RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> W górach Wyrmwallu Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Sob 12:45, 01 Gru 2007
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Dragan Bradigan usłyszał ostrzegawczy okrzyk Woodsa. Obracając się w biodrach napiął mocniej łuk i wypuścił strzałę prosto w wybity oczodół stąpającego wolno człowieka, ciągnącego za sobą zwoje wylewających się z rozprutego brzucha wnętrzności. Pocisk świsnął w powietrzu, wbił się z chrzęstem w czaszkę ożywieńca. Górnik wierzgnął niemo kończynami, runął na skaliste podłoże jaskini. Łowca odrzucił łuk widząc, że z boku zachodzi go kolejny bogriński nieumarły, sięgnął po zawieszoną przy pasie pałkę wykrzykując coś jednocześnie w dziwnym języku.

- Arghalat leto aen Dhunii! – nim jeszcze przebrzmiały te słowa, głowicę drewnianej pałki pokryła delikatna, skrząca się w blasku płomieni warstewka szronu.

- Zabić ożywieńców! – z gardła Dragana wyrwał się pełen nienawistnej pasji ochrypły krzyk. Mężczyzna wywinął pałką młynka, po czym runął wprost na martwego bogrina.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 13:45, 01 Gru 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Deegan i Phineas poszli natychmiast w ślady Dragana, wyraźnie wstrząśnięci, ale i pełni zawziętej desperacji. Dla obu furmanów, zadeklarowanych Morrowian, widok ożywionych ludzkich ciał musiał być potwornym widokiem, stanowił bowiem całkowite zaprzeczenie dogmatów wiary, zarówno dla Morrowian jak i Menitów. Dusze zmarłych udawały się do Urcaenu, jeśli zaś ktoś temu naturalnemu procesowi się przeciwstawiał, popełniał jedno z najcięższych świętokradztw, karanych w Cygnarze nieodwołanie śmiercią. Lecz w oczach Deegana i Phineasa świętokradztwo było tym potworniejsze, że ofiarą bluźnierczego czynu padli ich dawni znajomi i przyjaciele, przywołani do parodii życia nekromantyczną mantrą.

Arland stał skąpany w blasku płonącej nafty, z uniesionym wysoko w górę symbolem swej zagadkowej religii. Ożywieńcy zdawali się omijać jego postać, nie ważąc się do łowcy zbliżyć, animująca ich moc była jednak tak silna, że wciąż kierowali się ku innym awanturnikom.

Falchi Degrata cofnął się o kilka kroków, osłaniając plecami Marcusa Dernavana i rozglądając się pośpiesznie na boki. W jego pobliżu pojawili się dwaj nieumarli – dwa noszące ślady ciężkich poparzeń bogriny – powłóczące ciężko nogami, ale prące wprost na Ordyjczyka. Jeden z nich unosił ku człowiekowi pazurzaste łapy, ale groźniejszy był drugi, wciąż ściskający osmalony dziryt.

Teofrey Moggs, przezornie stojący u boku Dernavana, ujął silniej kolczastą pałkę, popatrując otwartymi szeroko oczami to na bogriny atakujące Degratę, to na szamoczącego się z nabitym na włócznię ożywieńcem Woodsa.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 14:52, 01 Gru 2007
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Arland Bradigan przesunął wzrokiem po nadciągających zewsząd ożywieńcach, szacując w myślach ich liczebność i próbując odgadnąć, skąd właściwie wychynęli. Ponieważ nieumarli zdawali się otaczać intruzów zewsząd, jasnowłosy łowca przyjął naprędce, iż ciała nieszczęśników musiały leżeć do chwili nadejścia armigerów w różnych częściach pieczary i powstały z ziemi tam właśnie, gdzie je wcześniej porzucono, animowane nekromantycznym zaklęciem.

Phineas, Deegan i Dragan walczyli z trzema nieumarłymi, siekąc ich ostrzami i tłukąc pałką. Ożywieńcy trzymali się na nogach pomimo gradu ciosów, chwytali mężczyzn za okrycia drąc ubrania i żłobiąc paznokciami głębokie bruzdy w ciałach najmitów. Wszyscy byli ludźmi, mieli na sobie górnicze stroje; wszyscy też nosili ślady wcześniejszego okaleczenia, dokonanego być może jeszcze przed ich śmiercią. Osłaniający Dernavana i Moggsa Degrata stał twarzą w twarz z dwójką ożywieńczych bogrinów, podczas gdy Woods zmagał się ze swym przebitym włócznią przeciwnikiem.

