Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Siedzącym w milczeniu członkom rady czas dłużył się niemiłosiernie, musieli się jednak uzbroić w cierpliwość, ponieważ od bramy wjazdowej zamku dzieliło salę audiencyjną wiele stóp krętych korytarzy, schodów i dziedzińców. Książę-przedstawiciel postukiwał palcami w blat stołu, nie odrywając wzroku od pulsującego leciutką poświatą rubinu osadzonego w jednym z pierścieni, wieszczącego działanie ochronnej aury otaczającej osobę hyrtana.
Główne drzwi uchyliły się nieznacznie, do środka wszedł tym razem generał Blerih, dowódca przybocznej straży namiestnika. Potężny uruk w uskrzydlonym hełmie z nosalem, pyszniący się bitewnymi szramami i wysadzaną klejnotami buławą, zasalutował swemu pryncypałowi, a potem stanął na baczność anonsując gościa.
- Jego wielebność mistrz Hrobbak prosi o posłuchanie czcigodnego i wielkiego hyrtana!
- Wprowadzić! - polecił Tshegoj, dokładając wszelkich starań, by jego głos zabrzmiał władczo i zdecydowanie.
Drzwi rozwarły się na całą szerokość, przez próg przemaszerowało dziesięciu gwardzistów Bleriha tworzących szpaler, środkiem którego dreptał w drewnianych sandałach pomarszczony jak rodzynka siwy uruk w szarych mnisich szatach. Tshegoj spojrzał natychmiast na stojącego z boku wejścia Lheobarra, ten jednak potrząsnął przecząco głową i uniósł dłoń w uspokajającym, a jednocześnie pełnym szacunku geście. Żywe czarne oczy Hrobakka zadawały kłam jego pozornie starczej aparycji, dowodząc niezbicie siły charakteru, którą arcykapłan miał już nieraz okazję poznać z pierwszej ręki, ścierając się z konserwatywnym aż do przesady mistrzem na polu debat teologicznych.
Hrobbak zatrzymał się w odpowiedniej od księcia-przedstawiciela odległości, oddając mu salut przyłożoną do czoła pięścią, potem zaś przyklękając kornie i z dużym wysiłkiem na jedno kolano.
- Bądź pozdrowiony, o czcigodny i wielki panie - wypowiedział zwyczajową formułkę mnich - Przybyłem tutaj wprost z Uzuaru, nie szczędząc sił i nie trwoniąc czasu, albowiem przynoszę ci wieści tak niebywałe, że rozradowany umysł wręcz nie potrafi ich objąć myślami!
Tshegoj wymienił podejrzliwe spojrzenia z doradcami, potem zaś skrzyżował ramiona na piersiach i odchylony w swym wielkim rzeźbionym krześle chrząknął znacząco.
- Wiedz, drogi przyjacielu, że uczyniliśmy wielkie odstępstwo od protokołu przyjmując cię w tych progach. Ufam, że wieści, które przynosisz będą tego warte.
Hrobbak podniósł się z klęczek, spoglądając na hyrtana błyszczącymi gorączkowo oczami.
- Raduj się, o czcigodny i wielki panie, albowiem sam Katan objawił nam właśnie swą łaskę - w dźwięcznym mimo brzemienia lat głosie mistrza pojawiła się silna nuta nabożnej emfazy - To on w swej bezgranicznej łasce zesłał nam ocalenie od męczarni plugawej choroby! Z niebiańskich sfer zstąpił posłaniec napełniony mocą naszego boga! Leczy dotknięciem swej dłoni i świętymi słowami recytowanymi z Kartańskich Zwojów! Karastan jest już wolny od zarazy! To cud, prawdziwy cud! Prorok Katana stąpa między swymi dziećmi ratując od zguby czcicieli jedynego Pana! |
|