Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Dwaj przyboczni Nameeli odsłonili zęby w dzikich grymasach furii, wyciągnęli sejmitary z pochew, ale dziewczyna – sama miotająca z oczu posępne błyskawice – wstrzymała ich uniesioną w górę dłonią.
- Krzycz i miotaj się – powiedziała do Al-Salama – Ćwicz swe gardło, póki masz ku temu sposobność. Kiedy nadejdzie zmierzch i podłożymy ogień pod całopalny stos, twój wrzask oznajmi Yothowi, że zbliża się ofiara.
Nameela nie powiedziała już nic więcej, odwróciła się do Turańczyków plecami, ruchem ręki nakazała Tamadurowi, by ten podążył w ślad za nią, bacznie obserwowany przez przybocznych. Najemnik spojrzał raz jeszcze na swych skrępowanych, skazanych na straszną śmierć towarzyszy, z wyrazem bezsilności na twarzy. Nie mógł ich uratować.
Dziewczyna poprowadziła Turańczyka ku wylotowi ulicy, mijając siedzących w kucki koczowników, posilających się naprędce, czyszczących broń lub drzemiących w cieniu rzucanym przez niszczejące budynki. Tamadur pomyślał, że takiego gwaru ludzkich głosów miasteczko wyznawców Hanumana musiało nie słyszeć od dziesiątek lat.
- Wiem, że ująłeś się za moimi ziomkami – przerwała jego rozmyślania Nameela – Gdybyś nie strzelił do swego druha, ten zabiłby Aktara... a potem pewnie resztę z nas. Doceniam wagę tego czynu, albowiem zostałeś przezeń wyjęty spod prawa w swym własnym kraju. Turańczycy wbijają zdrajców na pal lub rozdzierają końmi na ćwierci, prawda?
Tamadur nic nie odrzekł, skinął jedynie nieznacznie głową zastanawiając się, dokąd zmierzała ta rozmowa.
- Mój brat nie jest człowiekiem srogim i pochopnym w wymierzaniu kar, ale uważa, że sprawiedliwości musi stać się zadość. Oni zginą dzisiejszego wieczoru na stosie, a ja nie chciałabym, abyś do nich dołączył. Nie rób niczego głupiego, nie próbuj ich ratować, bo skarzesz siebie samego na zgubę, a wtedy nawet ja nie zdołam cię uchronić. Pisany ci jest inny los. Udasz się za parę godzin w drogę do swego dowódcy. Nie lękaj się spotkania z nim, albowiem nigdy się nie dowie, że zdradziłeś jego sztandar. Ci, którzy mogliby przeciwko tobie świadczyć, niebawem umrą.
- Barbarzyńcy? – Tamadur przypomniał sobie nagle o Kerthu i Tarsesie – Co z nimi zrobiliście?
- Jeszcze żyją – wzruszyła ramionami Nameela – Bahim nie zdecydował, co z nimi uczyni, wszak zdało mi się, że stanęli wówczas po twojej stronie... jeśli mój brat przesądzi, że są dla nas zbyt dużym zagrożeniem, zginą razem z tamtymi trzema, jeśli nie... najpewniej zabierze ich w głąb kraju i sprzeda w niewolę Shemitom z zachodu, oni dobrze płacą za silnych zdrowych niewolników... |
|