Sam Arland miał przed sobą dwa rosłe bogriny w skórzanych kubrakach, wyraźnie należące do poległej poziom wyżej świty herszta drapieżców. Obydwa były nieuzbrojone, ale ich długie pazury i ostre kły stanowiły same w sobie niebezpieczną broń, zwłaszcza wtedy, gdy przeciwnikiem był nie znający bólu nieumarły. Martwi drapieżcy wpatrywali się w łowcę szklistymi pustymi ślepiami, najwidoczniej powstrzymywani w jakiś sposób przed atakiem na człowieka, ale i popychani jednocześnie niewidzialną mocą w jego kierunku.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 11:15, 02 Gru 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dragan zaatakował poparzonego straszliwie bogrina próbując roztrzaskać mu pałką głowę. Cios i owszem, dosięgnął celu, ale chociaż kość czaszkowa stwora chrupnęła paskudnie, ożywieniec nie padł na ziemię, nie do końca widać tym uderzeniem porażony. Łowca krwawił z szerokiej szramy na udzie, rozoranym pazurami nieumarłego, ale mimo bólu wciąż nie ustępował. Skoczywszy zwinnie w bok zamachnął się pałką z półobrotu, tym razem trafiając bogrina w bok płaskiej głowy. Kawałki kości oraz potok cuchnącej krwi zmieszanej z brejowatą masą trysnęły na wszystkie strony, opryskując przy tym twarz młodzieńca i oślepiając go na ułamek chwili.

Rutger zmienił szybko ustawienie stóp, naparł z całej siły na trzymaną kurczowo włócznię. Jego przeciwnik, choć stanowił zaledwie parodię życia, miał w sobie sporą krzepę i Morridańczyk bał się, że nieumarły zepchnie go w pewnej chwili na stertę kamieni, aby człowieka przewrócić i sięgnąć mu palcami do gardła. Chcąc temu zapobiec myśliwy szarpnął bronią do przodu i zaraz pociągnął ją ku sobie, odpychając od siebie ofiarę i wyrywając jednocześnie z jej ciała ostrze włóczni. Górnik przewrócił się na podłoże, zaczął gmerać wokół siebie rękami szukając oparcia. Woods skoczył do przodu, zmienił układ rąk na uniesionej ponad głowę włóczni, pchnął ostrzem prosto w dół. Nieumarły szarpnął się konwulsyjnie, kiedy włócznia trafiła go w oczodół i przygwoździła z chrzęstem kruszonej skały do dna pieczary.

Falchi Degrata ugiął nogi w kolanach i runął do przodu, nie chcąc czekać na ruch przeciwników. Niesiona przez mężczyznę lampa zatoczyła łuk w powietrzu i wyrżnęła z ogromnym impetem w łeb bliższego bogrina. Marynarz nie pracował nigdy w kopalniach, osprzęt górniczy był mu całkowicie obcy, podobnie jak wynikające z jego użytkowania niebezpieczeństwa. Obserwujący walkę z zapartym tchem Moggs krzyknął i zasłonił rękami twarz, kiedy grube szybki w przesłonach lampy pękły z trzaskiem. Wypełniający lampę olej zajął się natychmiast płomieniem. Ponieważ zawartość zbiorniczka chlusnęła w przeważającej mierze w kierunku bogrina, to stwór stanął natychmiast w płomieniach, ale języki ognia zaczęły też lizać żarłocznie płaszcz Ordyjczyka i nogawki jego spodni.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 11:44, 02 Gru 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Teofrey Moggs poczuł jak na widok płonącego ubrania towarzysza robi mu się gorąco – w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo żar buchał zarówno od palącej się kałuży oleju jak i trawionego ogniem nieumarłego bogrina, wciąż nieustępliwie napierającego w kierunku rzucającego bluźnierczymi słowami Ordyjczyka. Ujmując mocniej swą nabijaną ćwiekami pałkę kędzierzawy Morridańczyk rzucił się marynarzowi z pomocą, skacząc wokół płonącego bogrina i próbując powalić go ciosami swej broni. Ożywieniec machał pazurzastymi łapami, ale Moggs był młodzieńcem o sporej zwinności i bez większego trudu umykał przed powolnym nieumarłym.

