Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/post_corner.gif) |
|
Chociaż noc objęła Fharin we władanie, zapadnięcie ciemności wcale nie oznaczało spokoju: ulicami miasta niosły się pijackie śpiewy, śmiechy, krzyki i przekleństwa. Był środek ciepłego lata i temperatura na zewnątrz wciąż pozostawała wysoka, zachęcając do korzystania z uroków nocnego życia. Na każdej bez mała ulicy swe podwoje rozwierały bary, karczmy i zamtuzy, kusząc klientów gwarem, śmiechem i dźwiękami muzyki. Dragan i Moggs szli z rękami na broni, bo w półmroku wąskich uliczek nietrudno było o kłopoty.
I jak się nieszczęśliwie okazało, ich obawy były w pełni uzasadnione.
Chcąc skrócić drogę i jak najszybciej znaleźć się pod „Gronem” Teofrey skręcił w pomniejszy zaułek, pozwalający przedostać się na równoległą ulicę. Przejście zastawione było wielkimi beczkami po piwie i jakimiś skrzyniami z resztkami nadpsutej żywności, w których harcowały szczury. Kiedy wspólnicy znaleźli się w połowie drogi przez zaułek, z wnęk w ścianach kamienic wychynęły zniancka zakapturzone kształty, dwa z przodu, dwa za plecami mężczyzn. Być może łotrzyków zmyliły zapięte płaszcze Dragana i Teofreya, przydające obu wygląd śpieszących do domu mieszczan; być może zaś miejskie hieny potrzebowały za wszelką cenę gotówki i było im wszystko jedno, kogo z niej ograbią.
Sączący się spomiędzy dachów kamienic księżycowy blask odsłonił uwięzionym w potrzasku mężczyznom pałki i noże dzierżone przez podchodzących z wolna napastników.
- Pieniądze, kosztowności, płaszcze, pasy i buty – wyrecytował ochrypłym głosem jeden z oprychów, z akcentu wnioskując rdzenny Morridańczyk – Nie róbcie nic głupiego, to cało ujdziecie i jeszcze tej nocy będziecie mogli wychędożyć szanowne małżonki.
Trzej pozostali napastnicy zarechotali cicho, śmiechem złośliwym i nieprzyjemnym w brzmieniu.
- Zaczniecie o pomoc gardłować, obijemy wam gęby, a zębów przecie szkoda, nieprawdaż? A jakbyście we łbach mieli chętkę, żeby się nam stawiać, z całego serca odradzam, bo wtedy wasze żonki do chędożenia będą sobie musiały nowych amantów przygruchać. Dawać, co tam macie, a żwawo! |
|