, 03 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Trzęsikęsek nie zdążył jeszcze nic odrzec Pchełkowi, kiedy karczmarz stanął przy stole rybaków łypiąc na gości przekrwionymi, noszącymi ślady zmęczenia oczami.

- Kapłan Piana ze swą świtą? – ni to stwierdził, ni to spytał, głosem głębokim i niskim – Jak człek pobożny pozdrawiam z całym szacunkiem i rad żem niezmiernie, że tak świątobliwa persona raczyła zawitać w nasze skromne progi.

Mężczyzna przemawiał tonem nad wyraz uprzejmym i miłym, toteż Gusłek nie omieszkał się szeroko uśmiechnął, całym swym obliczem dowodząc zadowolenia z tak grzecznego powitania. Trzęsikęsek się nie uśmiechał, bo kątem oka spostrzegł coś, co zupełnie przeoczyli Gusłek, Pchełek i Łamignat: pucujący dotąd kufle barman przerwał swą robotę i schylił się pod kontuar wyciągając zza niego tęgą pałkę, zaś odpowiedzialny za zbieranie zamówień pachołek zniknął na chwilę za sąsiednimi drzwiami, by moment później stanąć za progiem wraz z innym młodzianem, dzierżąc w rękach podobne do barmańskiej pałki i spozierając badawczo w stronę swego pryncypała.

Widać było, że wszyscy czekają na jakiś umówiony znak, a przeczucie podpowiadało Trzęsikęskowi, że kiedy znak ten zostanie uczyniony, nie będzie wieścił gościom niczego dobrego.

- Jestem tym bardziej zaszczycony, że to już druga wizyta duchownego Pana Uciech w mojej karczmie w tym miesiącu – ciągnął karczmarz, tonem wciąż uprzejmym i spokojnym – Odprawione poprzednim razem ceremonie tak chwacko inicjalizywowane były, żem ledwie nadążył z opróżnianiem składzików, wszystkie trunkowe wykwinuały na zbożny cel poszły. Kapłan, któren ten zaszczyt mi uczynił darmową biesiadę tu wyprawiając, obiecał, że za mą hojność rychło spłyną na mnie łaski rozliczne i wielkie błogosławieństwo Piana. Cosik mi się widzi, że opacznie te słowa zrozumiałem, bom się spodziewał większych zysków ze sprzedaży, a tymczasem Pan Uciech zaszczycił mnie w zamian po raz wtóry wizytą swego syna.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 9:12, 06 Kwi 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Panie złoty,czy to się nie godzi, od bóstwa wymagać coby błogosławieństwo owo działało od tak, raz dwa....yyyyhhh...eee....cztery?? - rzekł Pchełek, silnie podszczypując profilaktycznie Łamignata, coby go w stan poddenerwowania wprowadzić, w myśl przysłowia "W bitce zeźlony Łamignat jest dużo skuteczniejszy niż zamyślony Łamignat" Lelum polelum Wink
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 12:51, 06 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Akcja stanęła na chwilę w miejscu, albowiem – co tu ukrywać – jej dalszy rozwój uzależniony jest całkowicie od reakcji jedynego zasobnego w gotówkę człowieka w drużynie (Trihikilius, nie daj nam czekać). Karczmarz zachowuje się spokojnie, ale w środku aż kipi, bo inny duchowny Piana faktycznie nieźle go naciągnął na darmową wyżerkę. Jeśli pałki pójdą w ruch, macie w osobie Łamignata doskonałą broń szturmową, ale wątpię, by nawet on zdołał położyć wszystkich przeciwników przed nadciągnięciem straży miejskiej (bo patroli jest na ulicach całkiem, całkiem). A wiecie chyba, co Was czeka, jeśli podniesiecie ręce na strażników, a potem dacie się złapać?

Potrzebna mi też deklaracja Stana, czy mam jego wątek publikować oficjalnie na forum czy też całość ma iść poprzez PW.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 17:32, 06 Kwi 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






A nie ma możliwości utworzenia tematu widocznego póki co dla nas, a po moim ponownym spotkaniu z resztą może bym im opowiedział, a może nie?
Jeśli nie ma, to wolę przez PW
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 19:03, 06 Kwi 2009
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





No chyba nie myśleliście towarzysze, że Trzęsikęsek poskąpi wam picia i jadła (jakiegoś niezbyt drogiego jadła i picia Smile ).

