Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Zdenerwowany zaczepliwymi słowami swych synów, Miłosz poczerwieniał po gębie i otworzył usta na podobieństwo wielkiej ryby, chcąc zapewne przywołać ich twardo do porządku – lecz nie zdążył wyrzec ni słowa, bo ubiegł go znienacka Męczywór, przez dłuższą chwilę próbujący ochłonąć po niespodziewanym pytaniu Bławatki.
Dziewczyna stała przed głową starszyzny z zadartym w górę noskiem i błyskiem desperacji w niebieskich oczętach, za nic nie chcąc po sobie okazać głębokiego poruszenia, ale nie potrafiąc ukryć do końca targających nią nerwów.
- Czyś ty się z osiełem na łepetyny zamieniła, dziewko?! – huknął w końcu z zadziwiającą siłą Męczywór, sprawiając, iż nie tylko Bławatka cofnęła się o krok, ale i najbliżej stojący mężczyźni – Co ci to za myśli przychodzą, coby się w męskie sprawy pchać, tak nie lza! Kto to widział, żeby się białogłowa płocha między chłopów cisła na tak wielce ważką misyję?!
- Dajcież dziewce pokój, mości Męczyworze – odezwał się pojednawczym tonem Żłop – Toż ona nie miała złych intencyjów, dobre ma serce i pomocną gotowa, jeno nie wie, gdzie jej miejsce. Dziecko moje, wracajże lepszyj do balii, a szczotki, a jak akuratnie nic więcej do roboty mieć nie będziesz miała, toć zawsze możesz do kaplicy zajść, szaty uprać mnie staremu, a naszemu Gusłkowi, on kapłan tera jako ja stateczny, nie lza mu własnymi ręcami gaciów prać.
Wśród zgromadzonych przy przybytku Piana kmiotków zapadła głucha cisza, a spojrzenia wszystkich spoczęły na śmiertelnie bladej twarzy dziewczyny, jej otwartych szeroko oczach i zaciśniętych w prostą ciemną linię ustach.
- Słyszałaś, co rzekł czcigodny Żłop! – klasnął w dłonie Pasibrzuch – Znaj swe miejsce, dziewko, a nie pozwól, coby ci te comiesięczne wapory do głowy uderzały, a w pomyślunku mieszały. Wracaj do balii, a żwawo, bo się jeszcze czcigodny Męczywór znerwuje!
Trzęsikęsek wyczuł gotującą się w dziewczynie złość, ale Bławatka nie wyrzekła ni słowa, obracając się na pięcie z uniesioną wysoko głową i odchodząc szybkim krokiem ku swej chatce. Pasibrzuch prychnął gniewnie widząc tak oburzającą demonstrację braku szacunku wobec głów starszyzny, ale nie zdążył Bławatki okrzyczeć, bo w geście sympatii wobec dziewczyny Gusłek dyplomatycznie odwrócił uwagę zebranych od jej osoby.
- Skoro zatem kompanija została dobrana, czas nam bez zwłoki w drogę ruszać! – oznajmił podniesionym głosem, zezując jednocześnie w bok z zamiarem upewnienia się, że Bławatka uszła już poza zasięg kostura Męczywora – A jako że czas wielce jest ważki, pójdziemy puszczą, drogi Zagerze.
Hogur zmarszczył czoło słysząc decyzję kapłana, ale zaoponować nie zdążył, bo ubiegł go odzyskujący już właściwą barwę twarzy Niemój.
- Wszelako łodzią byłoby rozważniej – powiedział młodzieniec – Może i czasu troszkę więcej zmitrężymy, aleć nas nigdzie żadyn goblin nie zdybie, bo te paskudy przecie pływające nie są, prawda, czcigodny Męczyworze? Tedy i bezpieczniej nam będzie i czasu pod dostatkiem, cobym swoją sieć mógł do końca zreperować.
Gusłek pokręcił przecząco głową, westchnął ciężko.
- Zbyt wiele czasu zmitrężymy, zbyt wiele. Słyszał żeś przecie, że tam człek konający w potrzebie, trza go polecić opiece bogów, inakszy jego dusza błąkać się będzie w ciemnościach. Pójdziemy lasem, Trzęsikęsek nas wprawnie poprowadzi, a Łamignat przed złym obroni... zresztą my też nie ułomki, nie będzie goblin pluł nam w twarz! Zbierzcie przeto żwawo swe manatki, a my z czcigodnym Żłopem odmówimy modlitwę za wyprawy powodzenie, a łaskawość Piana. |
|