RPG online

Gry fabularne online

Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms -> Czerwone Złoto Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 41, 42, 43  Następny
Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat 
PostWysłany: Czw 18:19, 03 Kwi 2008
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





-Weźcie ze sobą tez tego oplutego przez lemaksy. - wtrącił Mal. - W takim stanie pracować nie da rady, a ciężko płacić mu za leżenie i wyżeranie zapasów.

- Jeśli zaś chodzi o drugi wóz... Jeden ze zwiadowców potrzebny nam tutaj gdyby trzeba było nowego pola szukać. Niech Marcus jedzie z furmanem jeno. Jego czary zapewnią mu bezpieczny przejazd a i w mieście może interesu doglądać skoro go takim zaufaniem darzycie panie Woods.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:01, 03 Kwi 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





- Ja mogę pojechać z drugim wozem - mruknął Dragan - jeden zwiadowca w obozie wystarczy. Prawda brat ?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:18, 03 Kwi 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





- Zgadza się. Przejdę się tym czasem.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 19:55, 03 Kwi 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- Panie Woods. - Magnus zwrócił się do dowódcy wyprawy. - Nie wiem czy to panu potrzebna, ale jeżeli będziecie mieli problemy zwróćcie się do mojego wója, Mordehaja Helstroma, powiedzcie mu że ja was polecam. Jest kupcem, może pomóc załatwić niektóre sprawy.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 21:38, 03 Kwi 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Hola, hola, beze mnie nawet nie ważcie się stąd ruszać! - rzucił wychodzący właśnie zza pełnego polipów wozu Theoffrey. - Muszę nieco odpocząć...to miejsce mnie przytłacza...

Zwyczajny człowiek zapewne wyrwałby się poza mury miasta przy każdej nadarzającej sie okazji, aby choć przez jakiś czas pooddychać świeżym, górskim powietrzem i odpocząć od ciagłego hałasu maszyn i ulicznego gwaru. Dla Theoffreya jednak każda chwila spędzona w górkiej kniei napawała go ciągłą niepewnością, przed czającymi się w jej mrokach zagrożeniach; dodatkowo chciał nieco odetchnąć od dość gęstej atmosfery w obozowisku.

-Co robimy z naszym,hmm...nowym towarzyszem? Myślę, że już przywykł do swojego nowego zadania, niemniej jednak to trochę ryzykowne zostawiać go samego z zaledwie paroma osobami... - Theoffrey pomyślał przez chwilę o pomyśle trollaka na przyrządzenie gulaszu z poturbowanego przez lemaksa zbieracza, po czym skrzywił się lekko w grymasie obrzydzenia.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 22:18, 03 Kwi 2008
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





- Panie Moggs, nie unoście się. - rzekł Gilber. - Zostało już postanowione, że pan wyrusza na pierwszym wozie. A trollakiem się pan nie przejmuj. Jeśli będzie sprawiał kłopoty to damy mu radę. Wierzę jednak, że darzy nas szacunkiem i nie zdradzi.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Sob 20:54, 05 Kwi 2008
Urbik
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 268
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gliwice





-Dobrze więc. Widzę, że nie ma się czym martwić- uśmiechnął się pogodnie Theoffrey, po czym wyjął zza pazuchy pogniecione już nieco pudełko z cygarami, kupionymi kilka dni temu w Fharninie. Po ujrzeniu jego zawartości, którą okazało się być jedno cygaro, Theo westchnął i spytał:
-No to jak - kiedy w końcu ruszamy?

- Jutro o świcie - odparł Rutger.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:26, 08 Kwi 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Kiedy tylko zapadł zmierzch, zmęczeni najmici legli w trawie wokół ognisk albo rozsiedli się na przytarganych z pobliskiego lasu kłodach drewna. Co i rusz ktoś spozierał zadowolonym wzrokiem na pełny wóz, widok ów świadczył bowiem dobitnie o wykonanej jednej czwartej roboty. Fharińczycy nie skrywali dobrych humorów, co jawnie dowodziło ich narastającej tęsknoty za miastem. Kilka dni spędzonych w dziczy dało się każdemu z mieszczuchów we znaki, zwłaszcza przejścia z praktycznie nieznanymi w ludzkich metropoliach lemaksami oraz tajemnicza potyczka na szlaku, o której wciąż jeszcze poszeptywano po kątach, spozierając przy tym z ogromną podejrzliwością na trollaka.

