Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Maskacz poprawił luźno mu opinający biodra pas, sprawdził mało wprawnym ruchem, czy miecz wychodzi aby lekko z pochwy, a potem trącił Uszatego porozumiewawczo w ramię.
- Idziesz przodem, ale pomiarkuj sobie, żem o krok za twoim grzbietem – powiedział czarownik dając jednocześnie znak Pchełkowi, by ten przeciął sznurek łączący więźnia z jego opiekunem – Jeden głupi ruch, a jedno słowo i wypatroszę cię w locie zaklęciem jak dziką świnię. Pojąłżeś me słowa?
- Tak, panie – jęknął głucho, ale i bardzo cichutko Uszaty, blady po gębie jak świeżo bielona ściana i zauważalnie się trzęsący z przerażenia – Nic głupiego abo patroszenie. Panie, ja chcę żyć, babę mam i dzieciaków cztery.
- Rób, co ci każę, a dorobisz sobie następną czwórkę – sarknął Zager – Prowadź prosto do barłogu Odrzyskóry, do jego skrzynki z dutkami.
Uszaty pierwszy przekroczył próg, hogur i złodziej deptali mu jednak po piętach, zerkając czujnie w mijane ciemne pokoje zawalone jakimiś zdezelowanymi meblami, stertami szmat i śmieci, cuchnące odpadkami, moczem i skwaśniałym alkoholem. W drugim pokoju po lewej od wejścia spali na kocach dwaj mężczyźni o pijackich gębach, rozwaleni w mało estetyczny sposób i chrapiący tak donośnie, że mało się tynk z powały nie sypał w rytm tego dźwięku.
- Ilu twych druhów tu tera siedzi? – zapytał bardzo cicho czarownik, trącając Uszatego znacząco ręką.
- Chyba ino ci dwaj, panie – wybąkał rzezimieszek – Reszta abo z Odrzyskórą poszła was szukać abo po mieście sie rozlazła haracze ściągać. Dopiero z wieczora przyjdą z powrotem, z dutków się rozliczyć, a na pijatykę.
- Gdzie ten jego barłog? – zapytał niecierpliwie Pchełek, aż zacierając dłonie na myśl o skarbach miastowego herszta.
- Tam, na końcu – Uszaty wskazał dłonią na wejście do pokoju położonego u szczytu mrocznego zatęchłego korytarza, w przeciwieństwie do innych pomieszczeń zaopatrzone w solidne drewniane drzwi. Czarownik wyprzedził w drodze do nich Uszatego i Pchełka, oparł dłoń o klamkę, pchnął ją zdecydowanym ruchem.
Drzwi otworzyły się z jękiem zawiasów dając Maskaczowi sposobność do zlustrowania wzrokiem pokoju Dartana Odrzyskóry. Czarownik z trudem powstrzymał się od gwizdnięcia w duchu, bo siedziba ostrogarskiego bandziora urządzona była na sposób dla zwykłego Buratarczyka wręcz nieosiągalny: w pokoju stały szafy, stół i krzesła, łóżko miało nawet pościel, co prawda brudną, ale jednak; a na posadzce zalegały zdeptane dywany, zapewne zrabowane z jakiegoś portowego magazynu.
- Hej, Odrzyskóra – siedzący przy stoliku Wyrwichwast odłożył czym prędzej talię kartonowych papierków podobnych do tych, które rybacy mieli już wcześniej sposobność zobaczyć w rękach półorka Ayheera, chrząknął ostrzegawczo w stronę siedzącego po drugiej stronie stołu kompana w wytartym kaftanie o szaroburym kolorze i w czerwonej opasce na kudłatej głowie – Pilnujemy tu, jakeś kazał, ale nikt się nie kręcił. Bury i Kichol zlegli na przodku, odsypiają nockę. |
|