RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu -> KC - Sprawy rodzinne Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 33, 34, 35 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Pon 10:05, 14 Wrz 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Embarassed Sory chłopaki, znowu mój niezrównoważony psychicznie kuzyn uciekł z piwnicy, a on zawsze jak ucieknie to wkrada się do mieszkania i loguje na moje konta i wypisuje głupoty (a poza tym to Polska w siate zdobyła mistrzostwo i się bardzo cieszył (ja tam go nie rozumiem bo kto by sie siatką interesował a nie piłką nożna ale niech mu będzie) w każdym razie zamknęliśmy go już spowrotem w piwnicy dostał duży słoik kiszonych ogórków, więc z tydzień powinien być spokój, a potem jak już odkręci to z 2 dni na zjadanie, także spokój narazie.......eee o cóż ja to chciałem...no cóż, generalnie deklaracja jest taka, że Pchełek chciałby cisnąć jakieś przedmioty pod nogi wrogów (hmm, troche to bez sensu ) a potem ich z pianą na ustach atakuje...(to może jednak bez tych przedmiotów pod nogi...mistrzu ty zdecyduj sam)


Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Pon 10:06, 14 Wrz 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 20:16, 21 Wrz 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Pchełek czuł żar bijący w plecy i kark, przedzierający się falami przez cienkie odzienie, piekący żywym ogniem w pośladki. Nie czekając ani chwili dłużej krzepki młodzian skoczył z pochyloną do przodu głową w otwór drzwi, przesłaniając pięściami twarz i szarżując wprost na pierwszego z zalęknionych widokiem pożaru rzezimieszków. Zdzielony łokciami opryszek w czerwonej opasce na głowie stęknął głucho i odleciał w tył wprost na Wyrwichwasta, zbijając swego kompana z nóg impetem tego zderzenia.

Zaprawieni w ulicznych bitkach bandyci od razu rozpoznali obłędny wyraz twarzy Buratarczyka i dziwny blask jego oczu. Podarowany członkom ekspedycji wywar musiał autentycznie zbyt długo fermentować zyskując tym samym na mocy, bo uderzył Pchełkowi do głowy z niezwykłymi wręcz rezultatami. Płowowłosy złodziej zwalił w jednej chwili z nóg obu opryszków, przeistaczając ich w pojękujące donośnie kłębowisko rąk i nóg rozciągnięte bezwładnie na podłodze korytarza i przebierające niemrawo kończynami. Dwaj pozostali członkowie bandy wytrzeszczyli swe przepite oczy unosząc w obronnym geście ściskane kurczowo noże, nie mogąc się widać zdecydować, czy powinni krzepkiego intruza atakować czy też lepiej okazać przezorność i wycofać się czym prędzej w jakieś bezpieczne miejsce.

- Begłe megłe... - wymamrotał Pchełek wywijając jednocześnie swą zdobyczną szablą tak szaleńczo, że jej czubek wyrył w przeciwnych ścianach kilka głębokich bruzd, przecinając niejako przypadkiem również stojącą w kącie miotłę - Blurp...

- Naćpany po uszy albo go demon opętał! - wrzasnął jeden z przestraszonych rzezimieszków, natychmiast cofając się jeszcze o krok, co wywołało naturalnie paniczną reakcję jego towarzysza.

- Nie zostawiaj mnie samego! - ryknął drugi łotrzyk, kreśląc w powietrzu dzikie ósemki ostrzem swego kordelasa w złudnej nadziei na powstrzymanie zaślinionego, mamroczącego coś niezrozumiale i przewracającego bezrozumnie oczami demona w ludzkiej skórze - Pomóż mi!

W palącym się pokoju rosła temperatura, budząc coraz większy dyskomfort Zagera. Czarownik poderwał wzrok ku powale sypialni Odrzyskóry, dostrzegając pierwsze płomyki liżące zachłannie drewniane belki stropowe. Pożar miał lada chwila przeskoczyć na dach domostwa, toteż połączony z narastającym żarem zdrowy rozsądek podpowiadał Maskaczowi, że czas najwyższy wynosić się z tak gorącego miejsca.

- Pchełek! - krzyknął hogur zmierzając wielkim susem w kierunku progu sypialni - Mus nam stąd wiać, a żwawo! Inakszy jeno skwarki się ostaną!

