Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Trzęsikęsek analizował gorączkowo słowa Wrzoda, ustawicznie skacząc wzrokiem od bladej twarzy rzezimieszka do ścian pobliskich kamienic i z powrotem. Nagłe wieści psuły dokumentnie pozornie świetny plan, z którego buratarski myśliwy był chwilę wcześniej jeszcze tak bardzo dumny.
- I niczego im nie wypaplałeś? - zapytał młodzieniec przygryzając ze złością usta.
- No przecie, że nie... - wybąkał Wrzód - Przecie wasz czarownik rzekł... co jak ozorem chlapnę...
- I dobrze ci rzekł - rzucił gniewnie Trzęsikęsek, pojmując od razu, że swym pytaniem nieopacznie mógł zburzyć bezgraniczne dotąd przerażenie opryszka przed mocą złowrogiego hogura. Sam myśliwy nie wątpił w magiczne umiejętności Maskacza i wiedział też, że Zager bez cienia skrupułów wsadziłby mordercze zaklęcie w głowę każdego, jeśli tylko miałoby to przynieść mu jakieś korzyści - Czasami powiesz coś, co żeś miał w sekrecie zachować, a następnego dnia cię w posłaniu znajdą, z całką krwią przez uszy wycieczoną.
- Nic nie rzekłem, nic! - Wrzód pobladł znowu jak ściana - Po prawdzie, to pan Rumburak ani za bardzo nie pytał, jeno ręką machnął, a wtedy te jego kurwie syny pachoły lać mnie zaczęły, a siły nie marnowali, tyle rzeknę. A kal skończyli, to kazał się wynosić do Odrzyskóry i mu przekazać wszytko to, com już przed chwilą powiedział.
Myśliwy miał ochotę wrzasnąć ze złości na cały głos, powstrzymywał się przed tym jednak świadom obecności innych przechodniów. Jego lewa dłoń oplatała ciasno rękojeść szabli, prawa zaś tarmosiła pas spodni uwidaczniając frustrację młodego Buratarczyka.
- I żebym was tu więcej nie widział! - huknął jakiś ochrypły męski głos, dobiegający zza pleców myśliwego. Trzęsikęsek obejrzał się przezornie przez ramię i zesztywniał nieznacznie.
- Idź się chędożyć, psi chwoście! - zaśmiał się głośno Ayheer dopinając kurtkę - A ta twoja zupa nic warta nie była, u mojego wuja taką psy karmią!
Wurzzt nic nie powiedział, w zamian pokazał rozzłoszczonemu karczmarzowi zgiętą w łokciu rękę, co w opinii Trzęsikęska musiało oznaczać jakiś znany miejscowym, a wielce obraźliwy gest.
- Jak was tu jeszcze raz obaczę, psami będę szczuł albo jakiego półolbrzyma najmę, coby wam gęby przefasonował! - ryknął raz jeszcze właściciel karczmy, po czym wszedł do środka swego przybytku zatrzaskując drzwi tak mocno, że zmierzający środkiem ulicy przechodzień odskoczył w bok niczym oparzony na dźwięk owego huknięcia.
Myśliwy obserwował obu mieszańców ponad ramieniem, spod nasuniętego na czoło kapelusza, świadom tego, że ani Ayheer ani Wurzzt nie zwrócili na niego uwagi. Mężczyźni rozmawiali między sobą porządkując jednocześnie pomięte odzienie, świadczące o pośpiechu, z jakim opuszczali niegościnną karczmę. |
|