Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Sala jadalna kopalni, 10 solesh 602 AR
- Co to takiego ? - zapytał z niezdrową fascynacją jeden z najemników, spoglądając na przywleczone pod środkowy stół cielsko drapieżnika. Nawet po śmierci stwór nadal budził grozę swym wyglądem, zwłaszcza unurzanym w ludzkiej krwi uzębieniem. Ciemnoczerwone tęczówki oczu zrobiły się mętne, ale nadal odstraszały gasnącą gorączką żądzy mordu.
- Niektórzy zwą je gryzaczami, inni kopnikami ziemnymi, jeszcze inni paszczurami - odpowiedział siedzący okrakiem na drewnianej ławie Phineas - Żadna nazwa nie jest dość dobra, by oddać czarcią naturę tego sukinkota. Nic, tylko by żarł, a ma czym, popatrzcie tylko na te zęby. Umie też kopać, to dlatego ma takie pazury. Powiada się, że nie lubi słonecznego światła, dlatego poluje w nocy. Słyszałem kiedyś o karawanie z Corvis, która zrobiła sobie nocny postój w miejscu, gdzie polowało całe ich stado. Rankiem następnego dnia królewski goniec znalazł tylko ogryzione do czysta kości i nieruszone wozy z towarem. Wszyscy ludzie i konie zostały zeżarte, a kopniki zwiały bez szwanku.
- Ten gryzacz musiał być chowany od małego przez bogriny - dodał Deegan - Żaden zdrowy na rozumie człowiek nigdy by czegoś takiego nie zrobił, bo gryzacz jest zdradliwy nawet jak się go oswoi, chętnie kąsa rękę, która go karmi. To dlatego traperzy wybijają całe mioty, kiedy tylko mają okazję na nie trafić, ale to bardzo niebezpieczne. Stado jest mściwe, a przy tym posiada węch, którego psy mogą tylko pozazdrościć.
Dragan kończył opatrywać szerokie rozcięcia na torsie swego brata. Arland leżał na blacie drewnianego stołu z zaciśniętymi z bólu ustami, wpatrywał się w sklepienie sali. Dragan nie znał się widać za bardzo na zszywaniu ran, toteż poprzestał na wtarciu w nie szczypiącej zielonej maści, która tamowała nad wyraz szybko krwawienie. Zapytany o pochodzenie tego specyfiku napomknął zdawkowo, iż otrzymał go od babki, potem umilkł bandażując starannie tors siadającego na stole bliźniaka.
Rutger Woods i Teofrey Moggs plądrowali w międzyczasie strzeżony przez gryzacza magazyn. Wśród wypełniającego składzik bezużytecznego żelastwa Moggs wyszperał siedem szczelnych i jakimś cudem wciąż nie rozbitych lamp górniczych. Jedna z masywnych beczek pod ścianą pełna była oleju opałowego. Mężczyźni odłożyli na bezpieczną odległość swe łuczywa, zaczęli napełniać zbiorniki lamp i sprawdzać po kolei czy wszystkie działają. Działały wszystkie, włącznie z tą, którą odnalazł w jadalni pod stołem rozglądający się uważnie Deegan. Moggs wytrzepał z resztek mąki znaleziony na podłodze worek, wrzucił do niego sześć zgaszonych lamp, dołożył do środka cztery sporych rozmiarów metalowe flaszki pełne oleju, solidnie zakorkowane. Potem zawiązał worek sznurkiem i zawlókł go w zdrowej ręce do sali jadalnej. Woods został jeszcze przez chwilę w magazynie, oglądając krytycznym okiem kolekcję kilofów, oskardów i pił o długich brzeszczotach.
- Jest tutaj coś, czego nie potrafię do końca rozumem ogarnąć - wyznał Deegan bawiąc się machinalnie rękojeścią położonego na kolanach miecza. Wszyscy mężczyźni mieli broń w zasięgu ręki, co chwila spoglądali nieufnie w kierunku pieczary będącej cmentarzystkiem bogrinów, pogrążonej ponownie w ciemności - Te bogriny, które zarąbaliśmy były jakieś chore, każdy to chyba zauważył. I broń też miały kiepską, kije, kordy. W grocie leżą trzy ciała, biednego Luana i jeszcze dwóch nieszczęśników. Widzieliście gdzieś tutaj jakiś łuk? Ja nie, a przecież na ciele Luana są ślady po wydartych z ran strzałach. I gdzie siedem innych trupów?
- Albo bogriny ich ze szczętem zeżarły albo schowały gdzieś indziej - mruknął posępnie Phineas - A to by znaczyło, że gdzieś tutaj mają drugi składzik i pewnikiem dobrze pilnowany. Ciekawy żem tylko czy już wiedzą, że tutaj jesteśmy? Dorwaliśmy chyba wszystkich w grocie, nie zauważyłem, żeby jaki nogi dał i gdzie czmychnął. A te, na któreśmy się nadziali, wszystkie zimne.
Deegan skinął głową, podrapał się po policzku, spojrzał na Moggsa taszczącego z dumną miną wypchany po brzegi worek. |
|