Rybak wybełkotał coś w odpowiedzi, a potem rozpłatał ostrzem szabli niewielką pustą beczułkę po piwie, rozrąbując żelazną obręcz z taką siłą, że spory fragment klingi wyszczerbił się z donośnym brzdękiem.


Kamień, Stan, potrzebowałbym teraz bardziej precyzyjną deklarację co do postępowania wobec ostatnich dwóch zbójów (dwaj leżący potrzebują chwili, żeby się pozbierać do kupy). Jakieś czary? Dziki wrzask sugerujący opętanie? Walka na noże? Przypominam, że za plecami szaleje Wam coraz większy ogień!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 21:52, 21 Wrz 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Keth, mam dziwne wrażenie, że zaraz napiszesz, iż nierozgarnięci rybacy zostawili złoto w płonącym budynku...
O nie, w tej chwili moja postać upewnia się (tak, mimo płonącego tyłka), gdzie jest złoto.
Gdy już będę miał pewność, że ja lub Pchełek mam worek złota w ręce, trzeba będzie biegiem przebić się przez zbójów. W końcu mam szablę, a nie chcę walczyć, tylko koło nich przebiec, może grożąc szablą... Ale gdybym został zaatakowany, owszem, zamierzam użyć magii i szabli, lecz tylko w przelocie, bardziej do obrony. Nie chcę ich zabijać, chcę tylko się wydostać, jeśli trzeba to po ich trupach.


Ostatnio zmieniony przez Stan dnia Pon 21:54, 21 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:30, 21 Wrz 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Maskacz upewnił się, że upchnięte w zakamarkach ubrania złoto jest bezpieczne, a potem wyciągnął z pochwy miecz Odrzyskóry i wyskoczył na korytarz tuż za Pchełkiem, waląc płasko klingą próbującego się nieporadnie podnieść z podłogi Wyrwichwasta. Metal ostrza huknął o czaszkę młodzieńca, posyłając go z powrotem w objęcia zamroczonego hultaja w czerwonej opasce na głowie.

Dwaj pozostali bandyci całkiem stracili ochotę do konfrontacji, widok herszta z obnażoną stalą w dłoni, w dodatku wykazującego ewidentnie złe zamiary w stosunku do swoich dotychczasowych towarzyszy złamał doszczętnie ich morale. Obaj cisnęli noże i pierzchnęli w przeciwną stronę korytarza tak szybko jak tylko pozwalały im na to nogi, potykając się po drodze i potrącając wzajemnie.

- Pchełek, za mną! - krzyknął ponad trzaskiem płomieni czarownik, przeskakując obok złodzieja i dokładając ogromnych starań, by tnąca wciąż powietrze szabla przypadkiem go nie trafiła - Skaranie z tobą, ćpaczu jeden! Po coś wywar pił, i bez niego byśmy se dali radę!

Pchełek zarechotał głośno, a potem popędził w ślad za hogurem. Obaj mężczyźni wypadli na ulicę budząc popłoch wśród wybiegających z okolicznych domów mieszkańców, dźwigających wiadra z brudną wodą, jakieś kije i bosaki, przerażonych nie na żarty perspektywą pożaru w swym sąsiedztwie.

- Odrzyskóra, ty kurwi synu! - zawył ktoś z głębi tłumu - Teraś miarkę przebrał, suczy chwoście! Za coś takiego mistrz małodobry będzie cię końmi włóczył!

Maskacz uniósł wysoko ostrze miecza, odstraszając ewentualnych chętnych do pojmania podpalacza, rozejrzał się szybko wkoło. Część dachu domostwa Odrzyskóry stała już w płomieniach, w powietrze walił gęsty dym i sypały się iskry.

- Straż! Wezwijta straż, niech go łapią!

- Wody, więcej wody, chłopy!

Nie czekając ani chwili dłużej hogur złapał za rękaw Pchełka i pociągnął go w jedną z bocznych uliczek, śmigając pomiędzy rozstępującymi się śpiesznie mieszczanami tak szybko, że aż mu płaszcz furkotał za plecami.


