Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Deegan – słuchający dotąd w zamyśleniu sugestii innych mężczyzn - przesunął wzrokiem po twarzach towarzyszy. Płowowłosy furman kucał z mieczem wysuniętym do połowy z pochwy, gotowy w każdej chwili skoczyć na równe nogi. Chociaż żaden z armigerów tego nie skomentował, wprawa w robieniu mieczem jaką Deegan zaprezentował podczas pierwszej potyczki wywarła na wszystkich wrażenie. Człowiek ten mógł faktycznie zarabiać na chleb pracą dla Kompanii Przewoźniczej, ale na pewno nie powoził furmankami całe życie.
- Jest ich czterdzieści, może niecałe pięćdziesiąt. W górnej pieczarze wyrżnęliśmy ponad dwie dziesiątki, ale tamte były wyraźnie chore, a my sprawni. Teraz sprawa wygląda gorzej, bo prawie wszyscy dostaliśmy w skórę, a te na dole znacznie bardziej są ruchliwe, znaczy się, że nie chorują. Jakbyśmy z marszu na nich uderzyli, nie podołamy, zadepczą nas i zarżną. Trzeba nam sprytu użyć, a ten pomysł z płonącymi pociskami mam za bardzo dobry. Ile tam tych lamp mamy? Pięć, sześć? Szkło nie jest grube, po silnym uderzeniu w ziemię pewnikiem pęknie, a olej zajmie się ogniem. Jeśli dorzucimy te dodatkowe flaszki, to pożar jeszcze przybierze na sile, tylko nie wolno zapomnieć zdjąć z nich korków. Nie wiem, czy tam na dole nie zbierają się jakieś gazy łatwopalne, Luan mi kiedyś o tym opowiadał... ale te kurwie syny palą tam ogniska i jak do tej pory nic jeszcze nie wybuchło, to i teraz pewnie nie rąbnie.
Deegan postukał palcami w klingę swego miecza, przekrzywił głowę ważąc coś w myślach.
- Ten wielki to przywódca bandy, widać to od razu – podjął po chwili wywód – Poznać po zbroi, zresztą reszta boi się go strasznie. Ciężki będzie do zgryzienia, bo przywódca stada to wprawny rzezimieszek, włada bronią równie sprawnie jak dobrze wyszkolony w wojaczce człowiek. Zdałoby się zdjąć go z większej odległości... – Deegan spojrzał znacząco w stronę Marcusa Dernavana, najwyraźniej sugerując likwidację bogrińskiego wodza za pomocą magii. Thurianin pokiwał przecząco głową, znacząco poklepał dłonią rękojeść swego miecza.
- Więc może łuk albo kusza? Musimy tylko po cichu, naprawdę po cichu, wślizgnąć się do jaskini, żeby zmniejszyć trochę odległość od celu. Dragan, Arland, Rutger, spróbujecie go zdjąć na dystans? Jak tylko strzelicie, reszta zacznie miotać lampy. Takie ogniste wybuchy wywołają wśród nich panikę, jeśli tylko zdołamy tę bandę zaskoczyć. |
|