 |
|
 |
Wysłany: Wto 16:12, 22 Gru 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Puszcza opodal Kreptinu, późny wieczór
Goblin z rogami szamana parsknął słysząc słowa Gusłka, podskoczył w miejscu potrząsając kościaną grzechotką i przewracając błyszczącymi w szparach maski oczami.
- Bluk hrum hash! - warknął wygrażając kapłanowi pięścią. Przez zgromadzenie stworów przemknęła kakofonia gniewnych okrzyków, gwizdów i pohukiwań. Wyczuwając podniecenie swych panów wargi zaczęły poszczekiwać i prychać, ale ucichły przywołane do porządku przez jeźdźców.
- Une se pitat, szo me dubat? Szy uroch?! - Grughor wypiął beczkowatą klatkę piersiową, postąpił krok do przodu z nienawistnie wykrzywioną gębą. Gusłek poczuł na widok tego grymasu skraplający się na czole zimny pot.
- Starsi modlacz wedał! Jecho wyna! - ryknął gobliński wódz, przerzucając topór z łapy do łapy wielce złowróżebnym gestem - Une wedełe, węzi uroch chrobyt! Terach sme użiwat, s tem urochem!
Zanim skamieniały kapłan zdołał pojąć choć część wypowiedzi wodza, Grughor chwycił go znienacka za przód szaty i szarpnął bez ostrzeżenia. Młodzieniec stracił równowagę, upadł na kolana i jęknął z bólu czując rozcapierzone palce goblina łapiące go brutalnie za włosy. Łamignat stęknął głucho i napiął mięśnie gotów skoczyć z pomocą druhowi, lecz w tej samej chwili jego piersi i pleców dotknął ostrymi szpicami tuzin dzid.
Wleczony za włosy kapłan z trudem podniósł się na nogi, czując palący ból skóry i walcząc z ogarniającym go przerażeniem. Grughor pociągnął swą szamoczącą się ofiarę kilkanaście kroków, poprzez tłumek goblinów ku rzędowi ciśniętych niedbale obok ogniska pakunków. Puszczony przy nich wolno kapłan jęknął głucho na bliższy widok owych kształtów.
Nie były to bynajmniej podróżne pakunki, tylko rozzute z odzienia zwłoki sześciu goblinów, ułożone na plecach z obliczami skierowanymi ku nocnemu niebu. Gusłek poczuł zimny dreszcz grozy spoglądając na oświetlone blaskiem płomieni półzwierzęce twarze stworów, zastygłe w doskonale rozpoznawalnym grymasie bezgranicznego przerażenia, z wytrzeszczonymi ślepiami i wyszczerzonymi kłami.
Wzrok kapłana nie natrafił na żadne widzialne obrażenia na nagich ciałach drapieżców, a mimo to młodzieniec pojął od razu, że gobliny umarły straszną i gwałtowną śmiercią.
- Sem prawit, une złe uroch unewat! - Grughor przestał wrzeszczeć, zniżył w zamian swój głos go nienawistnego szeptu - Sme cierpne, a do sonca obudenia. Uroch stane, sme une smertnit, szystke: samce, samece, otyroki, szytke we wochte. Starsi modlacz utynił magotny uroch, ale wyna unych szytkich! Un usłytał?
Słysząc pytający ton wodza Gusłek kiwnął natychmiast głową, próbując ogarnąć jakoś panujący w głowie chaos i starając się oderwać wzrok od powykrzywionych martwych obliczy.
