Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
- Razem go! Nie dać się wybić pojedynczo! – krzyknął Marcus Dernavan trafnie oceniając niebezpieczeństwo grożące wszystkim ze strony koczownika. Idrianin musiał należeć do wytrawnych wojowników, podobnie zresztą jak wszyscy barbarzyńcy zamieszkujący Krwawe Pustkowia – bezkres czerwonych skał i rdzawych piaskowych wydm rozciągający się po wschodniej stronie Czarnej Rzeki. Magianik wciąż usiłował złapać przeciwnika pod lufy swego sprężynowca, ale przed jego oczami rozgorzała znienacka szaleńcza konfrontacja, której ruchliwy chaos praktycznie uniemożliwiał oddanie celnego strzału. Deegan i Phineas runęli na Idrianina z boku, trzej mężczyźni zawirowali w błyskawicznych unikach i skokach wymachując swą bronią. Ciśnięty przez Degratę toporek świsnął w powietrzu, trafił koczownika w pierś, ale nie zdołał przebić misternie splecionej kolczugi. Ordyjczyk zerwał z pasa dwa noże, dołączył do walki.
Z kłębu ludzkich ciał pierwszy wyleciał Phineas. Rzeźnicki topór Midlundera upadł ze szczękiem na kamienie, jego właściciel z przeraźliwym krzykiem uderzył w wielki stalagmit, zsunął się po nim pozostawiając na wapiennym nacieku smugę rozmazanej krwi. Miecz Deegana i noże Degraty migotały w ruchliwym blasku płomieni, parowane raz po raz maczugą Idrianina. Koczownik nie szczędził swym wrogom ciosów pięścią i kopniaków, Falchi krwawił mocno z rozbitego idriańskim puklerzem nosa, kopnięty brutalnie Deegan kulał na prawą nogę.
Teofrey Moggs i Rutger Woods przez pomyłkę omal nie podnieśli na siebie wzajemnie broni, skradając się w mroku pieczary i wpadając na siebie znienacka. Młody Morridańczyk wymienił z myśliwym spojrzenie, a w jego oczach płonęła dzika gorączka, jakiej Rutger nigdy wcześniej u Moggsa nie widział. Była to mieszanina rozpaczy, wściekłości, żądzy zemsty i goryczy, zdradzająca niezawodnie targające duszą Teofreya emocje. Kędzierzawy obieżyświat uniósł wyżej dwa trzymane w rękach długie noże o prostych klingach i zaczął biec coraz szybszymi krokami w stronę uwijających się w ciżbie ludzkich ciał. Woods poszedł bez słowa w jego ślady, odrzucając na ziemię znalezioną chwilę wcześniej kuszę. Idrianin poruszał się zbyt szybko, by myśliwy mógł zaryzykować strzał w jego stronę bez ryzyka zabicia któregoś ze swoich towarzyszy, toteż Woods zakręcił w powietrzu młynka włócznią, gotując się do nieuniknionego starcia twarzą w twarz. |
|