A coże ja mam z tą mamoną robić, przecie se jeszcze jakąś norkę łapnę.


Ps. Bo mi się przypomniało.

Stan, my wszyscy znamy zasady gry na forum więc jeżeli Keth ładnie wszystko opisze to my i tak Smile Jak kamień88 w wodę Smile psssttt, ciszcho szaaa. Smile nikt nic nie wie dopóty, dopóki twoja postać nam tego nie zdradzi.


Ostatnio zmieniony przez Trihikilius dnia Pon 19:21, 06 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:37, 06 Kwi 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Trzęsikęsek w mig pomiarkował, co w powietrzu wisiało, wyjął zza pasa sakiewkę potrząsając nią znacząco.

- Nikt nie chciał was obeżreć za darmo, łaskawy panie - oznajmił karczmarzowi, a marsowa mina gospodarza natychmiast zelżała - Masz ci tutaj dwie srebrne monetki i każ piwa przynieść pachołkom, bo nam w gardłach strasznie poschło!

- Tacy goście zawsze są mile widziani - gospodarz klasnął donośnie w dłonie, a widzący ten znak młodzieńcy odstawili czym prędzej pałki biegnąc do najbliższej beczki piwa. Karczmarz zwinął podane mu przez myśliwego srebrniki, schował je do kieszeni fartucha.

- I chleba nam podaj i może jaką rybę, może być smażona - zażyczył sobie Trzęsikęsek, wciąż niebywale ukontentowany interesem jaki ubił z handlarzem futrami.

Dwaj siedzący w kącie zbrojni popatrywali znacząco w stronę rybaków, coś tam do siebie szeptali, potem obaj dosiedli się do ław przy stole wieśniaków. Trzęsikęsek i Gusłek zmierzyli badawczym wzrokiem ich przeszywanice, pasy z metalowymi klamrami i ciężkie buty, zatrzymując spojrzenia na koniec na noszonych przy pasach szablach mieszańców. Łamignat i Pchełek nie odrywali wzroku od pociągłych twarzy wojaków, zwłaszcza zaś wystających spomiędzy grubych warg dolnych kłów, jawnie dowodzących domieszki orkowej krwi w ich żyłach.

- Fortuna wam sprzyja jak widzę, niejeden chciałby mieć tak nabity mieszek - powiedział jeden z mieszańców, opierając się o blat stołu i klepiąc Łamignata protekcjonalnie po ramieniu - Łaska Katana z wami, dobrze ludkowie. Pierwszy raz w Ostrogarze?

Gusłek, jak zwykle ostrożny, nic nie odrzekł, skinął jedynie głową.

- Jestem Wurzzt, a to Ayheer - przedstawił się mieszaniec - Jeśli wam czego potrzeba, przewodnika po mieście albo ochrony, radzi będziemy pomóc.

Trzęsikęsek zauważył, że obaj mężczyźni nader skwapliwie spozierają na jego sakiewkę i niezbyt mu te spojrzenia przypadły do gustu. Było coś dziwnego w jowialnych uśmiechach zbrojnych, w ich przyjacielskim zachowaniu i dobrodusznych słowach; coś, co niezbyt myśliwemu przypadło do gustu.

- A może chcecie się jeszcze bardziej dorobić? - zaproponował Ayheer - Możemy się razem nieźle zabawić w ciekawą grę, zwie się "trzy muszelki". Grunt, żebyście gotówkę mieli, to wam chętnie pokażemy jak się w to gra.

Mieszaniec urwał na chwilę, odczekał, aż jeden z pachołków postawi na stole kufle pełne pienistego piwa.

- Przyjdzie jeszcze czas na grę, Ayheer - wtrącił z szerokim uśmiechem Wurzzt - Powiedzcie wpierw, dobrzy ludkowie, skąd jesteście i co was sprowadza do Ostrogaru?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 10:58, 07 Kwi 2009
Trihikilius
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 13 Paź 2008
Posty: 406
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Częstochowa
Płeć: Mężczyzna





- A masz ci los, szkoda, że wszytko w sakwie panu swojemu oddać muszę – niespodziewane zainteresowanie ze strony zbrojnych podsunęło Trzęsikęskowi pewien pomysł, a przelatujące przez głowę obrazy smutnej przeszłości jego wioskowych ziomków, potęgowane były wizją uczestniczenia w nieuczciwej grze mającej na celu oskrobanie do cna, biednych ludków pragnących szybko mnożyć swoje lub cudze dobytki – słyszałem za to, że można się nieźle obłowić w takiej grze, nawet powiem wam przemiłym waszmościom, że niespełna kilka dni temu dwóch obdartych kmiotków tak było podnieconych mnożeniem pieniędzy, że już mnie chcieli ze sobą zabrać, jak im tam było Krzesi-cośtam i Sękaty, ciekaw jestem niezmiernie jak im poszło.