- Przetrąćcie im nogi! – krzyknął donośnie Marcus Dernavan, stojący w czujnym bezruchu u wylotu korytarza i pilnujący wzrokiem biegu wydarzeń. Thuriański czarownik nie rzucił się tym razem do walki, być może wciąż jeszcze osłabiony po tajemniczej kuracji zielarki, być może zaś nauczony poprzednimi doświadczeniami, iż nie powinien pchać się dobrowolnie pod wrogie ciosy. Najwidoczniej repertuar jego zaklęć nie zawierał czarów mogących zaszkodzić wytworom magii nekromantycznej, bo od chwili rozpoczęcia konfrontacji z upiornymi stworami Thurianin nie rzucił ani jednego czaru – Bez nóg daleko nie zajdą! Łatwiej ich będzie dobić! I nie dać się odciąć od korytarza!
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 11:49, 02 Gru 2007
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





Szybki przegląd sytuacji. Wyeliminowaliśmy przynajmniej 3 przeciwników. Ilu jeszcze zostało ?
Szybki rzut okiem dokoła by ocenić sytuację taktyczną - proszę o info gdzie kto stoi i skąd nadchodzą wrogowie


Ocierając rękawem zakrwawioną twarz Dragan błyskawicznie obrzucił wzrokiem swoje otoczeni próbując ocenić sytuację...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 11:58, 02 Gru 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Info taktyczne. Woods stoi u wylotu korytarza, za Dernavanem (już sobie poradził z przeciwnikiem). Dernavan na tle wylotu chodnika, przed Woodsem. Degrata przed nim, pali mu się ubranie. Moggs tuż obok, wywija pałką. Muszą obaj stawić czoła dwóm ożywieńczym bogrinom (jeden z nich się pali, drugi ma dziryt). Phineas i Deegan z boku, rąbią na kawałki dwóch martwych górników. Arland najbardziej wysunięty do przodu, szachuje symbolem swej wiary dwa ożywieńcze bogriny.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 12:37, 02 Gru 2007
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





- Woods pomóż Degracie z tymi płomieniami ! - krzyk Dragana odbił się od sklepienia korytarza.

Bliźniak oceniając sytuację rzucił się na pomoc bratu, który miał przeciwko sobie dwóch bogrinów.
W biegu wyminął Arlanda z jego prawej strony.

- Bierz jednego Brat - rzucił Dragan odbijając się potężnie z lewej nogi i biorąc jednocześnie szeroki zamach pałką skoczył na bogrina...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 13:20, 02 Gru 2007
Xathloc
Gracz stażysta
 
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów






Skaczę w kierunku Degraty, staram się podciąć mu nogi, żeby przewrócić go na ziemie. Zdejmuję z siebie płaszcz i zarzucam na leżącego Degratę jak koc gaśniczy żeby zdusić płomienie.
Jeżeli akcja się uda rozglądam się, czy nigdzie nie walają narzędzia górnicze (szukam młotka na długim trzonku).
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 13:31, 02 Gru 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Xathloc napisał:
Skaczę w kierunku Degraty, staram się podciąć mu nogi, żeby przewrócić go na ziemie. Zdejmuję z siebie płaszcz i zarzucam na leżącego Degratę jak koc gaśniczy żeby zdusić płomienie.
Jeżeli akcja się uda rozglądam się, czy nigdzie nie walają narzędzia górnicze (szukam młotka na długim trzonku).


I myślisz, że ten bogrin z dzirytem, który się dobiera właśnie do Degraty, będzie stał i patrzył jak Ty - odwrócony do niego zapewne plecami lub bokiem - gasisz płonące ubranie towarzysza? Laughing

Przecież jest tam jeszcze obok Moogs Wink Chyba nie bedzie sie przyglądał ? Twisted Evil
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 13:39, 02 Gru 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Słysząc okrzyk Dragana Woods wyminął pędem Dernavana i rzucił się w stronę Ordyjczyka, chcąc go podciąć drzewcem włóczni i powalić na ziemię z zamiarem stłumienia spowijających mężczyznę płomieni. Degrata ryczał niczym zraniony niedźwiedź, a z brzmienia tego nieludzkiego ryku nie sposób było wywnioskować, czy powodował go jedynie fizyczny ból poparzeń czy też pełna wściekłości frustracja. Morridański myśliwy zmienił w ostatniej chwili kierunek biegu, bo wyskakując zza pleców Dernavana natknął się znienacka na uzbrojonego w dziryt bogrińskiego ożywieńca, szykującego się do wepchnięcia Ordyjczykowi ostrza w bok torsu. Drugi bogrin, ogarnięty od stóp po głowę płomieniami, dostał w czaszkę dzierżoną przez Moggsa pałką, poleciał kilka kroków do tyłu, ale utrzymał się na nogach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 13:46, 02 Gru 2007
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Arland z podniesionym świętym symbolem rusza w głąb szybko na ile to możliwe. Szuka źródła. Jego język cały czas wymawia dziwne słowa...modlitwy płyną jedna po drugiej.