Dobra, chłopcy moi Wink Ponieważ się groźnie prezentowaliście (Maskacz z mieczem w ręku, Pchełek z obślinioną gębą), nikt z licznie próbujących gasić ogień mieszczan nie próbował Was zatrzymać. Macie przy sobie złoto, jesteście cali i zdrowi i zmierzacie w stronę sklepu Kostropatego. Ponieważ na ulicach wciąż panuje spory ruch, chętnie bym się dowiedział, czy zamierzacie podjąć jakieś specjalne środki ostrożności czy też zasuwacie tak jak wypadliście z chałupy?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:52, 21 Wrz 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Potrzebna szybka zmiana ciuchów. Przede wszystkim daję złoto Pchełkowi, w razie czego ma większe szanse je donieść, jeśli ktoś mnie zatrzyma (żeby nie było, przekazuję złoto ukradkiem). Trzeba zmyć się z widoku... Dobrze byłoby znaleźć jakiegoś żebraka w jakimś pustym zakątku dzielnicy, i zamienić się z nim ciuchami. I zdjąć zaklęcie z twarzy. Natychmiast, ale tak, żeby nikt nie widział...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pon 22:59, 21 Wrz 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





- Gbrrraaaa - hyp ebbbu, ebbuu - bluuuee -
Pchełek w zasadzie zgadza sie na wszystko, co maskacz wymyśli
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:51, 22 Wrz 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Trzask płomieni i krzyki mieszczan cichły za plecami dwóch uciekających na złamanie karku rybaków, tłumione kamiennymi bryłami mijanych kolejno domostw. Pewien tego, że żaden pościg nie puścił się ich śladem, Maskacz osadził Pchełka w miejscu targnięciem za rękaw tak silnym, że złodziejowi aż trzasnęły szwy pod pachą. Kilku przechodniów obejrzało się podejrzliwie w stronę obcych, jeden z nich – gnom w okrągłej czapce z pomponem i śmiesznych portkach – splunął na ziejący dziurami bruk dając wyraz dezaprobaty dla dziwacznego zachowania Pchełka, po czym odszedł śpiesznie w przeciwną stronę.

- Szego... szego se chapi? – burknął Buratarczyk opierając się na swej wsadzonej klingą między kostki granitu szabli i omal nie łamiąc w ten sposób uszkodzonego ostrza.

- Cichaj, bo po gębie zbierzesz – warknął Zager, wciąż wielce niezadowolony ze stanu swego towarzysza – Właź w ten zaułek, a żwawo, bo się wszyscy na nas gapią!

Niepokój czarownika był uzasadniony: zarówno trzymająca za rączki parę dzieci kobieta w stroju mieszczki jak i dwójka młodziutkich pachołków niosących jakieś wiadra sprawiała wrażenie ludzi, którzy w razie wyimaginowanego zagrożenia nie zawahają się wrzasnąć „Straż”, a tego hogur wolałby sobie oszczędzić. Co gorsza, Maskacz już zdążył pojąć, że twarz Dartana Odrzyskóry była w tej okolicy dość dobrze znana i to bynajmniej nie z powodu szlachetności charakteru.

Pchając Pchełka obiema rękami czarownik dosłownie wcisnął go za jakiś zżarty przez korniki dwukołowy wózek, porzucony dawno temu przez właściciela z powodu pękniętej osi i próchniejący wolno na deszczu. Starając się nie wdepnąć w cuchnące okropnie szczątki zdechłego kota Maskacz naciągnął na głowę płaszcz Odrzyskóry, a potem wymruczał pod nosem kilka słów uwalniających formułę zmiennokształtności. Umysł hogura przeszyły silne spazmy bólu, które ustąpiły po kilku uderzeniach serca, a kiedy młodzieniec ściągnął kaptur, na światło dzienne wyjrzała jego własna twarz, o ostrych patrycjuszowskich rysach i beznamiętnych czarnych oczach.

- Złoto masz, hultaju? – syknął Maskacz, obmacując jednocześnie własne kieszenie – Niczegoś w drodze nie pogubił?

- Ne... – odpowiedział Pchełek próbując odzyskać panowanie na opornym językiem i potrząsając jednocześnie głową. Narkotyczny wywar Męczywora miał bardzo krótkotrwałe działanie, a kiedy już przestawał mieszać w głowie, zażywającego go nieszczęśnika dopadały uciążliwe dolegliwości w postaci drgawek, uczucia suchości w gardle i kłującego bólu w skroniach – Ne wem... ale mi se chce pić!