Myśliwy starał się wybadać reakcję zbrojnych na wspomnienie dwóch wcześniejszych wysłanników jego wioski, według niego niebywale prawdopodobnym było, że i oni również trafili do pierwszej lepszej karczmy, a tam już tylko czekali na nich zuchwali naciągacze. Trzęsikęskowi smutno zrobiło się na myśl o biednych ziomkach przegrywających fortunę całej wioski i dąsających się bezcelowo po żebraczych dzielnicach, próbując zapomnieć o upokorzeniu które na siebie sprowadzili. Chwilę później jeszcze bardziej przerażający scenariusz przebiegł po jego głowie, a może leżą już od kilku dni w jakimś kanale zabici w okrutny sposób podczas próby odzyskania utraconych pieniędzy, nagle nie wiadomo skąd inna perspektywa przygniotła wcześniejsze ciężkimi buciorami rysując obrzydliwie bogatych i jednocześnie zdradzieckich mieszkańców osady, pławiących się w luksusach podczas gdy rodzina z Burat-aru głoduje. Myśliwy nie miał pojęcia, która z opcji jest choć troszkę prawdziwa, wiedział natomiast doskonale, że muszą dowiedzieć się od Wurzzta i Ayheera jak najwięcej ciągnąc ich za język, a najlepszym sposobem było upicie ich w nierównym pojedynku z młodym Gusłkiem.

Co do pochodzenia to proponuję nie zdradzać nazwy naszego miejsca zameldowania Smile , ewentualnie trochę ją przeinaczyć (Bura-ura) w razie gdyby ktoś się walną z nazwą np.: Łamignat i tym samym wystraszył zbrojnych faktem, iż szukamy towarzyszy, wtedy możemy łgać twierdząc, że to jedynie przejęzyczenie i zbieg okoliczności w nazwach. Co do obecności nas wszystkich w jednym miejscu, proponuję kłamać, że zostaliśmy wysłani przez swojego pana na wybadanie rynku w sektorze traperskim.

Uważam, że to jest dobry moment na rozpoczęcie poszukiwań, ale pamiętajmy wszyscy aby być niezmiernie ostrożnym.


Ostatnio zmieniony przez Trihikilius dnia Wto 11:00, 07 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:05, 07 Kwi 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Pchełek uważnie lustruje dwójkę ludzi starając się ocenić ich wygląd, dobytek czy co tam mają. Może da się wyciągnąć złodziejskim wejrzeniem jakieś detale niedostępne dla oka kompanów.


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Wto 12:06, 07 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 12:17, 07 Kwi 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Kiedy tylko mężczyźnie podeszli do stolika, Gusłek poczuł, że blednie. Jego serce praktycznie stanęło, gałki oczne nie chciały oderwać wzroku od szablistych kłów przybyszów. Co tu dużo mówić - miał nieźle w swoich płóciennych gaciach. Ledwo udało mu się przełknąć kropelkę śliny, która nagle swoją konsystencją i wielkością bardziej przypominała duże, choć niedojrzałe jabłko. A z przeciwległego kąta karczmy uśmiechała się do niego wielka, kosmata panika.

– (gulp) ...zagrać...? (gulp) ...trzy muszelki... (gulp) ...ależ tu duszno...?

Dopiero po dobrej chwili udało mu się wziąć nerwy w cugle.

– Dobrzy panowie, my proste chłopy. Grać my nie umiemy, a i dutków w kabzie nie mamy, cobymy je postawić mogli. Możemy uraczyć dobrych panów kufelkiem, bo gdzie jest dla dwóch, tam znajdzie się i dla trzech. Ale mus nam insze sprawy załatwić w Ostrogarze i dobrym panom kompani dotrzymać jeno na chwilkę możem.
Zobacz profil autora
KC - Sprawy rodzinne
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 6 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin