Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Trzęsikęsek stoczył najcięższy bój swego życia walcząc z przeciwstawnymi myślami, szybko jednak podjął decyzję. Łapiąc Wrzoda za kurtę przyciągnął rzezimieszka do siebie i niemal przystawiwszy Ostrogarczykowi nos do nosa zaczął do niego szeptać konspiracyjnym tonem.
- Nadstaw tera dobrze uszysków, parchu - myśliwy z lubością zaakcentował epitet, czując dreszcz ekscytacji na myśl o tym jak ledwie dwa dni w stolicy świata podźwignęły go z otchłani ubóstwa i zacofania, czyniąc z wieśniaka dzięki kosztownemu odzieniu wielkomiejskiego bywalca - Za bardzoś się tu i ówdzie w oczy cisnął, niektórym na pamięć żeś zapadł, więc lepszy dla ciebie będzie jak się na parę dni gdzie zaszyjesz w jakiej norze. Zjaw się za trzy dni o świcie przy faktorii Michelona, jak cię trzeba będzie, jeden z nas tam zaczeka, coby ci wieść przekazać. Z nikim nie gadaj, nigdzie się nie włócz, bo ci to wydatnie nie na zdrowie może wyjść. Pojmujesz, com ci rzekł?
- Pewnie, że pojmuję - burknął Wrzód wyzwalając się z uścisku prześladowcy i robiąc krok w tył - Przecie żaden ze mnie ciołek, tylko rozumny człek... i nic mnie tak nie ucieszy jak okazja, żeby się z ulicy stracić na jakiś czas.
Myśliwy machnął ostrzegawczo ręką dając opryszkowi do zrozumienia, by ten już sobie poszedł, odprowadził go wzrokiem aż do sąsiedniego skrzyżowania, potem zaś odwrócił się w miejscu i ruszył ostrożnym krokiem w kierunku mieszańców. Nie miał pojęcia jak Ayheer i Wurzzt zachowają się na jego widok, a świadom był faktu, że ich rozstanie nie należało do specjalnie miłych.
Ayheer pierwszy wyczuł, że ktoś zmierza w jego stronę, bo przestał się macać po kieszeniach i spojrzał z pozornie rozluźnioną miną przez ramię. Na widok odzianego po mieszczańsku Trzęsikęska otworzył na chwilkę szerzej oczy, zaraz jednak przyjął na twarz kamienną minę.
- Patrzaj, Wurzzt, kogo nam wiater tutej przywiał - cmoknął znacząco półork - Jakbym wiedział, że to być nie może, to bym pomyślał, że kto oblekł w szykowne odzienie takiego jednego wyszczekanego kmiota zza jeziora.
- Bardzoś ucieszny, przyjacielu - sarknął w odpowiedzi myśliwy, podnosząc ręką rondo kapelusza i opierając dłoń zdecydowanym ruchem na szabli - A jakeś do tego gotów cosik sobie przyrobić, to może jeszcze ukręcimy wspólny interes w tym mieście.
- Na Bella, Wurzzt, ty to słyszysz? - Ayheer pokręcił głową w udawanej wesołości, zbliżając się na kilka kroków do Trzęsikęska - Nie dość, że dalej wyszczekany, to jeszcze po pańsku odziany i gotów nam nędznym pchlarzom dać zarobić. Toż to przecie warte tego, co by na tacę kapłanom miedziaka rzucić w podzięce.
- Żeby jeno jednego - odpowiedział sarkastycznym głosem drugi półork - A gdzie się podziali twoi kompani, kmiotku? Katanici ich wytropili, skórę złoili albo i co gorszego? Cały dzień was wczora szukali, po Placu wypytywali, czy was aby kto nie widział. Ten rzezacz, coście mu gacie w karczmie zjarali wielce na was kurwił, dawnom tak pięknego, a długiego kurwienia nie słyszał.
- Dajże na razie pokój gaciom i kurwieniu, brachu - wtrącił pojednawczo Ayheer - Wielce szanowny pan ze wsi dechami zabitej chce nam interesa nakręcić, toć się w słuch zmieniamy. |
|