Dobro |
Elokwentny gracz |
|
|
Dołączył: 13 Lis 2008 |
Posty: 609 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Ankh-Morpork Płeć: Mężczyzna |
|
|
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/spacer.gif) |
![](http://picsrv.fora.pl/Aeolus/images/post_corner.gif) |
|
Kerth przełączał już na odpowiedni kanał w CB radio, gdy Takeda powstrzymał go słabym ruchem ręki.
- Czekaj no. Zadzwonię do mrs. Ankat....
Pierwszy sygnał. Cisza.
Drugi sygnał. Cisza.
- Nooo...? - odezwał się jakaś kobieta z przepitym głosem.
- Pomożesz mi? Oberwałem - słowa Harunobu wyciekały z niego coraz słabiej.
- Dobra. Dopisze do rachunku... Wiesz gdzie?
- ... em...
Ciemność.
Technik wziął telefon z rąk japończyka i sprawdził w nim adres lekarki. Po chwili myślami skierował samochód na odpowiednią lokalizacje.
***
- Opowiedz nam coś o tych ochroniarzach. Wiem, że wiesz o nich sporo.
Johan nakręcił nowy tłumik na airhammera i sprawdził jak działa jego laserek taktyczny. Spojrzy z zastanowieniem parę razy na panne, to na pistolet i burknął pod nosem nie potrzebni sa nam ludzie, którzy tak mało wiedza... .
Nicol spojrzała na niego, to na pistolet. Po chwili szukała ratunku w Davidzie, ale ten też się nie odzywał.
- Dobra. Nie znam żadnego Tonnego, ale wiem, że chodziło wam o Tiny'ego. Jeden z najemnych goryli firmy, do brudnej roboty. Teraz jest przez szefa pilnie poszukiwany. Mieszkał na ulicy Księżnej Diany 324d/12.
- No widzisz, jak chcesz, to umiesz mówić. A Nigdy nie słyszałas o Johnie Kovalsky? Coś mi się nie chce wierzyc...
- Naprawdę, nie słyszałam - przełknęła ślinę. Coraz bardziej się bała.
-To może chociaż o Essi Malenso coś wiemy?
- Nic.
- Coś mi się wydaje, że nie chcemy współpracować... - Johan znów zaczął się bawic swoim pistoletem z tłumikiem - To teraz coś latwiejszego Richard Stratfor. Mówiłaś, że tego znasz. Wiemy, że coś knuje z wyżej wymienionymi. Co?
- To jest szef firmy ochroniarskiej. Jego znają wszyscy. Wozi się i ma zatargi z grubymi rybami, ale nikt go nie ruszy, takich ma lojalnych ludzi. Odrazu po śmierci szefa będą węszyć aż w końcu dorwą i w mękach zabiją. Ale to nic, jego żona go naprawdę nienawidzi.
- Hmm... zawodzisz mnie. A choć wiesz jakie on ma te słynne wszczepy - Szwab mówi to z równym przekąsem jakby mówił "czy choć wiesz jak on ma na imie".
- Przeszczepione oczy. Tam w nich ma chyba wszystko. O tych oczach mówi się, że są wyjęte z samego diabła. A jego metalowa ręka też jest straszna - ten pojebus zamiast palca wskazującego ma pistolet. Tylko tyle wiem, naprawdę...
Mówiła pewnym głosem, choć nieco przestraszonym. Dla Davida ona mówiła szczerze.
- To co, odwozimy ją z powrotem, czy zostawiamy tutaj? - Akcent na zostawiamy był całkiem jednoznaczny i nie budził żadnych wątpliwości co do intencji. Złych intencji.
***
Tymczasem, prawie na drugim końcu miasta, czarny Hummer parkował przed jednym z niewielu prywatnych domków-szeregowców, przy domu mrs Anton.
Ta już czekała na zewnątrz, przygotowana do akcji.
Podkrążone oczy świadczyły o nieprzespanej nocy i zażyciu jakiś środków, niekoniecznie legalnych.
***
Harunobu obudził się, gdy za oknem było ciemno. Spojrzał na nogę. Była usztywniona i związana bandażami regeneracyjnymi.
Spojrzał w lewo. Na łóżku obok leżał przytomny już Bummer, z obandażowanym bokiem.
Obok niego, na fotelu, siedział Kerth, który bawił się przełączając kanały w krystalicznym telewizorze za pomocą złącz.
Po chwili do pokoju weszła młoda kobieta. Całkiem ładna kobieta.
- I jak się czujemy, panie samuraju? W co tym razem się wplątaliśmy?
Wasze rany uniemożliwiają wam większy wysiłek przez najbliższy tydzień (w przypadku Harunobu 3-4 dni). Dzwonicie po znajomych, jak deklarowaliście wcześniej, czy przesunąć akcje do momentu gdy będziecie sprawni? |
|