Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
|
|
|
|
Al-Salam ruszył się z miejsca pierwszy, obracając się na piętach i jednym susem dopadając krawędzi dachu. Kiedy pierwsze strzały szyły powietrze, starszy dziesiętnik już wisiał na popękanej ścianie budynku, posykując boleśnie i szacując wzrokiem odległość dzielącą go od piaszczystej ulicy.
Belath i Numides spóźnili się z odwrotem o ułamek sekundy, w głównej mierze dlatego, że obaj schylili się jeszcze po porzucone łuki i pęki strzał Zuagirów. Hyrkanin dopadł skraju dachu, ale nie zaczął schodzić po ścianie w dół, tylko wybił się z rozpędu na ugiętych nogach i przeskoczył ponad ulicą przypadając do muru domostwa po drugiej stronie. Zdołał zaczepić czubkami palców o skruszoną w wielu miejscach krawędź dachu, ale zderzenie z kamienną ścianą i tak wycisnęło mu z płuc powietrze. Strzały świsnęły nad głową zwiadowcy, zastukały gdzieś powyżej w płaski dach.Mężczyzna stęknął głucho zastanawiając się w duchu, czy aby właśnie nie złamał jakiegoś żebra, potem zaś wyprostował palce i spadł prawie trzy metry w dół, lądując bez uszczerbku w uliczce. Dyszał ciężko, ale jego piersi nie promieniowały przenikliwym bólem, toteż uznał, że wykpił się z opresji całkiem gładko.
Numides nie miał tyle szczęścia. Młodszy dziesiętnik balansował właśnie na krawędzi dachu, kiedy zuagirscy łucznicy zwolnili cięciwy. Jedną z przeznaczonych dla niego strzał przyjął na swe plecy koczownik z obciętymi przez Belatha dłońmi, który w tym akurat momencie pozbierał się z dachu i któremu tym samym własny ziomek skrócił męki agonii. Dwa inne groty świsnęły obok przechylającego się ponad murkiem Numidesa, lecz kiedy zwiadowca już znikał za ścianą gotując się do zawiśnięcia na niej na jednej dłoni, poczuł silne uderzenie w udo, któremu towarzyszyła eksplozja palącego bólu. Żołnierz stęknął krótko, puścił się bezwolnie i spadł na dół, lądując mimo wszystko na nogach. Ból w lewym udzie przybrał na intensywności, kiedy tylko Numides znalazł się na dole. Żołnierz oparł się chwiejnie o ścianę i spojrzał na swą nogę. Drzewce strzały sterczało z zewnętrznej strony uda nieco powyżej kolana, a grot tkwił w ciele tak głęboko, że dziesiętnik gotów był uznać, iż ostry metal zgrzyta przy każdym poruszeniu po kości. Materiał spodni wokół drzewca zdążył już nasiąknąć krwią, chociaż tkanka mięśniowa wokół rany uciskała strzałę dość szczelnie, by zapobiec silnemu krwotokowi.
Belath zmełł w ustach przekleństwo zauważając ranę towarzysza, zdał sobie bowiem z miejsca sprawę, jak bardzo spadła nagle szybkość reakcji Turańczyka. Skacząc z dachu najemnik zdążył spostrzec zuagirskich łuczników na co najmniej trzech innych dachach, co oznaczało konieczność żwawego poruszania się po ulicach, zresztą na poziomie samych uliczek też nie było bezpiecznie, bo do uszu mężczyzny doszedł znienacka rosnący z każdą chwilą dźwięk końskich kopyt, dobiegający zza rogu pobliskiego zbiegu alejek. |
|