Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Przyczajony przy koniach Numides spojrzał ze zdumieniem na prowadzoną przez Tarsesa dziewczynę, przeniósł wzrok na Al-Salama. Pozostali zwiadowcy przypadli do skał tuż przy młodszym dziesiętniku, nie spuszczając rąk z broni i rozglądając się czujnie wokół.
- Słyszałem odgłosy walki - syknął Numides - Wpadliście na wartę?
- Nie - potrząsnął głową Al-Salam - Tu nie ma żadnych zuagirskich posłów, żadnego obozu. Natrafiliśmy na opuszczone ruiny, to chyba jakieś stare miasteczko.
- Miasto? Tutaj? - zdumiał się Numides - Pierwsze słyszę!
- Nie ty jeden - prychnął starszy dziesiętnik - Znaleźliśmy tę dziewczynę... i coś jeszcze.
- Garadus nie żyje - dodał Tarses, pilnując cały czas tkwiącej u jego stóp branki.
- Garadus? Ona go zabiła? - Numides przeniósł zdumiony wzrok na dziewczynę, ta zaś skuliła się momentalnie słysząc stal dźwięczącą w jego głosie.
- Nie ona, coś innego - Al-Salam cisnął pod nogi Numidesa muskularną łapę o długich pazurach, pokrytą ciemną sierścią.
- Na Tarima, co to?! - młodszy dziesiętnik nakreślił dłonią znak odpędzający zło.
- Nie wiem, ale wyglądało na szarą małpę - w głosie starszego dziesiętnika pojawiła się nuta niepewności - Tak, nie przesłyszałeś się, szara małpa z południa Vilayet. Na Tarima, ta bestia miała na sobie zbroję i walczyła stalą, rozumiesz?!
- Przecież to tylko zwierzę! - Numides wciąż nie potrafił uwierzyć w słowa przełożonego.
- Ona nam może wiele wyjaśnić - wtrącił Tamadur wskazując palcem na milczącą wciąż dziewczynę - Jak cię zwą, dziewko?
- Nameela, z ludu Zuagirów - padła niechętna odpowiedz. Tamadur uświadomił sobie, że nie potrafi oderwać od dziewczyny wzroku, wręcz zafascynowany jej urodą. Turańczyk wiedział, że wśród koczowników żyło wiele pięknych kobiet i łowcy niewolników z Shemu oraz Turanu płacili za nie ogromne kwoty, ale ta stanowiła zjawisko sama w sobie.
- Czy to jeden z demonów, z którymi walczy twój lud? - zapytał najemnik kucając przed dziewczyną. Nameela opatuliła się mocniej płaszczem Tarsesa, odwróciła głowę w bok - Ile ich jest, skąd się tu wzięły?
- Z otchłani piekielnej! - w oczach Zuagirki pojawiły się nagle łzy - Nie wiem, kim jesteście, ale błagam was w imię Isztar i waszych własnych bogów, uratujcie moich ziomków! Oni są w tych ruinach, uwięzieni, skazani na łaskę tych potworów!
- Gdzie jest Bahim Baal? - zadał pytanie Tarses - Gdzie jego wojownicy?
- Nie wiem, tutaj ich nie widzieliśmy - dziewczyna drgnęła zauważalnie, kiedy Nemedyjczyk wymienił miano Baala, nikogo to jednak zbytnio nie zdziwiło, bo człowiek ów cieszył się wielkim mirem pośród koczowniczych szczepów - Tu są tylko młodzi więźniowie, głównie kobiety... i trochę dzieci - głos Nameeli załamał się, przeszedł w szloch.
- Nie wiem, ilu ich jest - powiedziała po chwili, pociągając nosem - Przypominają plemię, okropne nieludzkie plemię. Ich przywódca jest mądrzejszy od innych, ale i gorszy, na wskroś przeżarty złem... nie chcę... nie chcę o nim mówić...
- Ilu ich się kryje w tym miejscu? - zapytał Tarses - Nie widzieliśmy nikogo poza waszą dwójką. Czy te ruiny to wasze stare miasto?
- To przeklęte miejsce! - wyrzuciła z siebie Nameela - Zuagirowie nigdy tu nie mieszkali, omijamy je szerokim łukiem! Reszta plemienia wyniosła się wczoraj, odeszli na następne łowy! Zostało tylko dwóch czy trzech strażników, jednego z nich ubiliście.
- Po co im więźniowie? - dodał Tamadur - Jesteście zakładnikami?
- Napadają na nasze osady, mordują starszych wiekiem i wojowników, porywają dziewczyny, chłopców i małe dzieci. Młodzież trzymają... żeby się rozmnażać... oni chcą się krzyżować z ludźmi! Na Isztar, wy nie wiecie, co oni z nami robią, nie chcielibyście tego wiedzieć! A dzieci... - w głosie Nameeli zabrzmiała nagle przeraźliwa pustka - Te bestie... one też muszą jeść... |
|