- Do sonca obudenia, szytys? - ryknął znowu Grughor odstępując o krok od kapłana i podnosząc swój topór do pozycji, z której mógł człowiekowi równie dobrze bronią pogrozić, co ściąć mu bez wysiłku głowę. Nagły orzyk sprawił, że wszyscy odwrócili wzrok w stronę pozostałych dwóch wysłanników, zaskoczeni podniesionym głosem szamana. Skamieniały w połowie kroku Zager stał bez ruchu z podniesioną w uspokajającym geście ręką, wpatrzony w bełkoczącego coś goblina z jelenimi rogami. Spod maski stwora ciekła gęsta ślina, kapiąca mu z podbródka na szeroką, ukrytą pod skórami pierś, a prawa łapa zaciskała się spazmatycznie na uchwycie wsadzonego za pas noża o paskudnie zębatym ostrzu. |
|
|
|
|
|
Wysłany: Wto 19:49, 22 Gru 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Puszcza opodal Kreptinu, późny wieczór
Obietnica Gusłka miast goblińskiego przywódcę nieco uspokoić, zdała się ogromnie go wzburzyć i rozjuszyć. Grughor ryknął chrapliwie, a potem zawinął swym toporem ze świstem ciętego powietrza, wbijając ostrze broni do połowy w przywleczony do obozu pniak zrąbanego na opał drzewa. Uwolniwszy łapy od ciężaru oręża goblin doskoczył do wyższego od siebie o głowę rozmówcy, łapiąc go za szaty i przyciągając mocarnym szarpnięciem w dół, ku swemu wyszczerzonemu wściekle obliczu. Młody kapłan przełknął ślinę uświadamiając sobie znienacka, że spogląda w odległe zaledwie o kilka centymetrów i płonące gorączkowo ślepia goblina, a w jego nozdrza bije odór gorącego oddechu Grughora.
- Ne unecho wyna?! Unecho, unecho! Bestnyj modlarz smego ujca smiertił, a tera unych - goblin wycelował palec w najbliższe truchło - Uroch snas opachł jake sme wrotili. Tako prawit starsi modlarz smego ujca! Do sonca obudenia uroch pret, szytys?
Wódz puścił Gusłka, odepchnął go od siebie bezceremonialnie, spojrzał na szamana.
- Ruthag! Esme blit hrakk uttu! - okrzyk Grughora sprawił, że śliniący się posiadacz jelenich rogów odskoczył od Maskacza jak oparzony i pobiegł truchtem pomiędzy swych ziomków. Kiedy zaraz wrócił z powrotem, ciągnąc za sobą wierzgający nogami i wrzeszczący przeraźliwie mały kształt, Gusłek poczuł jak kamienieje mu serce. Wleczony za włosy chłopiec płakał i wrzeszczał wniebogłosy, okładając stwora piąstkami po nogach, na szamanie nie robiło to jednak większego wrażenia. |
|
|
|
|
Wysłany: Wto 20:39, 22 Gru 2009 |
|
|
namakemono |
Gracz Roku 2009 |
|
|
Dołączył: 19 Paź 2008 |
Posty: 838 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Łódź Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
– Zgoda, zgoda! Nie trza gwałtu czynić! Poniechaj malca, wszak rzekłem, że zrobim wszytko, co w mocy naszej, by niedolę odegnać! Daj nam z nieboraków truchłami się obeznać to może coś rzecz będziem mogli.
Widzę, że na szczegółową i zrozumiałą relację nie mamy co liczyć. Chciałbym wraz z Maskaczem dokonać oględzin trupów, pamiętając, coby morowego powietrza nie wdychać (a może to zaraza jaka), paluchem nie tykać, a jak już, to paluch potem o mech dokładnie wytrzeć. Choć coś mi mówi, że nie o to tu chodzi. |
|
|
|
|
Wysłany: Śro 2:17, 23 Gru 2009 |
|
|
kamien88 |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 11 Lis 2008 |
Posty: 196 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Hmm,co by tu jeszcze, poza zabiciem m&m-sów zrobić.
Może Zabarykadować drzwi w chatkach najbliżej linii lasu.
Orki dobijają sie do nich ,bo pierwsze domki do złupienia, a my z tych bardziej wewnątrz siup im w plecy grabiami, sierpem lub bardzo przeziębionym prosiakiem sruuu w plecy....
(tak, tak, miszczu gry coś innnego nam broi, ale my o tym nie wiemy więc zbrojmy sie! brońmy!!!)
W każdym razie Wujcio Mendek, raz usnął podpity na schodach w burdelu
i z jakiegoś powodu po tej historii bardzo nalegał na barykadowanie drzwi, i
zawsze od tej pory usypiał przy ścianie
i ogólnie niepokoił się jak ktoś mu stał za plecami! Więc pamiętajmy o tej zasadzie! |
|
Ostatnio zmieniony przez kamien88 dnia Śro 2:18, 23 Gru 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Wysłany: Śro 14:34, 23 Gru 2009 |
|
|
Trihikilius |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Paź 2008 |
Posty: 406 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Częstochowa Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- Pewnie – wydął usta Miłosz – A jak pierwszych paru z siodeł strącicie, to się reszta za was zaraz weźmie i w pył rozniesie na tej łączce, zębiskami na strzępy roztarga, a my wam z pomocą przyjść nie zdołamy. Co wy powiecie na ów pomysł, panie Trzęsikęsku?
Myśliwy w zadumie podobnie jak naczelnik wydął policzka tworząc z nich dwie foremne bańki. Bił się w myślach z pomysłem Pleciugi i z tym przytoczonym przez Miłosza, tym najbardziej pesymistycznym i ściągającym brutalnie na ziemie.
Trzęsikęsek poprawił wysłużony, wytarty do połysku skórzany ochraniacz na lewym przedramieniu. Z wypchanego kołczanu na plecach wyciągnął strzałę. Odruchowo i z nawyku sprawdził stan brzeszczotów grotu i opierzenie.
Zawsze starał się kupować brzechwy na jarmarkach, wybierając średnio jedną z dziesięciu, które mu oferowano, ale zawsze opierzał je sam. Większość dostępnych w handlu gotowych strzał, miała lotki za krótkie i ustawione prosto wzdłuż brzechwy, a myśliwy używał wyłącznie strzał opierzonych spiralnie, nie krótszymi niż pięć cali. Te oferowane przez ludzi Kreptinu nie spełniały w najmniejszym stopniu jego wymaganiom.
Nałożył strzałę na cięciwę i wpatrzył się w rysujące się w ciemności kopce siana, mierząc odległość do proponowanej przez Pleciugę kryjówki.
Odetchnął spokojnie, wymierzył na stertę i delikatnie wypuścił cięciwę z palców. W ciemnej ciszy było słychać jedynie świst lotek, ale myśliwy wiedział, że trafił bez błędu, odległość do obrony wału była dobra, miejsce strategiczne, ciemne odsunięte od przewidywanego zamieszania, dobrze ukryty strzelec miał szansę pozbawić życia znaczne siły wroga.
Pozbawić je życia zanim wargi wyczują jego obecność, mogło do tego dojść po pierwszym strzale, ale mogło się to wydarzyć również po opróżnieniu całego kołczana.
„Jeżeli dojdzie do walki to w taki czy inny sposób i tak zginiemy w tej wiosce” pomyślał Trzęsikęsek.
- Panie drogi naczelniku – myśliwy odwrócił się w stronę Miłosza – ja se tak miarkuje, że tego plana Pleciugi to se trzeba wziąć na naszą stronę, jakosik mi sie zdaje, że uleje tym psim synom troszku posoki szyjąc do nich z tamtych kopców, tylko drzewce mi dejta zaostrzone cobym se je wrobił w siano, jakby mnie jakiś wargus naskoczył, może się przebije biestyja jedna na koniec. |
|
|
|
|
Wysłany: Śro 18:52, 23 Gru 2009 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Moi drodzy, prosiłbym Was, abyście przypadkowo nie traktowali tego scenariusza zbyt ulgowo! Ta przygoda ma charakter otwarty, a to oznacza, że Wy przesądzicie o jej zakończeniu, nie ja (poprzez umiejętne sterowanie ruchami graczy w trybie liniowym). Może gobliny puszczą wioskę z dymem, a może nie? Może przyjdzie Wam zmagać się z nocnym szturmem, a może nie? Może spróbujecie w obliczu nieuniknionej zagłady przebić się gromadnie do przystani i odpłynąć na bezpieczne wody jeziora? Może ekipa Gusłka zdoła zadowolić Grughora w stopniu dostatecznym, by ten odszedł nie czyniąc więcej szkody?
