Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
- Wiedziałem, że niewiernym z Zachodu nie można zaufać! – zakrzyknął Sengin przekładając nogę nad łękiem siodła i zeskakując szybko na ziemię. Dziesiętnik podszedł do Al-Salama i Numidesa, uścisnął ich w tradycyjnym pozdrowieniu wojowników ściskając każdemu dłońmi ramiona, potem skinął głową w stronę Belatha.
- Jastrząb walczy gdzieś pośrodku osady, osaczył tam tego psa Baala – oznajmił żołnierz krzywiąc w nienawistnym grymasie usta – Nam setnik Yaldaz polecił sprawdzać boczne uliczki i zamykać buntownikom drogi ucieczki. Cihan, Hoshgun, Ayfer, zostaniecie tutaj, przekopcie każdy kąt w tych zawszonych ruinach. Oni wezmą wasze konie.
Trzej wyznaczeni przez dziesiętnika żołnierze nie mieli zbyt szczęśliwych min, bez słowa oddali jednak swoje wierzchowce zwiadowcom. Al-Salam i Belath wskoczyli w siodła bez problemu, Numides dosiadł swego konia z pomocą spieszonych kawalerzystów.
- Utrzymasz się o własnych siłach? – zapytał Sengin. Młodszy dziesiętnik przytaknął ruchem głowy, to podoficerowi w zupełności wystarczyło – Za mną, ciasnym szykiem, poszukamy generała.
Konni poszli z miejsca w galop, śmigając wąskimi uliczkami w stronę największego bitewnego zgiełku. Gdy chwilę później wypadli na nieco większy plac, stanowiący bez wątpienia centralne miesjce wymarłego miasteczka, ich oczom ukazał się widok stłoczonych na wąskiej przestrzeni ludzi, siekących się mieczami, traktujących kopytami i walczących zaciekle o życie.
- Tam! – krzyknął Sengin wskazując sztychem miecza furkoczące na wietrze proporce przybocznych Jastrzębia, bijących się w największej gęstwie ciał; tam, gdzie chwilami dostrzec można było czerwone płaszcze świty Bahima Baala.
Belath przesunął wzrokiem po polu bitwy. Walczący w sile setki nomadzi stawiali Turańczykom zaciekły opór, ale zaczynali przegrywać na całej linii, nie mogąc sprostać przewadze liczebnej ani wyszkoleniu królewskich żołnierzy. Wielu koczowników straciło swe wierzchowce lub dobrowolnie podjęło walkę na piechotę, dźgając włóczniami kawalerzystów i ich konie pospołu; w zamian zbierali po głowach i karkach mordercze cięcia sejmitarami.
- Ciężko się będzie przebić – uznał doświadczony w takich bojach Sengin – Musimy się dostać do Jastrzębia natychmiast czy wjedziemy wpierw na zadki tym oszczepnikom na flance? |
|