Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- Ta, tylko patrzajcie jak się zacznie nowa burda - oznajmił ktoś poirytowanym tonem. Armigerzy obejrzeli się w tył, ujrzeli Phineasa i Anselma. Obaj furmani stali opodal, obserwując rodzący się szybko zatarg. Phineas skrzyżował ręce na piersiach, splunął znacząco na ziemię.
- Który teraz zaskwierczy, mości panie? - rzucił w stronę Dernavana Anselm.
- Żadnego skwierczenia! - Phineas podniósł głos nieco wyżej - Wasza troska o własność kopalni przynosi wam chlubę, synkowie, ale gwoli jasności, to jeszcze nie wasza własność. Faktury nie podpisane, to i towar ciągle jeszcze Kompanii. Sam bym chętnie skórę zlał temu, co mi skrzynie otworzył, bo takie szperanie po cudzym się nie godzi, ale teraz nie czas na sprzeczki. Mało wam jeszcze przelanej krwi?
Nikt w pierwszej chwili nie odpowiedział. Phineas skinął głową w stronę jasnowłosych młodzieńców.
- Nic mi do was i dobrze o tym wiecie, ale jak bitka wam w głowie, nie próbujcie, bo poskarżę naczelniczce i babce. A wy dwaj - te słowa padły pod adresem Moggsa i Degraty - lepiej popakujcie to, coście na wierzch wywlekli z powrotem do pudeł.
Ciemniejące szybko przestworza pyszniły się blaskiem księżyców i migotliwą feerią odległych gwiazd. Kształty górskiego masywu majaczyły złowieszczo w mroku, niczym drzemiące od wieków olbrzymy. Gdzieś w oddali niósł się przez chwilę ledwie słyszalny wilczy skowyt, odpowiedziały mu inne, dobiegające gdzieś od strony puszczy głosy drapieżników.
Deegan i Woods wciąż nie wracali. |
|