- in girum imus nocte et cosumirum igni - z świętego symbolu wydobywa się błękitny blask, który zalewa pomieszczenie, jednocześnie szron osadza się na całej postaci Arlanda.

Arland jakby w transie tylko na moment odwraca głowę w stronę towarzyszy, nie słyszy nic to pewne. Jego oczy płoną niczym błękitne ognie. Białe włosy posklejane w strąki od zimna i wilgoci.

- Jestem przybyłym z ziemi i drzew i roślin i zwierząt, płynie ogień w żyłach, strumieniach, serce, czas, otchłań, nie ma nazwy jest esencją lub esencji białą marą, nie ma nazwy, mgła uniesie i zapłacze, ptasi świst....

Arland krzyczał i jednocześnie jakby cały trząsł się od zimna.

- in girum imus nocte et cosumirum igni . . .
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 14:03, 02 Gru 2007
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





Ogłuszenie w przypadku nieumarłych zapewne nie wchodzi w grę, tak więc dobijam zranionego przeze mnie bogrina (walę po nogach/kilka razy w łeb) i szybko dobiegam do wciąż "palącego się" Degraty. Jeśli to możliwe, próbuję jakoś zgasić płomienie -tj. przewracam go i zarzucam na niego mój płaszcz/pomagam przy pozbyciu się tlącego się ubrania.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 14:41, 02 Gru 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Słowa płynące z ust Arlanda nabierały z każdą sekundą wyczuwalnej mocy, zdawały się wibrować niewidzialną mocą. Dwaj bogrińscy ożywieńcy przerwali w końcu swój bezruch, zaczęli cofać się jakby porażeni. Dragan dopadł z wyskoku jednego z nich, obalił uderzeniem swego ciała na ziemię, zaczął tłuc pałką po głowie z całej siły.

Arland stąpał krok po kroku poprzez pieczarę, obracając się w miejscu i przesuwając spojrzeniem po nieumarłych. Pod wpływem jego płonących gorączkowym blaskiem oczu w bezruchu zamarł trawiony płomieniami bogrin walczący z Moggsem, a młody Morridańczyk wykorzystał natychmiast okazję roztrzaskując stworowi łeb ciosami kolczastego pałki.

Phineas i Deegan porąbali na kawałki swych przeciwników, uzbrojony w topór furman spadł niczym gniew boży na nieumarłego bogrina z dzirytem, zdjął mu łeb z karku jednym zamaszystym cięciem topora.

Wnętrze mrocznej pieczary zdawała się przesycać boska moc, ciepła i obca zarazem, dziwnie pierwotna, emanująca z postaci wznoszącego ręce ku górze Arlanda. Armigerzy wlepili wzrok w sylwetkę jasnowłosego łowcy, wyczuwając podświadomie, iż to on uczynił coś, co osłabiło tak silnie moc nekromantycznego zaklęcia.

Arland poruszył się znienacka, opuścił ręce i spojrzał bezbrzeżnie zdumionym wzrokiem na swych towarzyszy. Wszyscy tak dalece zapatrzyli się w promieniującą z jego oczu aurę, że dopiero po sekundzie uświadomili sobie, co takiego właściwie oznaczał charakterystyczny cichy dźwięk, który mimowolnie zarejestrowali słuchem.

Poświata rozpalająca oczy Arlanda zgasła.

Jasnowłosy łowca osunął się z wolna na kolana, sięgając rękami w kierunku wbitego głęboko w pierś bełtu. Dotknąwszy tkwiącego w ciele pocisku młodzieniec westchnął cicho, po czym zamknął oczy i upadł z wolna na twarz, nieruchomiejąc pośród kawałków skał.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Nie 15:19, 02 Gru 2007
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Info taktyczne. Arland wypadł z gry - jest albo zabity albo trwale wyłączony z akcji. Degrata wciąż się pali, płomienie coraz silniej trawią jego ubranie. Padli wszyscy nieumarli oprócz tego, który znajduje się obok Dragana (chwilę temu się cofał, jednak po upadku Arlanda znów napiera na drugiego bliźniaka). W pieczarze jest jeszcze co najmniej jeden inny przeciwnik, na razie pozostaje niewidocznym, ale stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo za sprawą swojej kuszy.
Zobacz profil autora
W górach Wyrmwallu
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 32 z 41  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 31, 32, 33 ... 39, 40, 41  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin