|
|
|
Wysłany: Nie 16:33, 25 Lis 2007 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Wyrobisko okazało się równie opustoszałe jak górny poziom kopalni, popioły bogrińskich palenisk zdążyły dawno ostygnąć, w pieczarze panowała ciemność rozjaśniana słabą poświatą fluorescencyjnych grzybów i pleśni. Otchłań przepaści ziała nieprzeniknioną czernią, przyciągając spojrzenia zdenerwowanych najmitów atramentową czernią swej pustki. Cisza wypełniająca wnętrze wielkiej groty wydawała się posiadać namacalny wymiar, każdy szelest, każdy zgrzyt potrąconego butem kamyka niósł się w jej przestrzeni dźwiękiem tnącym umysły mężczyzn niczym diament szkło.
- Nie ma ich - powiedział idący tuż za Degratą Phineas. Falchi parsknął z irytacją słysząc zbędny komentarz, nikt inny nie odpowiedział.
- Nie chodziło mi o żywych psubratów - syknął Phineas - Toż od wejścia widać było, że się kurwie syny wyniosły z kopalni. Co innego żem miał na myśli. Patrzcie sami, trupów nie ma.
Część najemników dopiero teraz uświadomiła sobie znaczenie słów furmana. Faktycznie, skaliste dno wyrobisko poznaczone było resztkami porzuconego ekwipunku, śladami sadzy w miejscach, gdzie spłonął olej wyciekający z rozbitych lamp, plamami krwi stanowiącymi dowód stoczonej w pieczarze dwa dni temu walki na śmierć i życie. Nigdzie nie było jednak śladu po zwłokach zabitych wówczas bogrinów - ani jednego trupa.
- Na pewno nie zabrali ich ze sobą - powiedział Deegan - Przecież ci zarąbani na górze ciągle jeszcze tam leżą. Albo cisnęli trupy do przepaści... ale po co? Mam złe przeczucia...
Rutger Woods odwrócił się w stronę ziejącego czernią wylotu bocznego chodnika, który wedle słów bogrińskiego przywódcy miał skrywać tajemniczą istotę posądzaną o mord na górnikach. Morridańczyk zdjął z ramion swój płaszcz, mogący krępować mu podczas raptownych uników ruchy, przesunął czubkami palców po kolbie zawieszonej u pasa kuszy, ujął oburącz myśliwską włócznię o charakterystycznej dla łowców z Ciernistej Puszczy poprzeczce tuż poniżej ostrza.
Najwyższy czas, aby przygotować jakiś plan działania... |
|
|
|
|
|
Wysłany: Śro 11:21, 28 Lis 2007 |
|
|
Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Pogrążona w mroku grota zdawała się niższa od poprzedniego wyrobiska i gęściej usiana skalnymi bryłami, ale nie sposób było tego orzec jednoznacznie, bo blada poświata grzybów nie potrafiła przeniknąć smolistej czerni podziemi. Deegan wstrzymał swych towarzyszy niemal natychmiast po wejściu do pieczary, pociągnął nosem z wyraźną odrazą.
- Co tak śmierdzi? – jęknął Teofrey Moggs. Młody Morridańczyk przycisnął sobie do nosa i ust kołnierz płaszcza, ale w niczym nie łagodziło to potwornego fetoru, od którego mężczyznom zaczynało kręcić się w głowach.
- Tam coś leży... – zachłysnął się Phineas pokazując na ciemny kształt ledwie dostrzegalny w świetle górniczych lamp. Deegan postąpił krok do przodu, podnosząc lampę wyżej. Ktoś westchnął zaskoczony, bo poświata lampy wyłoniła z ciemności skulony w kłębek zarys ludzkiego ciała, leżący w bezruchu na boku.
Moggs otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale przerwał mu znienacka dźwięk, który do szpiku kości zmroził wszystkich armigerów. Był to niski, przejmujący jęk, niezrozumiały, ale przejmująco w swym brzmieniu ludzki. Zwinięty w kłębek kształt poruszył się, zaczął podnosić ze skalistego podłoża pieczary.
- Ktoś przeżył! – w głosie Phineasa pojawiła się nuta bezbrzeżnej radości. |
|
|
|
|