Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Dragan musiał odczekać, aż obcy go miną, a potem nadłożyć co sił w nogach drogi, by znów ich wyminąć szerokim łukiem przez chaszcze i dotrzeć na łąkę jako pierwszy. To znaczy, że odkryci przez niego intruzi natkną się na Was za kwadrans do pół godziny. Pytanie, co dalej? Mówiąc szczerze, nie macie jeszcze ani jednego dowodu na ich złe intencje. Fakt, że wloką się Waszym śladem chyba od samego Fharinu, ale to jeszcze żaden dowód. Nie wyglądają na drwali ani traperów, ale to też żaden dowód na to, że akurat Wam źle życzą. W razie kłopotów macie też przewagę liczebną – z furmanami i zbieraczami jest Was w sumie dwudziestu ośmiu, a ich ośmiu. Fharińczycy to tchórze w obliczu puszczańskich zagrożeń i mogą narobić w gacie na widok warczącego lemaksa, ale dajcie im normalnego człowieka za przeciwnika, to wyprują z niego flaki. Dragan nie zauważył u nikogo z obcych broni strzeleckiej (co faktycznie nie oznacza z marszu, że jej nie mają), w tym zatem względzie macie sporą przewagę (Arland i Dragan łuki, Rutger i Teo kusze, Mal i Magnus pistolety, a Markus... cóż, Markus ma w asortymencie rozmaite bolesne zaklęcia dystansowe). W razie ataku intruzów pierwsza salwa obrońców powinna porządnie ich przerzedzić. Kolejne pytanie brzmi: jakie posunięcie ze strony obcych może zostać uznane za wrogie? Jesteśmy na ziemiach Cygnaru – tutaj prawo egzekwuje się dość skutecznie, a prawda prędzej czy później wypływa na światło dzienne. Jeśli zasadzicie się na obcych i zaatakujecie pierwsi bez dowodu na ich złe intencje, a którykolwiek z Waszych zbieraczy to później nagłośni – macie w przypadku czyjejś śmierci gwarantowany stryczek!
Urbik mnie jak widzę ubiegł w trakcie pisania tego posta Urbiku, zapomniałeś widać, że jesteś posiadaczem idriańskiej lekkiej kuszy |
|