- Nie mam nic do picia – odparł oschle czarownik, przeciągając rękami po ubraniu towarzysza w poszukiwaniu zbyt luźno schowanych przedmiotów – Trza ci będzie zaczekać, aż do Kostropatego wrócimy, tam była woda w bukłakach. Dawaj te bransolety, aż dziw, że ci jeszcze z kabzy nie wyleciały! Jakebyś się tak nie zaprawił, tobym ci cały łup dał do niesienia, boś zwykle w nogach ode mnie żwawszy, ale teraz nic z tego, nicponiu. Jeno patrzeć jak gdzie prosto w ścianę wleziesz. Schowaj tę szablę abo ją wywal, ale nie paraduj z odkrytym ostrzem jak jaki rębajło, bo za bardzo uwagę na się ściągasz...

Maskacz urwał na chwilę, bo uliczką na wysokości zaułka przeszło kilku mieszczan; nikt jednak nie poczuł się na tyle zainteresowany rozwalonym wózkiem i stojącymi za nim mężczyznami, by skręcić w ich stronę.

- Och kurwości, ależ mnie we łbie łupie – jęknął Pchełek łapiąc się palcami za skronie – Chyba nie strzymam!

- To walnij czołem parę razy w ścianę, może ci przejdzie – poradził bez cienia życzliwości Maskacz – Chodź, pora na nas, mus nam do sklepu wracać, bo nas jeszcze jaki Wyrwichwast wyprzedzi i na resztę ziomków kłopoty ściągnie. Szablę schowaj, rzekłem.

Pchełek pojękiwał pod nosem przez całą drogę do sklepu Kostropatego, zdołał jednak dotrzymać hogurowi kroku, a że starał się nie zwracać na siebie uwagi przechodniów, para rybaków dotarła do celu ledwie trzy kwadranse później, ocierając pot z twarzy i oglądając się pozornie obojętnie za siebie.

Siedzący na koźle dwukołówki Łamignat potrząsał w powietrzu przywiązanymi do dyszla lejcami, cmokając uciesznie i wydając parze wyimaginowanych osłów rozmaite polecenia. Na widok nadchodzących śpiesznie ziomków olbrzym zaprzestał swej zabawy i zeskoczył z wózka uśmiechając się szeroko.

- Pilnuj dalej worków – polecił mu Maskacz waląc jednocześnie pięścią w zamknięte drzwi sklepu. Rygle zgrzytnęły natychmiast, zapiszczały zawiasy.

- Długo wam zeszło – stwierdził Trzęsikęsek cofając się od progu i wpuszczając obu rybaków do środka – Jużeśmy się poczynali lękać, że was co złego po drodze spotkało.

- Łatwo nie było – wzruszył ramionami Zager – A w jednej chwili aż się zrobiło ciepło, ale widać, że wam się w tym czasie wcale nie nudziło, co? Na figle wam ochota przyszła, perwersasy?

Pytający wzrok czarownika padł na rozebranych do naga łotrzyków, leżących pokotem na podłodze kantorka. Opryszkowie odpowiedzieli mu niemymi spojrzeniami, wszyscy z wyjątkiem Odrzyskóry, który wciąż leżał bez przytomności, za to z coraz większym guzem na skroni.

- Pultał się krzynkę, to dostał w łeb skrzynką – wyjaśnił Trzęsikęsek wskazując dłonią na szczątki rozwalonego drewnianego pudła – Gadaj ty, lepiej, brachu jak wam na rabunku poszło?!

Nic nie odpowiedziawszy czarownik zaczął opróżniać swe kieszenie wykładając na kontuar ich zawartość. Pchełek poszedł w ślady hogura, toteż piramidka złotych i srebrnych monet oraz kosztowności odebrała Trzęsikęskowi i Gusłkowi mowę.

- Będzie tego ze sto katanów, i w złocie i w srebrze, dwa łańcuszki, dziewięć pierścieni, cztery bransolety... o, ta broszka musi być wiele warta, ale kamyka nie znam – przyznał Pchełek szacując naprędce wartość łupów – To je taka kupa dutków, że by my za nie mogli sobie wszystko kupić! Nawet konia! Albo ze dwadzieścia owiec, żeby z hodowlą zacząć, ser, a wełnę robić. No, rzeknijcie, co byście se kupili?

Dziecięca wręcz ekscytacja złodzieja udzieliła się wszystkim bez mała, bo też Burat-ar ział nędzą na każdym kroku, a jedyny znany dotąd młodzieńcom kawałek złota stanowiła stara moneta noszona przez Męczywora na rzemyku pod obwisłym podbródkiem. Sterta pieniędzy i biżuterii na kontuarze była dla nich niewyobrażalnym bogactwem, pozwalającym sięgnąć po rzeczy do tej pory niemożliwe – kupić własnego osła, nowe sieci rybackie i ościenie, wydzierżawić od starszyzny spory kawał ziemi pod zasiew, obłaskawić rodziców wybranki serca, a ją samą rzucić na kolana.