Natomiast nie możecie wychodzić z założenia, że bez względu na ilość popełnionych błędów zawsze w ostatniej chwili na horyzoncie pojawi się zesłana przez MG kawaleria – w tym przypadku żołnierze z Agatar-kiru. W tej przygodzie nie zamierzam Wam już folgować, albowiem z wyjątkiem Kertha i Kariny reszta gra już wypasionymi, doświadczonymi postaciami na POZ 1, a to do czegoś zobowiązuje! Tak więc naprawdę uważajcie na swe posunięcia, albowiem błędy mogą drogo kosztować, a w tym systemie nie ma niestety Punktów Przeznaczenia (są ewentualnie Wskrzeszenia, ale na to bym raczej nie liczył). |
|
|
|
|
Wysłany: Śro 19:40, 23 Gru 2009 |
|
|
Trihikilius |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Paź 2008 |
Posty: 406 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Częstochowa Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Ok, zgadzam się z surowym podejściem do błędów, ale i tak nie będziemy do samego końca wiedzieć czy takowy popełniliśmy.
Ja obstaje dalej przy swojej decyzji.
Nic innego, bardziej głupiego nie przychodzi mi do głowy . Obrona w środku wioski jest dobra, ale dla wojownika, dla strzelca jest istotny dobry punkt. Z tego co zrozumiałem jest on ciemny, lekko oddalony od wałów pod którymi rozegra się pierwsze i za razem ostatnie starcie.
Zaś ucieczka na łodzie, ten temat był już poruszony i gracze go odrzucili, co tu robić, tylko się dobrze ulokować i tyle.
Jak będzie walka to się na coś Trzęsikęsek przyda, jak nie będzie to i tak przestoi na wałach, a tak to se chociaż biedaczyna posiedzi , może i coś przesiedzi .
Grom z jasnego nieba może spaść na głowę myśliwego równie dobrze i teraz .
[color=blue] |
|
|
|
|
Wysłany: Śro 19:51, 23 Gru 2009 |
|
|
kamien88 |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 11 Lis 2008 |
Posty: 196 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Powiało grozą.... Ustaliliśmy wcześniej, że czekamy na poselstwo i wieści jakie przyniesie. Co do reszty działań to ewakuacja ponoć nie wchodzi w grę, ale w obliczu ostateczności warto sprawę przemyśleć. Może Trzęsikęsek spróbowałby zbadać czy ewentualna droga w kierunku przystani jest mocno obsadzona...Może da się opracować taką drogę ucieczki która przyniesie najmniej ofiar.
A co do obrony to palić oliwy nie można, ewentualnie podfajczyć sianko ale to pewnie niezbyt skuteczne. Napewno warto narobić pochodni i rozdać obrońcom, futro dość dobrze się pali więc może się przydać. Cóż wilczych dołów raczej nie wykopiemy, można popytać jakąś starszyzne, może znają coś co może na pomóc. Może niech miszczu szerzej opisze wioske, może uda sie jakoś dogodne miejsce na obronę wybrać.
Wargi to w zasadzie Psy, może namielić pieprzu, lub czegoś w podobie, po osadzie niech się skichają
To już mój ostatni post niestety następny 27 grudnia, no może wieczorem 26, fajnie by było żeby Pchełek jeszcze żył ale jeśli nie to cóż mam nadzieje że śmierć będzie bohatyrska! |
|
|
|
|