Keth |
Mistrz Gry |
|
|
Dołączył: 30 Sie 2007 |
Posty: 4663 |
Przeczytał: 0 tematów
|
Skąd: Nibylandia Płeć: Mężczyzna |
|
|
 |
 |
 |
|
Pół godziny później z polowego namiotu wypadł jeden z setników, zamienił pośpiesznie kilka słów ze strażnikami, po czym wrócił do środka. Dwaj należący do przybocznej straży generała wartownicy ruszyli czym prędzej pomiędzy wozy i rozpalone szybko ogniska, na których taboryci gotowali popołudniową strawę.
- Wy, wszyscy – powiedział żołnierz odnajdując wóz, w cieniu którego siedzieli na ziemi najemnicy – Dostojny Malath Agha życzy sobie was zobaczyć, natychmiast. Zbierajcie się i chodźcie ze mną, a nie mitrężcie czasu. Generał jest rozgniewany.
Nie dodając nic więcej przyboczny odwrócił się na pięcie i podążył w stronę namiotu, uznając widać pięciu najemnych rębaczy za niegodnych rozmowy. Mężczyźni pozbierali się z ziemi i poszli w ślad za nim, wymieniając zaniepokojone spojrzenia. Nie mieli pojęcia, czym mogli ściągnąć na siebie uwagę krewkiego dowódcy, ale doskonale pamiętali i poranną egzekucję Kothijczyków i wyrok śmierci wykonany na zuagirskich jeńcach – dlatego też perspektywa rychłego spotkania z Malathem Aghą niezbyt im przypadła do gustu.
Lecz rozkaz trzeba było wykonać.
Wchodząc pod płachtę namiotu ujrzeli dwóch turańskich żołnierzy z insygniami dziesiętników, prowadzonych do środka przez drugiego przybocznego. Wojskowi zaszczycili ich pobieżnymi spojrzeniami, szybko przenosząc wzrok na swego stojącego przy rozkładanym stoliku dowódcę. Generał zdjął swój płaszcz i hełm, pozostał jednak w kolczej koszulce, pochylony nad rozłożoną na stoliku mapą. Towarzyszyli mu obaj setnicy i ich zastępcy, a także kilku osobistych służących Malatha Aghy, dzierżących w bezruchu puchary ze świeżą wodą, tace z suszonymi owocami oraz zwilżone ręczniki do obmycia twarzy i rąk.
- Dziesiętnik Numides. Dziesiętnik Al-Salam. Członkowie służby pomocnicznej – jeden z setników zapowiedział gości dźwięcznym głosem, kiwając żołnierzom nieznacznie głową, najmitów zaś zupełnie ignorując.
- Byliście przy przesłuchaniu więźniów? – generał nie bawił się w powitania tak maluczkich rangą przybyszów, w zwyczajowy dla siebie szorstki sposób z miejsca przechodząc do rzeczy – To dobrze, zaoszczędę oddechu.
Pewnie, pomyślał kwaśno Tarses, tym bardziej, że los zmusza cię do rozmowy z tak nędznymi personami jak my. Cóż to musi być za ból dla tak szlachetnie urodzonego ozora...
- Te rebelianckie ścierwa wskazały nam położenie obozu nieprzyjaciela. Jeśli przebywa tam ten Bahim Baal, mamy zwycięstwo na wyciągnięcie ręki. To jeden z ważniejszych przywódców rebelii, Zuagirowie bardzo się liczą z jego słowami. Kiedy zginie, upadnie ich wola walki, a my raz na zawsze wypalimy ten wrzód buntu i przywrócimy wschodni Shem pod władzę dostojnego satrapy. Tyle, że ja nie ufam w ich słowa i wietrzę w nich pułapkę. Zuagirskim psom nie można ufać, są niczym żmije, kasają w chwilach, kiedy człowiek najmniej się tego spodziewa.
Malath Agha uderzył pięścią w stolik dla podkreślenia swych słów.
- Rzekomy obóz Baala jest o dwa dni drogi stąd. Chciałbym się tam znaleźć jak najszybciej, ale ani myślę pozostawić tabory w tyle, bo jeśli to pułapka, koczownicy tylko będą czekali na okazję do wyrżnięcia nam tylnej straży i zniszczenia wozów. Bez zapasów wody i paszy zginiemy nawet bez pomocy ich ostrzy. Zdecydowałem zatem, że wybiorę was jako zwiadowców, byście potwierdzili prawdziwość słów więźniów. Pojedziecie przodem i sprawdzicie skrycie to miejsce. Jeśli natraficie na buntowników, nie podejmujcie żadnych działań, które mogłyby zdradzić waszą obecność, tylko natychmiast się wycofajcie i przynieście mi wieści. Okrążymy ich wówczas i zniszczymy jednym uderzeniem. Rozumiecie, czego od was żądam?
Widać było, że turański generał nie oczekuje wcale odpowiedzi, toteż żaden z najemników nawet nie otworzył ust. Dwaj żołnierze stali niemo wyprężeni na baczność. Malath Agha przeniósł spojrzenie na ich twarze.
- Dziesiętnicy będą wam towarzyszyć i zadbają o to, byście nie popełnili jakiegoś kardynalnego zaniedbania. Mają prawo ukarać każdego z was tak jakbym to uczynił ja sam, są moimi oczami i uszami. Starajcie się wyróżnić w ich opinii, bo to od niej zależy wasza premia do żołdu. Nie zawiedźcie mnie, a nie pożałuję wam srebra. Zawiedźcie, a pożałujecie, żeście się kiedykolwiek urodzili. Ktoś z was ma jakieś pytania? Dziesiętnicy? |
|