- Ech, jakbym takie bransolety Wyżełce podarował, toby się za żadnym inszym już nigdy nie obejrzała – westchnął urzeczony Trzęsikęsek.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:04, 22 Wrz 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





W porządku, niebezpieczny epizod z wyprawą po forsę Odrzyskóry dobiegł końca, pora go podsumować. Macie blisko sto szuk złota pod postacią złotych i srebrnych monet, a także sporo złotej i srebrnej biżuterii, której Pchełek nie potrafi wycenić z prostego powodu – nigdy jeszcze takich cudności na oczy nie widział.

Cała ekipa zebrała się ponownie w jednym miejscu, więc trzeba zdecydować, co dalej. Wóz z ziarnem oraz bronią zabraną łotrzykom stoi pod sklepem, złoto jest na kontuarze, mamy późne popołudnie. Jesteście wszyscy głodni jak diabli, a Pchełek dodatkowo wywalił język i sapie niczym Burek, bo mu całkiem w gardle zaschło, lecz w pierwszej chwili trzeba będzie podjąć decyzje istotniejsze niż tylko posiłek. Nie wiadomo jak wygląda sytuacja z pożarem w domostwie Dartana, za chwilę może się zatem okazać, że nie tylko jego kumple Was szukają, ale i straż miejska (lub pracujący dla niej donosiciele). Zdrowy rozsądek podpowiada szybką ewakuację ze sklepu, wpierw jednak zdecydujcie ostatecznie, co robicie z Odrzyskórą i resztą więźniów.

No i to jeszcze nie koniec kłopotów – natychmiast nasuwa się pytanie, co robicie dalej? Do portu czy z Wrzodem do Rumburaka czy może jeszcze gdzieś indziej? Czekam niecierpliwie na odpowiedzi!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:31, 22 Wrz 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Jako zły hogur, pewnie chciałbym zabrać się zmywać, ale jako gracz, chcę poczytać jeszcze kilka updateów Wink
Tak więc, trzeba się przejść do Rumburaka, wpierw wymyśliwszy jakiś powód dla którego chcemy ich odkupić. Od biedy można na pytania odpowiadać "nie twój zasmarkany interes", ale to spowoduje podejrzliwość i pewnie podniesienie ceny.

Swoją drogą, to zły hogur zaczyna się już zastanawiać nad możliwością złożenia sobie nowej bandy, wymuszającej haracze w mieście. Temat na nową sesję?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 20:48, 22 Wrz 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dla przypomnienia, do wykupienia pozostaje tylko jeden rodak - albo Sękacz albo Krzesimir. Drugiego zgodnie z zeznaniami Wrzoda zabił własnoręcznie Odrzyskóra, podobno w afekcie, urażony zaletami Buratarczyka wobec jednej ze swoich panien.

Zatem Maskacz decyduje o jak najszybszym udaniu się do Rumburaka. Mam nadzieję, że Kamień da radę zalogować się jeszcze dzisiaj (pchnąłem mu SMSa), Namakemono wyrazi swoją opinię jutro, a z Trihikiliusem za chwilę obgadam temat przez SMSy, bo przez jakiś czas nie będzie miał dostępu do netu.

W ramach Waszych deklaracji przemyślcie od razu całkowicie rzeczony temat: gdzie idziecie, co zabieracie (ewentualnie, gdzie co chowacie na czas wizyty u Rumburaka), co robicie z więźniami. Chodzi o zgromadzenie maksymalnej liczby informacji, abym mógł skrobnąć od razu większy update. Oto przykład "Idziemy do Rumburaka całą ekipą i zabieramy Wrzoda jako przewodnika. Resztę bandziorów zostawiamy związanych w sklepie, ale nic im nie robimy, z wyjątkiem Dartana, temu nożem po gardle. Przed posesją kupca spróbujemy zostawić Łamignata z wozem i może kogoś do pomocy, a reszta prosi o posłuchanie". Albo z innej beczki: "Podrzynamy wszystkim w sklepie gardła, a potem podpalamy go i wiejemy całą bandą do portu. Łamignat ciągnie, reszta na wozie. Łupy ładujemy do wózka i odpływamy do Burat-aru". O tego rodzaju decyzje mi chodzi.

