Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Leśny szlak na wschód od Burat-aru, półtorej mili od Kreptinu
Zdenerwowane spojrzenia ludzi próbowały przebić na wylot gęste zarośla porastające okoliczne stoki, a groty nałożonych na cięciwy strzał podążały błyskawicznie za każdym podejrzanym półcieniem majaczącym w leśnym poszyciu.
- Chybaś pomyślunek postradał, człeku! – huknął na Niemoja Miłosz, mierząc Buratarczyka gniewnym wzrokiem – Tam gobliny pewnikiem ziomków nam mordują, a ty chcesz ogon podkulić i czekać, aż nas czambuł w tym jarze najedzie?! Sromota wielka!
- Poczekać żem chciał, coby obaczyć, czy inszych w krzaczorach nie ma! – warknął Niemój odsłaniając równe białe żeby, które nadały mu znienacka wygląd rozzłoszczonego drapieżnika – Lepszyj chwilkę poczekać, aniżeli gnać na oślep przez puszczę, a szypem w purzytko dostać!
- Och, tu żem pewna, żeś wielce niechętny temu, coby w purzytku coś ostrego poczuć – parsknęła zadziornie Bławatka, napinająca z wprawą długi łuk i podkreślajjąc w tew piękny sposób linię swych piersi.
- Och, a ja żem wielce pewien, że ty dla odmiany chętnie byś coś ostrego w tyłku poczuła! – wybuchnął Niemój – Taka już wasza babska natura, ty wredna taka!
Spąsowiała po buzi Bławatka zacisnęła usta szykując w myślach dziką ripostę, ale ubiegł ją z miejsca wzburzony Miłosz.
- Dość tych krotochwil! – wrzasnął naczelnik Kreptinu – Mus nam do wioski, a bez tchu!
- Ociec dobrze prawią – wtrącił Pomścibor popatrując gniewnie na Niemoja – Jeno nie drapko, a z głową do wioski, inakszy nas wilczarze opadną w chaszczach, grupę rozproszą i polegniemy ze szczętem jako te prosięta w jatce.
- Racja – klasnął w dłonie Gusłek wychodząc ostrożnym krokiem zza szerokich pleców Łamignata – Mus nam bez zwłoki do wioski pobieżyć, ale z głową, truchtem. Jeśli bez dechu tam wpadniemy, nijakiego pożytku z nas nie będzie, goblinom czoła stawić nie zdołamy. Przyjaciele, stracham się wielce, co w Kreptinie obaczym i co nas spotkać tam może. Temuż jak kryjówkę jaką znajdziem we wioski pobliżu, pobłogosławić przez kapłana się pozwólcie jako przed złym prewencyję. Za mną, ciasno, na boki spozierać. Ja was żwawo na czele poprowadzę, zaufajcie mi. Łamignat, przede mnie!
Przywołani do porządku wieśniacy ruszyli truchtem w głąb ocienionego drzewami szlaku, bacznie nadstawiając uszu i rozglądając się uważnie wokół siebie, gotowi w każdej chwili posłać szarżującemu goblinowi strzałę albo nadziać go na ostrze włóczni. |
|