Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 17:17, plac przed restauracją „Tulipan”
Lekki puch zaczął sypać się z zachmurzonego nieba, pokrywając białym proszkiem płaszcze stojących na zewnątrz ludzi. Po monologu polaka, zapadło chwilowe milczenie. Berlińscy policjanci stali niepewnie, przestępując z nogi na nogę, najwyraźniej nie chcąc wchodzić w bliższe kontakty z niezbyt lubianą organizacją PAP. Cisza była przerywana niewyraźnymi głosami z wnętrza „Tulipana”. Chwilę później słychać było parę strzałów.
Cisza.
Przez szyby wystawowe nie wiele było widać, rozpraszane światło latarni nie pozwalało dostrzec wgłąb pomieszczenia.
Polak już miał wejść z powrotem do budynku, gdy jeden z oficerów Stazi wyciągnął papierosa z kieszeni płaszcza, i zanim zapalił, wycedził przez zęby z nieskrywaną pogardą odpowiedź dla Stefana, który chwilę wcześniej wygłosił oficjalnym, dyplomatycznym tonem, że mają spierdalać, bo to niech ich sprawa.
- Zaczekamy, aż posprzątacie to, psy. Czekamy na wasz raport, który ma trafić do nas szybciej, niż do waszych przełożonych.
W tonie głosu, którym się wypowiadał oficer, zarówno Stefan Rokszewki jak i Ulrich Neumann wyczuli byłego SSmana na wysokim stanowisku, który nie znosił sprzeciwu i rozkazywania. Którego duma nie była w stanie przełknąć gorzkiego faktu, że wojna jest dawno przegrana, i teraz okupanci dyktują warunki.
Gdy policjanci niemal z ulgą zaczęli wracać do samochodów, oficer Stazi zatrzymał się, prawdopodobnie by rzucić jeszcze jakieś cierpkie słowa pod adresem agentów PAP, gdy na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, przechodzące w grozę. Zaniepokojony tą nagłą zmianą Stefan odwrócił się w stronę wejścia do restauracji, z której właśnie wychodził brytyjczyk, z groźną, acz opanowaną minom.
Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 17:15, restauracja „Tulipan”
Volodia po chwili zorientował się, że sir James chce zagrać teatrzyk. Rosjaninowi jakoś nie widziało się być marionetką w jakimś przedstawieniu, dlatego spokojnie robił dalej swoje. Natłok słów, jaki z siebie wyrzucił przed chwilą, spowodował w nim nieprzyjemne pieczenie w gardle, jakby zaschniętym od długich przemów na placu boju.
Brytyjczyk w mig zorientował się, że cały fortel może pójść w cholerę, dlatego nie dając po sobie poznać, szybko przerzucił się na sekcje lekarzy.
– A Wy co tak stoicie?! Natychmiast przemyć każdą plamkę alkoholem, piersióweczka też się nada! A potem do nas na oddział porządnie go wypucować! Tak co by mu jajca świeciły! To po drugiej stronie ulicy! Ale ruchy! – Felswick był w swoim żywiole, móc znowu dyrygować ludźmi i być w centrum zainteresowania.
Komandosi SAS obstawiający budynek trwali na pozycjach, niepewnie zerkając to na zewnątrz, to na leżące truchło zarażonego. Jeden z nich, stojący na schodach na piętro, trzymał na celowniku Rosjanina. Nastugov zmierzył się z nim wzrokiem, by po chwili wygrać pojedynek z kretesem. Komandos usilnie szukał innego celu, którego mógłby obserwować.
Zespół techniczny szybko wziął się do roboty. Powyciągali sprzęt z torb, i zakładając maski przeciwgazowe, ruszyli do odkażania miejsca i ofiary.
Sir Felswick ruszył do drzwi wyjściowych, trzymając jedną z masek w dłoni. Zobaczył, że Niemcy zbierają się do samochodów, ale jeden z oficerów Stazi dalej stoi przed polakiem i niemcem
- Chcecie wejść co? Przejąć wszystko tak? A macie do tego odpowiedni sprzęt, hm? Mogę zobaczyć wasze dokumenty, które świadczą o waszym przeszkoleniu na wypadki epidemii? – Nie czekając na protesty były Oficer kontynuował - Lepiej zostawcie to nam, bo jak wejdziecie to już możemy szykować wam dołki… - Mówiąc to chłodno i nie zdradzającym niczego głosem, Sir zwracał się już bardziej do policjantów – obstawcie teren dookoła i nie pozwólcie nikomu nieupoważnionemu wchodzić ani wychodzić, chyba że wolicie jednak od wewnątrz zbadać sprawę zagrożenia biologicznego – ostatnie zdanie choć wypowiedziane nienagannie, sprawiło już trochę problemu biologowi-hobbyście.
Stefan przeklinał w duchu anglika. Teraz to już na pewno się ich nie pozbędziemy tak łatwo…
O dziwo słowa byłego majora zrobiły niemałe wrażenie na berlińskich policjantach, a nawet na starym SSmanie. Ten rzucił coś do podwładnych, którzy już na dobre wsiedli do samochodu i zaczęli odjeżdżać.
- Jeszcze się spotkamy – dodał na odchodne, czując, że może przegrał bitwę, ale nie przegrał wojny.
Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 17:41, restauracja „Tulipan”
Zarażony został przewieziony specjalnym furgonem do siedziby PAP, by tam można było wykonać sekcje zwłok. Na miejsce przyjechał specjalny oddział czyścicieli, mający za zadanie zdezynfekować cały budynek, a także cały pluton brytyjskiej żandarmerii wojskowej, z rozkazem nie wpuszczania nikogo bez przepustki na teren. Dziennikarze, którzy zlecieli się jak muchy na miejsce wypadku, byli informowani o znalezieniu niewypałów w piwnicy.
W kombinezonach ochronnych, z maskami na twarzach, agenci Ulrych, Stefan, Volodia i James zeszli do piwnic „Tulipana”, gdzie wcześniej znaleziono radio.
Wtorek 3 luty 1950 roku, godzina 18:23, piwnica restauracji „Tulipan”
Dokładne przebadanie piwnicy ujawniło następujące fakty:
Zakrwawione radio stało na skrzyni przeznaczonej do przechowywania jabłek. W środku znaleziono jeszcze mundur wojskowy z oddziałów SS, z wyschniętymi już plamkami krwi, ale w miarę świeżymi, tzn wstępnie można określić jako nie starsze niż 3 dni. W mundurze nie było nic oprócz kilku zmiecionych i pogiętych papierosów w srebrnej papierośnicy. Nazwa firmy i rok produkcji na opakowaniu były starannie zamazane szczotką drucianą albo innym, ostrym przedmiotem. Oprócz tego w skrzyni było kilka wyrwanych kartek z notesu, z datami spotkań (wszystkie były na kwiecień 45’ roku) i numerami telefonów (w sumie 4 numery i 6 terminów spotkań, żadnych nazwisk, tylko miejsca i data). Na dnie skrzynki agenci znajdują kilka małych, pogiętych fragmentów blaszki. Po mozolnym złożeniu w całość, oczom funkcjonariuszy PAP ukazuje się nieśmiertelnik, z grawerowanym, choć zatartym nieco napisem:
Wilhelm Kaiser
urodz 1 .03.1890
AR+ erlin |
|