Wieczór minął w nadzwyczaj miłej atmosferze, zwłaszcza po puszczeniu w obieg kilku butelek gorzałki zapobiegliwie przywiezionych przez paru najmitów. W pogodną gwieździstą noc popłynęły dźwięki męskich śpiewów, z upływem czasu zmieniających się na coraz bardziej rubaszne i dwuznaczne. Było już dobrze po północy, kiedy posnęli w końcu ostatni śpiewacy. W obozie zapadła cisza, w której krążyli czujnie pełniący warty strażnicy.

Pobudka okazała się mniej przyjemna niż poprzedni wieczór, albowiem tuż przed świtem pogoda zmieniła się nieoczekiwanie i spadł zimny deszcz. Zrywający się spod kocy mężczyźni klęli co całych sił, chowając się na skraju pobliskiego lasu lub pod wozami. Gęste litowie zapewniało tylko częściową osłonę, bo ściekające po liściach krople wody kapały co chwila na głowy rozczarowanych i coraz bardziej złych zbieraczy.

- Szlag by to trafił – zdenerwował się Rutger Woods, stojący na skraju łąki i wpatrzony w szarobure przestworza – Przeklęta pogoda!

- Za parę godzin może się zmienić – orzekł Kell Talbot – W górach bywa kapryśnie, raz słońce dopieka, za chwilę już leje jak z cebra.

- Cóż, my na zmianę pogody czekać nie możemy – sarknął Morridańczyk, splunąwszy siarczyście na ziemię – Deegan, Teo, na wóz, pora nam w drogę. Hej, dobrzy ludzie, dawajcie tu Floggana, na furmankę z nim.

Pozostali mężczyźni zebrali się przy drodze obserwując ruszający do Fharinu zaprzęg z dziwnym wyrazem twarzy, kojarzącym się czwórce podróżnych z dziką zazdrością. Opluty przez lemaksa i wciąż niedomagający na wzroku Floggan nie skrywał swego zadowolenia z powrotu do domu, chociaż wciąż jeszcze nie dogadał się z Woodsem co do wysokości wynagrodzenia za dotychczasowy udział w wyprawie.

Kiedy wóz Deegana zniknął już pomiędzy drzewami, Marcus Dernavan przeniósł spojrzenie na braci Bradiganów i dwóch najemnych ochroniarzy.

- I co dalej? – wycedził z wyraźnym rozczarowaniem w głosie magianik – Pogody zaklinać nie umiem, specjalizuję się w magicznym wspomaganiu mechaniki. Siedzimy w lesie, aż przestanie padać czy wsadzamy kaptury na głowy i idziemy szukać nowej łąki w deszczu?

Xathloc i Urbik chwilowo wypadli z gry (komunikacja z nimi pójdzie przez PW), Wy natomiast musicie zdecydować, co dalej. Pogoda jest kiepska, łąka wykarczowana.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 14:56, 08 Kwi 2008
Radziu
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 31 Sie 2007
Posty: 332
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna





Mal namyślał sie przez chwile po czym zwrócił się do towarzyszy:

- Proponowałbym ruszyć teraz na poszukiwanie nowej łąki z tym zielskiem. Ulewa rozmiękczy drogi i wozy mogą ugrząźć w błocie bądź co gorsza ośkę szlag trafi. Musimy szybko przemieścić sie na nowe miejsce zbioru. Z tego co sie zorientowałem to zależy panom na czasie. A i jeszcze jedno... jeśli się rozpada trzeba będzie płachtami zabezpieczyć wozy. Przegniłe zielsko na nic się zda jak sądzę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 15:06, 08 Kwi 2008
Kargan
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 11 Wrz 2007
Posty: 1169
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Twierdza Wroclaw





- Ruszamy szukać nowej łąki - rzucił Dragan - nie jesteśmy z cukru więc się nie roztopimy. Wozów nie ma sensu ciągnąć ze sobą więc poczekajcie na wieści od nas.

Dragan poprawił płaszcz i zarzucił kaptur na głowę.

- Brat weź wschodnią stronę a ja zachodnią - rzucił z uśmiechem i zanurzył się w leśnym gąszczu.

Keth czy my już wcześniej nie mieliśmy rozpoznanej jakiejś nowej łąki ? Jeśli nie to właśnie ruszamy na rozpoznanie...
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 17:14, 08 Kwi 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Obaj bracia przepadli po chwili niczym duchy, szczelnie owinięci w swe płaszcze. Dernavan cofnął się w głąb lasu, przysiadając na sporych rozmiarów kamieniu i sprawdzając, czy starannie owinięta w wyprawioną skórę księga aby mu przypadkiem nie zamokła. Zadowolony z wyniku oględzin Thurianin pogrążył się w posępnej zadumie, którą przerwał mu znienacka czyjś głos.

- Paskudna pogoda, nie da się ukryć – wesoły na co dzień Fergus; Morridańczyk o kędzierzawych włosach i zawadiackim usposobieniu; przysiadł na kamieniu obok Dernavana, zacierając z zimna ręce i wyraźnie szukając okazji do luźnej konwersacji – Szanowny pan Woods i jego ziomek szybko z powrotem wrócą?

Zadając pytanie Fergus obejrzał się dyskretnie przez ramię, a Marcus spostrzegł natychmiast, że wzrok Morridańczyka spoczął na chwilę na barczystej sylwecie Cullina, naciągającego na uszy mokrą skórzaną myckę.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Wto 19:23, 08 Kwi 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- Tak szybko jak to będzie możliwe. - Helstrom starał się odpalic cygaretkę. W tej właśnie chwili uświadomił sobie że nie poprosił żadnego z jadących o zakup kolejnych. - Jak bracia wrócą to pojedziemy dalej.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 18:33, 10 Kwi 2008
Keth
Mistrz Gry
 
Dołączył: 30 Sie 2007
Posty: 4663
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Nibylandia
Płeć: Mężczyzna





Dernavan pogrążył się w głębszej rozmowie z Fergusem, odchodząc w pewnej chwili na bok tak, by nikt inny nie mógł słyszeć wymienianych pomiędzy mężczyznami zdań. Deszcz przybierał na sile, potęgując złe humory członków ekspedycji. Kilku ulegających znudzeniu najmitów oddaliło się od skraju lasu buszując w mokrym od deszczu poszyciu puszczy, toteż Helstrom i Gilber musieli przywołać ich do porządku, sugestywnie strasząc śmiałków wizją pożarcia przez jakiegoś lokalnego drapieżnika. Ostrzeżenie jak zwykle podziałało, ale zbici w grupę Fharińczycy zaczęli coraz głośniej sarkać, martwiąc się widać o perspektywy dalszej pracy. Dobry humor okazywał właściwie tylko trollak, siedzący na skraju łąki z twarzą wzniesioną ku burym przestworzom.

Bracia Bradiganowie wrócili po blisko godzinie, przemoczeni do bielizny, ale wyraźnie zadowoleni. Ich nagłe pojawienie się wystraszyło kilku zbieraczy, ale łowcy nie zwrócili żadnej uwagi na poczynione swą obecnością zamieszanie, zmierzając wprosto do Dernavana.

- Są polipy – oznajmił Dragan – Trzy łąki, pełno ziela. Podług nas starczy na dwa wozy, tyle że nie da rady tam wjechać. Trzeba będzie ciąć i nosić spory kawałek w tobołach na plecach.
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:36, 10 Kwi 2008
Bestia
Elokwentny gracz
 
Dołączył: 06 Wrz 2007
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Sosnowiec
Płeć: Mężczyzna





- Jak nie urok to ból głowy. - Helstrom wpatrywał się w braci. - Jak daleko?
Zobacz profil autora
PostWysłany: Czw 20:39, 10 Kwi 2008
Xeratus
Gracz oszczędny w słowach
 
Dołączył: 18 Wrz 2007
Posty: 327
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław





Arland popatrzył na Magnusa.

- Brat powiedz mu o łąkach ja idę do trollaka.

Arland oddalił się w kierunku trollaka.
Zobacz profil autora
Czerwone Złoto
Forum RPG online Strona Główna -> Iron Kingdoms
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)  
Strona 29 z 43  
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 28, 29, 30 ... 41, 42, 43  Następny
  
  
 Napisz nowy temat  Odpowiedz do tematu  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2003 phpBB Group
Theme created by Vjacheslav Trushkin
Regulamin