Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Ziemny wał na północnym krańcu wioski, krótko po północy
Trzęsikęsek przykucnął pod ziemnym nasypem opodal jednej z chat, zerkając kątem oka na parę rozmawiających parę metrów dalej kreptińskich milicjantów. Bławatka usiadła na skrzyżowanych nogach obok myśliwego, kładąc sobie na kolanach kołczan i sprawdzając w blasku wetkniętej w ziemię pochodni brzechwy swoich strzał.
- Jak przyjdzie co do czego, trzymaj się mojego tyłka – powtórzył raz jeszcze Trzęsikęsek, napinając na próbę własny łuk.
- Bardzoś żwawy w zalotach – zauważyła dziewczyna nie podnosząc głowy, ale uśmiechając się kącikami ust – Ja żem nie jest pierwsza lepsiejsza, mus se zasłużyć wielce wielce na moje trzymanie za tyłek.
Myśliwy nie wytrzymał, zaśmiał się mimowolnie, pokiwał z aprobatą głową.
- Dobrze wiedzieć, że cię humor nie opuszcza, mała – powiedział opuszczając łuk – Inne wioskowe dziewki pewnie by teraz z bojaźni mdlały, a po kątach kryły, ale tyś harda sztuka. Aż pożałować, żeś z nami wtedy do Ostrogaru nie popłynęła.
- Ani mi nie pomnij – Bławatka zjeżyła się natychmiast, ale w jej oczach błysnęły też iskierki rozżalenia – Męczywór pewnikiem by się przekręcił, jeno by posłyszał, żem do podróży gotowa. Toć żeś sam widział jak mnie z Pasibrzuchem potraktowali, osiełowe łepetyny! A jam wcale nie gorsiejsza od was, chłopów.
- Może i nie gorsiejsza, ale pewnikiem wielce urodziwsza – oznajmił przymilnym tonem Pleciuga wyłaniając się zza rogu chaty z własnym łukiem w dłoni – Jakem obiecał, tak czynię. Już się tera niczego lękać nie musisz, dziewko, jeno się mnie blisko trzymać, a żadna krzywda ci się nie stanie. Ja cię obronię przed tymi wilczarzami, mnie takie stwory nic, a nic nie straszne.
- A to ci się stróż przydarzył, mała – mruknął wyraźnie niezadowolony Trzęsikęsek, przekrzywiając w bok głowę i taksując Pleciugę krytycznym spojrzeniem – Jednakoż przy mnie więcej pomocy ci nie trza, ja za trzech mieczem, a szypem nadrobię, tedy nasz czcigodny Pleciuga może swojej głowy twą osobą już nie kłopotać, a inszej dziewki do chronienia szukać.
Bławatka odłożyła strzały z powrotem do kołczanu, momentalnie wyczuwając elektryzujące napięcie pomiędzy mężczyznami. Nie była już dzieckiem, nie miała też umysłu płochej wieśniaczki, więc pojęła od razu, że ich zawzięte miny i zaczepne spojrzenia wywołało nic innego jak tylko ostra rywalizacja o jej względy.
- Nie bądź tak żwawy w gadaniu inszym, co im czynić trzeba, boś tu gość i tyle – wycedził przez zęby Pleciuga, kładąc ręce na biodrach i zadzierając butnie podbródek – A żeś gość, słuchać ci się trza tych, co tukej mieszkają, a lepszyj wiedzą, co dla gościów dobre.
Bławatka dostrzegła kątem oka, że dwóch pilnujących opodal wału milicjantów przestało między sobą poszeptywać, bez zażenowania chłonąc wszystkie szczegóły ewidentnej sprzeczki pomiędzy swym ziomkiem i jednym z buratarskich chłopów. |
|