Stan, życie z wymuszania haraczu? Ciekawa koncepcja, ale może lepiej przetestować ją najpierw w rodzinnej wiosce? Very Happy
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 21:10, 22 Wrz 2009
Stan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 242
Przeczytał: 0 tematów






Póki co zachowałbym wszystkich przy życiu, i poszedłbym po kumpla. Należałoby zabrać ze sobą Łamignata, dla ochrony kapitału... Myślę, że użyję mordy Dartana, ale pójdę w swoim czarnym stroju z kapturem, tak, żeby nie zwracać na siebie uwagi. No i zabierzemy tylko coś około połowy kapitału. Reszta złota zostanie z więźniami i kimś, kto będzie ich pilnował.

A potem, wracając do konceptu, można pogadać ze zbójami, i uczynić ich podwładnymi...
Ale ja nie chcę żyć z haraczów, to tylko początek. Gdy już będę dysponował pieniędzmi, rozpocznę przejmowanie władzy nad imperium Laughing


Ostatnio zmieniony przez Stan dnia Wto 21:11, 22 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 0:54, 23 Wrz 2009
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Na szybko zapodaję sugestię Trihikiliusa (w SMS-a dość trudno wtłoczyć większy tekst). Trzęsikęsek sugeruje rzecz jasna ratowanie ziomka poprzez wykupienie go od Rumburaka, jednakże być może nie bezpośrednio, a za pomocą osoby trzeciej, która podjęłaby się mediacji (zgarniając przy tym pewną premię). Pomysł ten wiąże się zapewne z przekonaniem, że grupka wieśniaków nie będzie miała dość mocnej siły przebicia, by Rumburak zechciał z nią rozmawiać ("plebejusze? psami ich poszczuć, a już").

Nie dowiedziałem się jedynie, co takiego Trihikilius zaplanował dla więźniów...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Śro 6:56, 23 Wrz 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





Moja wizja jest następująca:
Nie ma sensu, żebyśmy wszyscy leźli do Rumburaka, chętniej porozmawia z jednym, dwoma interesantami niż z całą gromadą. W sklepie zostać nie możemy, już i tak za długo w jednym miejscu siedzimy. Jeńców wolałbym nie zabijać, najwyżej solidnie po głowie im nałożyć, coby na dłuższy czas ducha ich pozbawić. Nieprzytomnych przykryłbym czymś, na przykład szmatami i śmieciami wszelkiej maści kopczyk pokaźny nad ich cielskami usypując, a całość bym oblał nieczystościami jakimi, coby nikt, kto po nas ten przybytek odwiedzi ochoty na sprawdzanie co pod tą dziwnie wyglądającą stertą się kryje sprawdzać by nie chciał. A co się potem z jeńcami naszymi dziać będzie to już nie nasza sprawa. Twarz Odrzyskóry za sprawą Maskacza jeszcze lepiej znana w mieście się stała i połowa populacji pewnie go poszukuje, tak więc życia przyjemnego mieć nie będzie a wyłgać mu się raczej z Maskaczowych (i Pchełkowych rzecz jasna) poczynań nie uda.
Ok. Co dalej? Znów podzieliłbym się na dwie grupy: jedna uderza z towarem i częścią kasy na przystań przygotować odwrót a druga grupa do Rumburaka po naszego ziomka. Składy osobowe obu zespołów do uzgodnienia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Pią 21:00, 25 Wrz 2009
kamien88
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Lis 2008
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna





Popieram plan nanakemono, tylko kto gdzie idzie trza zdecydować ??
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 8:44, 26 Wrz 2009
namakemono
Gracz Roku 2009
 
Dołączył: 19 Paź 2008
Posty: 838
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna





No właśnie. Ja proponuję, wydelegować do Rumburaka Maskacza, jako że mocami przeróżnymi włada i radą sobie doskonale da. Natomiast na przystań zdecydowanie bym wysłał Łamignata, jako siłacza naszego nieocenionego, do ochrony łodzi, ludzi, towaru, reszty pieniędzy nadającego się lepiej niż ktokolwiek inny. A co do pozostałych - może tym razem dla odmiany z Maskaczem pójdzie Gusłek, a Pchełek i Kęsek zaopiekują się Gnatkiem, łodzią i towarami?
Zobacz profil autora
KC - Sprawy rodzinne
Forum RPG online Strona Główna -> Kryształy Czasu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 34 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 33, 34, 35 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin