Freeks |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 04 Sty 2009 |
Posty: 679 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Wrocław/Świdnica |
|
|
 |
 |
 |
|
-...17
-...minut
Johan wyłączył lampkę w pokoju, zostawiając broń na biurko uwcześnień przesuniętym specjalnie by opierać wygodnie na nim broń, a lufa nie wystawała z okna. Nie raz, nie dwa razy się zdarzyło, że niedoświadczeni zamachowcy wystawiali broń przez okno by mieć szersze pole ostrzału, lub oczekiwali na ofiarę przy włączonym świetle. Jednak obydwa te czynniki częstokroć kończyły się, w najlepszym razie, uchwyceniem niedoszłych zabójców. Niemiec nie zamierzał powtórzyć tego błędu. Jak i nie miał zamiaru otwierać okularu lunety wcześniej niż to konieczne. Czujni ochroniarze szybko dostrzegli by błysk połyskującego szkła to od przejeżdżającego samochodu to od zagubionego flesza, czy latarni. Nie, on był za stary na takie błędy. Zresztą nikt w jego wieku w tym interesie nie mógłby sobie na coś takiego pozwolić. Pochylając się nad swoją berettą, jak kochanek do złożenia pocałunku, długiego śmiertelnego pocałunku, położył się na biurku wgłębi pokoju, przysuwając swą panią do siebie, by ta była gotowa do strzału.
-Kerth, zostaw ten ładunek.. Po pierwsze nie ryzykować. Może się przydać do zgubienia pościgu ewentualnie... Albo kolejnego dnia... Pamiętajcie, że nie tylko dziś jest dzień. Jutro, pojutrze, za tydzień ciągle można spróbować, jeśli nic głupiego nie zrobimy... Jeśli zaczniemy, będziemy mieli tylko jedną szanse. Trzymamy się planu, ale bez bomby... - Johan wypowiadał te słowa dobitnie wolno. Nic dziwnego, jego biomonitor pikał coraz wolniej, powoli i spokojnie, a myśli zabójcy krążyły praktycznie tylko wokół jego własnego oddechu... I opieszale dudniącego w przerażającej ciszy serca. Nie liczyło się nic, tylko zadanie. Ściślej przylgnął do swej kochanki, oczy miała ona zamknięte i gdy on sam zauważy cel, lub ktoś przez radio mu powie - zbudzi ją, by podarować komuś wieczny sen... |
|